Krzysztof Bosak Krzysztof Bosak
1751
BLOG

"Obłęd rotmistrza von Egern" - debiut Twardocha

Krzysztof Bosak Krzysztof Bosak Kultura Obserwuj notkę 0

Przeczytałem debiutancki zbiór opowiadań Szczepana Twardocha pt. "Obłęd rotmistrza von Egern". Zdecydowanie warte polecenia szczególnie młodemu czytelnikowi o konserwatywnym światopoglądzie. Książkę wydano już 8 lat temu, a składające się na nią opowiadania autor pisał mając 23-25 lat. Trzy z czterech opowiadań dzieją się w świecie, który możecie znać z jego późniejszej powieści "Sternberg", która jest zresztą lepsza i dojrzalsza. To świat w którym rewolucja wybuchała nie we Francji, a w Wiedniu.

Pierwsze opowiadanie, o tytułowym rotmistrzu, jest chyba najlepsze. To brawurowa historia dowódcy, który chcąc zachować honor i wierność swoim zasadom popada w szaleństwo i zatraca się w zbrodni. Niesamowicie opowiedziana, robi wrażenie i skłania do przemyśleń.

Drugie opowiadanie, pt. "Otchłań", kontynuuje historię rotmistrza, który po śmierci trafia do piekła, którym się okazuje... Wiedeń tuż przed wybuchem rewolucji. Historia Joachima von Egerna jest tutaj raczej pretekstem do sportretowania chaosu i szaleństwa rewolucji (co później Twardoch rozwinął w "Sternbergu", ale z przeciwnej perspektywy - kontrrewolucjonistów). Opisy są dosadne, a w drugiej części opowiadanie traci "realistyczną" konwencję i osuwa się w coś pomiędzy fantastyką a horrorem.

Trzecie opowiadanie, czyli "Anna" to chyba zabawa konwencją romansu, całkiem zresztą udana. Sporo Śląska, epizodycznie pojawia się też zrewoltowany Wiedeń. Portret kobiety, który z opowiadania się wyłania, jest nieco mizoginistyczny :)

Ostatnie opowiadanie ("Cud domu brandenburskiego") to wciągająca fantastyka historyczna. Jest Śląsk, weterani SS poszukujący Pierścienia Nibelungów, rozgrywka z PRL-owskimi milicjantami, wojenne retrospekcje i wiele więcej.

O ile pierwsze dwa opowiadania poruszają ważkie i ciekawe problemy, to trzecie i czwarte są raczej po prostu próbą opowiedzenia ciekawych historii w niebanalnej, eksperymentalnej formie. Ostatnie opowiadanie zapowiada późniejsze powieści Twardocha umieszczone w realiach PRL.

Coraz bardziej doceniany i popularny Autor dziś pewnie niechętnie wraca do swoich pierwszych opowiadań. W kilku momentach rzeczywiście widać w nich brak zdecydowania co do konwencji pisania (ma się wrażenie jakby Twardocha wówczas ciągnęło do fantasy?) czy narrację balansującą na granicy kiczu (sceny z pałacu i sceny z kościoła w "Otchłani"). Mimo tych słabości jest to naprawdę fajna lektura. Szczególnie ciekawa, gdy zna się późniejszą twórczość Szczepana. Polecam!

Ostatnio rzadko na s24, częściej na facebooku, gdzie prowadzę Krzysztof Bosak | MIKROBLOG Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura