Smutno było patrzeć na środowe demonstracje w Warszawie. Przecież wiadomo, że nic z tego nie wyniknie. Nikt nikogo nie przekona. Żadne dobro z tego nie powstanie.
Zwolennicy i przeciwnicy aborcji pozostaną przy swoich poglądach. Referendum też niczego nie zmieni. Czy można głosować nad ludzkim życie, kiedy i jak się ono zaczyna? Absurd. Ci, którzy je przegrają i tak nie zostaną przekonani, będą nadal wierzyć w słuszność swoich poglądów, będą protestować, wychodzić na ulicę.
Blisko mi do marszałka Jurka, bardzo daleko do posłanki Szenyszyn. Ale nie wyszedłem i nie wyjdę na ulicę. Nie chcę być wykorzystany w grze, w której nie mam zamiaru brać udziału.