Takich słów użył sędzia we Wrocławiu, skazując na drakońskie wyroki młodych ludzi za zakłócenie wykładu komunistycznego zbrodniarza Zygmunta Baumana. Jeśli kogoś razi moje określenie, to przypomnę, że major Bauman był oficerem politycznym w Korpusie Bezpieczeństwa Publicznego, w stalinowskiej Polsce odpowiedniku NKWD. Dowodził też bezpośrednio w akcjach bojowych przeciwko „bandytom”, czyli niepodległościowemu podziemiu. I za to właśnie został odznaczony. Dodam, że KBW jest na liście formacji zbrodniczych systemu komunistycznego.
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zabrania promowania ustrojów totalitarnych, w tym komunizmu. W kodeksie karnym również znajduje się odpowiedni paragraf, dzięki któremu za takie czyny winno się karać. W III RP jest jednak inaczej. Nie karze się ani sprawcy komunistycznych zbrodni, ani tych co go promują – karze się za to tych, którzy zgodnie z duchem i literą Konstytucji przeciwko takim praktykom występują.
Sąd nie jest jedyny, który nie odrobił lekcji z lektury obowiązującego w Polsce prawa. Tę listę niedouczonych poszerzyłbym o prezydenta Rafała Dutkiewicza, który majora Baumana do Wrocławia zaprosił, minister Barbarę Kudrycką, która przepraszała Baumana za zachowanie młodzieży, polską Policję, która wniosła oskarżenie przeciwko protestującym. Tu właśnie widzę pogardę wobec Państwa.
Minister Sienkiewicz nadzorujący Policję straszył kiedyś słowami „idziemy po was”. Może on też zechciałby przeczytać Konstytucję i wysłać swoich funkcjonariuszy po tych, którzy ją łamią, a nie po obywateli korzystających ze swoich konstytucyjnych praw.
Interesuje mnie też stanowisko władz Uniwersytetu Wrocławskiego, mojej Alma Mater, ponieważ podczas wykładu Zygmunta Baumana ktoś wezwał i pozwolił wejść na teren uczelni uzbrojonym funkcjonariuszom. Przypomnę, że w ten sposób autonomię uczelni wyższej naruszono po raz pierwszy od stanu wojennego w roku 1981.
TUTAJ TEKST Z GAZETY WROCŁAWSKIEJ O WYROKU
