Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
350
BLOG

Swój do swego

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 0

 Przyszedł w końcu czas rejestracji komitetów wyborczych i tak zakończyła się wielomiesięczna telenowela pt. Dutkiewicz z Platformą Obywatelską czy też Platforma z Dutkiewiczem. Być może kolejność w nazwie komitetu jest przypadkowa, bo podobno korzystają na tym obie strony. A może nie jest?

Przymiarki do sojuszu rozpoczęły się wiele miesięcy temu i już wtedy padały pytania o cel tego przedsięwzięcia. Tylko z pozoru odpowiedź o łączeniu sił wydawała się najprostsza. Chociaż Rafał Dutkiewicz od samego początku (lata dziewięćdziesiąte ub. wieku) jest związany ze środowiskiem Donalda Tuska, to stwarzanie pozorów polityka niezależnego i bezpartyjnego było jednym z podstawowych filarów wizerunkowych jego prezydentury. Również współpracujący z nim politycy i samorządowcy korzystali z tej zasłony dymnej, strojąc się w piórka ludzi wolnych od politycznych nacisków. Cała ta propagandowa bujda idzie w zapomnienie. Teraz obowiązuje nowa narracja. Bliski współpracownik Rafała Dutkiewicza, Paweł Wróblewski, przez ostatnie kilka lat przy każdej okazji podkreślający wyższość ugrupowania prezydenta Wrocławia nad partiami politycznymi (traktując te drugie jako przeżytek blokujący demokrację), dzisiaj zmienił całkowicie front. Na antenie Radia Wrocław ogłosił z właściwą sobie swobodą, że tzw. zabetonowanie polityki przez partie uznaje za „przejaw cywilizacji w polityce polskiej”. Wcześniej razem ze swoim miłującym demokrację wodzem zdradził kolegów z Obywatelskiego Dolnego Śląska, przyjmując propozycję startu z listy znienawidzonej wcześniej Platformy Obywatelskiej. Podobno takie wolty (a wcześniej karierę robił w PiS) w polityce to bardziej reguła niż wyjątek. Ale od ludzi tyle mówiących o zasadach oczekiwałbym jednak innych zachowań.

Wizerunek to tylko fragment tego zawirowania w środowisku Dutkiewicza. Ważne są interesy finansowe. Miasto za obecnej prezydentury zostało doprowadzone na skraj katastrofy finansowej. Żeby przetrwać, już teraz budżet miasta zasilany jest chwilówkami – kilkaset milionów w tym roku. Dostęp do funduszy unijnych w dyspozycji PO to kolejna forma kroplówki. W końcu wsparcie finansowe rządu (też PO) dla realizacji różnych fanaberii Dutkiewicza też wydaje się niezbędne.

W zamian Tusk oczekiwał współpracy w działaniach osłabiających Grzegorza Schetynę. Protasiewiczowi wydawało się, że w imieniu premiera robi tutaj wielką politykę. Podobnie Dutkiewicz uwierzył (po raz kolejny) w swoją szczęśliwą gwiazdę. Zawsze marzył o porzuceniu Wrocławia na rzecz Warszawy. Tym razem miał zostać premierem. Po raz kolejny dostał jednak czarną polewkę i musi męczyć się w naszym wrocławskim grajdole. Dla takiego światłego Europejczyka to naprawdę policzek. Po odejściu Tuska do Brukseli i niejasnej w związku z tym przyszłości Platformy Obywatelskiej, Protasiewicz z Dutkiewiczem zapewne zbyt spokojnie nie śpią. Wszak Grzegorz pamięć ma bardzo dobrą…

Z tego wszystkiego dla Wrocławia i Dolnego Śląska mogą otworzyć się całkiem dobre perspektywy. Skończyło się pozowanie na apolitycznych (czytaj uczciwych) samorządowców. Dutkiewicz razem ze swoim środowiskiem bierze na siebie cały bagaż skompromitowanej aferami i nieudolnymi rządami Platformy Obywatelskiej. Skorzystać na tym może ta część dawnego ODŚ, która od współpracy z PO się odżegnuje i wystawia własne listy do sejmiku. Dla PiS i jego elektoratu sytuacja jest bardzo klarowna – Dutkiewicz i jego ludzie na jednej liście z PO żadnymi partnerami dla nas być nie mogą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka