Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
220
BLOG

Węglowa kanonada

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 2

 

No i zaczęło się. Zastępy ministrów, urzędników, medialnych funkcjonariuszy i całej masy pożytecznych idiotów przystąpiły do walki z „zacofanym” polskim górnictwem. Na razie dotyczy to tylko węgla kamiennego, ale nie byłbym taki pewien, że na tym się skończy.

A zaledwie rok temu Tusk i inni politycy Platformy zapewniali, że żadnego zamykania kopalń nie będzie. Teraz premier Kopacz ogłasza tzw. restrukturyzację, która na początek oznacza likwidację czterech z nich. Rozmowy rządu ze związkami były tak prowadzone, aby górników prowokować. Minister drugiej stronie zarzucił „pajacowanie”. Równocześnie cała machina propagandowa usilnie pracuje nad pokazaniem górników jako wyjątkowo uprzywilejowanej kasty próżniaczej. Nikt nie mówi o ich wyjątkowo ciężkiej i niebezpiecznej pracy, a przecież wiemy o licznych katastrofach z ofiarami śmiertelnymi. Wypomina się górnikom „czternastki”, deputaty węglowe i inne przywileje, a nie wspomina się o kosztach zarządów spółek węglowych. Wg GUS-u średnia zarobków w tej branży gospodarki przekracza sześć tysięcy zł. Nie informuje się, że prezesi zarabiają ok. sto tysięcy miesięcznie, a członkowie zarządu (często niekompetentni działacze PO oddelegowani na odcinek górnictwa) po 80 tysięcy. Odchodzący prezes Kompanii Węglowej, jak rozumiem z powodu nieudolności, otrzymuje blisko milion zł odprawy. Górnicy z kolei udostępnili skany swoich „pasków” z kwotami 1,5 – 2,5 tysiąca miesięcznie. Inna rządowa manipulacja dotyczy rzekomego dopłacania do wydobycia węgla ok. 50 zł za tonę. Nie informuje się przy tym, że z tej samej tony do budżetu państwa wpływa ok. 90 zł. W roku 2013 podatki te przekroczyły kwotę siedmiu miliardów zł. Kto komu w związku z tym dopłaca?

Koszty „restrukturyzacji”, to dwa miliardy złotych. Przy tak pospiesznie prowadzonych działaniach oznacza to również straty dla firm kooperujących, a także dla całej gospodarki poszczególnych miast, które w dużej mierze dzięki tym kopalniom funkcjonują. Kosztów zwiększonych zasiłków dla bezrobotnych i pomocy socjalnej dla biedniejących rodzin nikt nie liczy. O kosztach społecznych wynikających ze strukturalnego bezrobocia mówić nie muszę.

Lekiem na całe zło ma być oczywiście prywatyzacja. Przykładem takiego sukcesu jest Silesia kupiona przez Czechów. Zapomina się jednak dodać, że nowi właściciele zainwestowali w modernizację kopalni miliard złotych. Z kolei w te przeznaczone do likwidacji zainwestowano państwowe pieniądze w wysokości ok. 700 milionów i zgodnie z planem zyski miały się pojawić już w przyszłym roku. Dlaczego zatem po wrzuceniu takiej kasy rząd chce się tych kopalń pozbyć. Spółka, która chce je kupić, została założona w ubiegłym roku i dysponuje kapitałem zaledwie pół miliona.

Straty w branży powodowane są między innymi zalegającymi milionami ton surowca na hałdach. Bez przeszkód Polska zalewana jest węglem rosyjskim. Oczywiście nasz rząd ludowy, mimo nakładanych przez Rosję sankcji gospodarczych na nasz kraj, zastosowania embarga wobec węgla naszego sąsiada, nie przewiduje. Takie posunięcie rządu nie tylko zapewniłoby zbyt krajowemu surowcowi, ale też powstrzymało stale postępujące energetyczne uzależnianie naszego kraju od Rosji.

Jest wystarczająco wiele powodów, aby o górnictwie węgla kamiennego rozmawiać w sposób rzeczowy i z odpowiedzialnością za Polskę. Rząd PO i PSL zamiast dialogu, po raz kolejny postanowił napuszczać na siebie różne grupy społeczne, nie rozwiązując przy tym żadnego problemu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka