Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
473
BLOG

Niemieckie obozy rajem dla muzyków

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 12

 

 

Słyszeliśmy już o twórczym wykorzystaniu byłego nazistowskiego obozu w Niemczech (filia KL Buchenwald), który teraz będzie „domem” dla azylantów. Polska pod rządami Platformy niezmiennie czerpie z berlińskich wzorców, a czasem wręcz realizuje powstałe tam projekty. Tak było również z otwartym 15 stycznia w Zgorzelcu Europejskim Centrum Edukacyjno-Kulturalnym "Meetingpoint Music Messiaen". Uroczystość odbyła się z udziałem Cezarego Przybylskiego, marszałka województwa dolnośląskiego oraz Stanislawa Tillicha, premiera Saksonii.

 

O co chodzi? Najkrócej, na terenie dawnego Stalagu VIII A, czyli niemieckiego obozu dla jeńców wojennych okresu II wojny światowej, powstało centrum kulturalne, którego ideą jest współpraca młodzieży w regionie przygranicznym Polski, Czech i Niemiec, polegająca na  organizowaniu konkursów i warsztatów kompozytorskich oraz instrumentalnych, spotkań uczniów, a także realizowania artystycznych i multimedialnych przedsięwzięć. Skąd taki pomysł? Ano stąd, że w tym obozie na przełomie 1940 i 1941 roku przebywał francuski żołnierz – kompozytor Olivier Messiaen. Dzięki życzliwości niemieckich oficerów mógł on spokojnie tworzyć i dokończył tam pracę nad cenionym później utworem „Kwartet na koniec czasu”, którego premierowe wykonanie miało miejsce właśnie na terenie obozu.

Prawda, że piękna historia? Niemiecki obóz jeniecki, w którym osadzeni oddają się pracy nad rozwojem swojego talentu. Po latach (w 2006 roku) Niemcy przedstawiają nam projekt stworzenia „miejsca spotkań”, gdzie będą mogły odbywać się warsztaty muzyczne. Polscy samorządowcy są zachwyceni; dostają gotowy projekt, a i kasa unijna w kwocie 2,8 miliona euro też się znalazła. W roku 2006 oraz 2007 tłumaczyłem staroście zgorzeleckiemu, że to nie jest najlepszy pomysł i przez wiele miesięcy go blokowałem. W tej sprawie wystąpiłem m. in. do Andrzeja Przewoźnika, ówczesnego szefa Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Narodu Polskiego.  Uważałem i nadal uważam, że takimi projektami wpisujemy się w niemiecką politykę historyczną, gdzie ich obozy mają się kojarzyć co najwyżej z lekko przymusowymi ośrodkami wczasowymi. Po wygranych przez PO wyborach w 2007 roku ówczesny szef MSW Grzegorz Schetyna podczas swojej pierwszej wizyty w Zgorzelcu dał zielone światło dla realizacji tego pomysłu. I tak w 2015 roku wieloletnie starania strony niemieckiej zostały uwieńczone sukcesem.

 

Zacytuję wypowiedź kantora Josepha Navalnego na temat obozowych orkiestr:

„Dla nazistów orkiestra spełniała wiele użytecznych ról: poprawiała dyscyplinę marszową podczas wyjść komand roboczych do pracy i powrotu do obozu, w Birkenau służyła oszukiwaniu ofiar prowadzonych do komór gazowych; żeńska orkiestra grała w czasie selekcji na rampie lub w obozie, orkiestra męska przy bunkrach, w których zabijano więźniów gazem.

Orkiestra spełniała również rolę propagandową zwłaszcza podczas wizyt rozmaitych dygnitarzy nazistowskich czy delegacji Czerwonego Krzyża, wreszcie umilała SS-manom oraz ich rodzinom spędzanie wolnego czasu czy to podczas niedzielnych koncertów lub dodatkowych występów w stołówce i kasynie, czy przygrywając na wieczorkach tanecznych lub towarzyskich.”

Może zachwyconym polskim samorządowcom warto także przypomnieć, czym był ów Stalag VIII A:

„W obozie nie przestrzegano Konwencji Genewskiej. Około 80% jeńców zatrudniano do prac poza obozem, w tym przy produkcji wojennej. Baraki były niedogrzane i przeludnione - Rosjan kwaterowano nawet po 600 w jednym baraku przeznaczonym dla 200-250 jeńców. Opieka medyczna stała na niskim poziomie, brakowało leków. Szerzyły się choroby zakaźne, w tym przede wszystkim dyzenteria. Racje żywnościowe były niewielkie - bochenek chleba na kilku (7-10) żołnierzy, kawałek margaryny, pół litra rozwodnionej zupy i kawa. Jeńcy pochodzenia słowiańskiego byli traktowani gorzej niż zachodni - często dostawali mniejsze racje żywnościowe, nie otrzymywali paczek i byli kierowani do cięższych robót. Wyjątek stanowili Włosi, którzy jako "zdrajcy" zakwaterowani zostali w rosyjskiej części obozu i dzielili obozową niedolę razem z dawnymi wrogami. W ostatniej fazie wojny w obozie przebywało także  prawie 1000 oficerów (gł. radzieckich) oraz cywile. […]

Szacuje się, że przez całą historię działania obozu przeszło przez niego ponad 100 tys. jeńców. Liczbę ofiar śmiertelnych trudno jednak oszacować. Wiadomo, że zmarło 199 Francuzów, 68 Belgów i sześciu Amerykanów oraz 28 Jugosłowian. Dane dotyczące śmierci 45 Polaków są niepełne, gdyż nie uwzględniają epidemii dyzenterii w obozie przejściowym. Liczbę ofiar wśród - najgorzej traktowanych - żołnierzy radzieckich szacuje się na 10-12 tysięcy, a wśród włoskich na ok. 500. Wielkość tych liczb wynika z fatalnych warunków bytowych (stłoczenie, choroby, głodowe racje, wyziębienie organizmu) oraz egzekucji jeńców radzieckich i włoskich.” (źródło: Wikipedia).

To wszystko historia. Patrzmy w przyszłość, nie było niemieckich obozów. A jeśli już, to zamieniano je na sale koncertowe.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka