Zakończone wczoraj posiedzenie Sejmu to nie tylko mocne słowa, ostre przemówienia i duże emocje. To także spokojna, choć niezauważona, praca nad dobrymi ustawami. Ta dobra ustawa, o której mówię to nowelizacja prawa w zakresie systemu dozoru elektronicznego.
Prace nad SDE to doskonała ilustracja powiedzenia, że „zgoda buduje”, ponieważ każde środowisko polityczne ma swój – większy lub mniejszy - udział w sukcesie, jakim okazały się elektroniczne opaski dla więźniów. Trzeba powiedzieć, że to Prawo i Sprawiedliwość przygotowało ustawę o SDE, a kiedy byłem ministrem sprawiedliwości system uruchomiliśmy i po raz pierwszy nowelizowaliśmy ustawę, co zwiększyło liczbę osób „zaobrączkowanych”.
Dzisiaj nikt racjonalny nie ma wątpliwości, że system dozoru elektronicznego okazał się sukcesem.
Po pierwsze, koszty.
Dzienny koszt wykonania kary w SDE to ok. 4,5 euro. Miesięcznie daje to kwotę 564 złotych, podczas gdy wykonanie kary pozbawienia wolności w więzieniu to aż 2500 złotych.
Po drugie, dostępność.
Polska, po dwóch i pół roku stosowania SDE, zajmuje drugie miejsce w Europie – system objął prawie 7 000 osób - pod względem liczby osób dozorowanych. Wyprzedza nas jedynie Wielka Brytania, gdzie prawie 30 000 więźniów odbywa karę w tym systemie.
Po trzecie, bezpieczeństwo.
System okazał się bezpieczny. Nie odnotowano przypadków skutecznego oszukania opaski elektronicznej. Choć oczywiście zdarzały się próby. W takiej sytuacji uchylane jest zezwolenie na odbywanie kary w ramach SDE. Stało się tak w trzystu trzydziestu trzech przypadkach.
Niewątpliwie mamy powody do satysfakcji – skutecznie zrealizowaliśmy dobry pomysł, który na ostatnim posiedzeniu Sejmu w głosowaniu poparły wszystkie środowiska polityczne.
Na tym właśnie powinna polegać praca w parlamencie – na jak najczęstszym szukaniu i wprowadzaniu dobrych rozwiązań w jak najszerszym porozumieniu politycznym. Wtedy też warto podkreślać, że sukces ma wielu politycznych ojców.