Wczoraj minister pracy ogłaszała gotów już, na razie resortowy (przed decyzją rządu o wysłaniu do Sejmu) projekt zmian w systemie emerytalnym. Do OFE pójdzie prawie trzy razy mniej kasy niż dziś, zyska ZUS. Podejmujący pierwszą pracę będą mogli w ogóle zrezygnować z OFE. Zdziwień zero, bo Jolanta Fedak wstępnie zapowiadała to już parę miesięcy temu. Krok w tył w reformie emerytalnej, co cokolwiek powiedzieć o OFE, tam pieniądze jednak leżą. W ZUSie są wirtualne, bo natychmiast wypłacane obecnym emerytom.
Trochę mnie jednak dziwi (tak, naprawdę dziwi), że Fedak nie zająknęła się o wcześniejszych emeryturach, o zrównaniu wieku emerytalnego obu płci, krótko mówiąc - o odchudzeniu systemu. Dziś składki na ZUS pokrywają wciąż ponad połowę wypłat. Budżet dopłaci w tym roku "tylko" 60 mld zł. Ale jeśli nic się nie zmieni, pod koniec dekady niezbędna dopłata będzie... o połowę wyższa od całego budżetu państwa. Sięgnie połowy PKB.
Od 12 lat kolejne rządy zgrubsza olewają problem. W tym i przyszłym roku - same wybory, więc nic się nie zmieni. Nastroje poselskie pięknie oddał wczoraj niejaki Stanisław Wziątek (ZSMP, PZPR, teraz SLD) - grzmiąc, że MSW obraża strażaków i policjantów, gdy ci ratują powodzian, bo planuje ograniczenie ich przywilejów... "Ależ dopiero od 2012, dla tych, którzy rozpoczą służbę po wejściu w życie ustawy", zapewnił wiceminister z Rakowieckiej.
Mundurowi składek nie płacą w ogóle. Na emeryturę, o połowę wyższą od przeciętnej, przechodzą średnio w wieku 38-39 lat. Tylko przywileje mundurowe kosztują co roku więcej niż koszty tegorocznej, podobno wyjątkowo dotkliwej powodzi. O tym wiadomo od dawna.
Nowością jest symboliczna w swej wymowie informacja MSWiA: liczba mundurowych emerytów jest już teraz wyższa od liczby funkcjonariuszy.
W 2012, panie i panowie, będzie po herbacie. Możecie niczego nie ruszać dbając o głosy obecnych emerytów i tych, którzy wkrótce nimi zostaną. Ale powiedzcie otwarcie 50-latkom i młodszym, że za swoje składki nie dostaną nawet figi.