S24 codziennie wstępuje na nowe progi paranoi. Oto Łukasz Warzecha napisał, że Komorowski nie zasługuje na szacunek, odkąd wyrzekł słowa: "Jaki prezydent, taki zamach". Była godz. 0.06. Sześć minut później skomentowałem, że tak to mit staje się faktem. Odpowiedziały mi bliuzgi komentatorów. Pierwszą zaś reakcją Łukasza było, o godz. 0.27, oburzenie i zdumienie. Zarazem jednak część zaczęła mi wmawiać, że Łukasz wcale nie napisał tego, co napisał.
Albowiem Łukasz poprawił. Po cichu, bez wyjaśnień i dopiero wtedy, gdy gw1990 zarzucił mi kłamstwo. Napisał, że w pierwotnej wersji "pomylił się", a poprawi jakoby po dwóch minutach. Nagonka na mnie nie znamała - ba, wzmogła się, bo "czepiam się drobiazgów", a fraza Komorowskiego w tej czy w tej wersji jest jednoznaczna. Część zaś raczyła nie zauważyć niepozornego wyjaśnienia Łukasza i wciąż zarzuca mi kłamstwo, odwracanie uwagi, obrażanie gospodarza i PiSu itd. Łukasz najwyraźniej ma z tego jeszcze więcej satysfakcji.
Pierwotną wersję można jednak jeszcze wyguglać. To dla niedowiarków.
Teza, że słowa "jaka wizyta, taki zamach" są obraźliwe - to idealna ilustracja problemu, o którym pisał Jankes, a który skomentowałem przytaczając netowy żart. Te słowa to krytyka wizyty i kpina z teorii rosyjskiego zamachu na Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. Krytyka, która jest niedopuszczalna wg etyki PiS - tej samej etyki, która pozwala decydować, kto po drugiej stronie na szacunek nie zasługuje, więc można mu zarzucać zdradę itd.
Etyka Kalego, z którą pogodzić się nie zamierzam.
PS. 1.46. Co zaś Łukasz naprawdę myśli o szacunku? To widać po braku jakiejkolwiek reakcji na stek wyzwisk pod moim adresem na jego blogu, na tezy, że wykonuję zadanie itd. Myślałby kto, że ŁW nie śledzi? Ależ właśnie z oburzeniem odpowiedział na komentarz sugerujący, że bracia Kaczyńscy nie szanowali Kwacha.