ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
273
BLOG

Strach sterowany

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 1

Szirin Ebadi, Iranka, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, obrończyni praw człowieka, napisała: „...największym dla mnie zagrożeniem jest mój własny strach. To właśnie nasz strach, (...), daje siłę naszym przeciwnikom”.

Strach jest dla człowieka poważnym problemem. Nie bez powodu Winston Churchill twierdził, że strach jest jedyną rzeczą, której powinniśmy się bać.

Myślę, że jego słowa nabierają szczególnego znaczenia w sytuacjach, gdy naszym strachem zaczynają się zajmować inni. Gdy dla swoich korzyści usiłują w setkach, tysiącach, milionach ludzi strach wywołać. Gdy go podsycają, pielęgnują jak zatrutą roślinę, manipulują nim. Gdy świadomie tworzą atmosferę zagrożenia, gdy straszą Bogu ducha winnych ludzi. Gdy aura przerażenia i braku bezpieczeństwa budowana jest ze strzępków słów, wyrwanych z kontekstu zdań, plotek, domniemań, fragmencików wypowiedzi i wspomnień, emocjonalnych obrazków, krzyków i niedopowiedzeń, a także niezrozumiałych i dla wielu co najmniej niejednoznacznych działań wielu agend i instytucji państwa, ogromnej aktywności polityków i jednotorowej, bezrefleksyjnej działalności mediów.

Teoretycznie nic w tym dziwnego. „Umiejętnie wywołany i sterowany strach przed prawdziwym bądź nieprawdziwym zagrożeniem ma silny walor integrujący grupę w obliczu wspólnego wroga, wspólnego problemu. Wyborcy kierowani tą emocją mogą okazać się bardziej zdyscyplinowani w swych zachowaniach wyborczych, bardziej zmotywowani do działania, a także podatni na podsuwane im jednoznaczne rozwiązania. Wzbudzając wśród słuchaczy poczucie zagrożenia, polityk tworzy jednocześnie pozytywny wizerunek własnej osoby jako męża opatrznościowego z gotową receptą na wszelkie bolączki” – napisała Kamila Miłkowska-Samul ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w artykule „Emocje a skandal polityczny. O sposobach wykorzystania emocji w dyskursie politycznym”.

Nie trzeba zresztą sięgać do opracowań naukowych. Nawet w Wikipedii w haśle o syndromie oblężonej twierdzy, polegającym na wzbudzaniu poczucia zagrożenia ze strony mniej lub bardziej wyimaginowanego wroga, można wyczytać, że grupa społeczna przejawiająca wysoki poziom poczucia zagrożenia o wiele chętniej rezygnuje z indywidualizmu dążąc do homogeniczności i oddaje władzę nad sobą osobom, które deklarują grupie zapewnienie bezpieczeństwa. „Syndrom oblężonej twierdzy jest często wykorzystywany przez polityków, którzy wzbudzają poczucie zagrożenia elektoratu, a następnie oferują ratunek z wyimaginowanej opresji. Elektorat, aby zredukować nieprzyjemne poczucie zagrożenia odda głos na polityka. W tym sensie posługiwanie się syndromem oblężonej twierdzy jest psychomanipulacją” – czytamy w źródle wiedzy, którzy dzisiaj nie tylko uczniom zastąpiło sięganie na półkę po opasły tom encyklopedii.

Można budować sukces polityczny i medialny na masowym sianiu strachu. Ale do czasu. Do momentu, gdy pojawią się odważni. Bo odwaga to panowanie nad strachem, a nie jego brak (Mark Twain). stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka