ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka
317
BLOG

Machiavelli nie miał racji

ks. Artur Stopka ks. Artur Stopka Polityka Obserwuj notkę 0

Znajomy o wysokich specjalistycznych kwalifikacjach zmienił ostatnio pracę. Wiązało się to z pewnymi komplikacjami, a nawet ryzykiem strat finansowych, ostatecznie jednak nie tylko wyszedł na swoje, ale jeszcze na całej zawiłej operacji skorzystał. Jednak kosztowało go to i całą jego rodzinę sporo nerwów. „Co cię ugryzło, żeby nagle zmieniać robotę?” – zapytałem, gdy po dłuższej przerwie spotkaliśmy się przypadkiem. „I to akurat wtedy, gdy każdy, kto ma etat, staje na rzęsach, aby tylko go nie wylali” – dziwiłem się, kręcąc głową na wszystkie strony.

Znajomy poprawił okulary, które od zawsze zsuwają mu się z nosa i tonem wyjaśnienia oświadczył: „Nie mogłem tam już dłużej pracować. Straciłem szacunek dla swojego szefa...”. Roześmiałem się. „Też mi powód! Gdyby wszyscy, którzy nie szanują swoich szefów, złożyli wymówienia, stopień bezrobocia wzrósłby z dnia na dzień o kilkadziesiąt procent” – zauważyłem niezbyt błyskotliwie.

„Daj mi dokończyć” – poprosił znajomy i uzupełnił: „Nie tylko przestałem go szanować, ale również zacząłem się go bać. Dlatego odszedłem. Nie potrafię dobrze pracować w atmosferze strachu. I nie chcę”.

Spoważniałem. Znajomy mówił dalej: „Nie wiem, co mu się stało. Kiedyś był dla mnie prawdziwym autorytetem. Darzyłem go wielkim szacunkiem. Co nie znaczy, że zawsze się z nim zgadzałem. Ale właśnie o to chodziło, że jeśli miałem inne zdanie w jakiejś sprawie, mogłem mu to bez problemów powiedzieć. Często uwzględniał moje uwagi i zastrzeżenia. Nie zawsze, to zrozumiałe. Ale wiedziałem, że słucha, co się do niego mówi”.

Znajomy zrobił przerwę, jakby coś analizował w myślach. „Przestał słuchać?” – zapytałem. Mój rozmówca pokiwał głową. „To narastało stopniowo. Coraz częściej zamiast wysłuchać innych opinii, przerywał i mówił takim dziwnym, zimnym głosem, że nie ma o czym dyskutować, bo on już podjął decyzję. A gdy nie ustępowałem i próbowałem wyłożyć mój punkt widzenia, patrzył na mnie bez wyrazu i mówił, że to on jest szefem i sam wie najlepiej, co jest dobre dla firmy. A jeżeli będę mu przeszkadzał, to już on mi pokaże, gdzie jest moje miejsce w szeregu”.

Gdy mój znajomy opowiadał, przypomniał mi się jeden z rozdziałów słynnej książki Niccolò Machiavellego, zatytułowanej „Książę”. „Rodzi się z tego pytanie: czy lepiej jest budzić miłość niż strach, czy strach niż miłość. Odpowiem, że chciałoby się i jednej, i drugiej rzeczy, lecz ponieważ trudno połączyć je, więc gdy jednej ma brakować, o wiele bezpieczniej budzić strach niż miłość” – napisał włoski filozof.

„Najsmutniejsze jest to, że firma właśnie przeżywa bardzo trudny okres, a oprócz mnie odeszło jeszcze kilka kluczowych osób. Jak oni sobie teraz poradzą?” – podsumował swoją opowieść znajomy.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Pomyślałem jednak, że po raz kolejny Machiavelli nie miał racji. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie radia eM

Dziennikarz, który został księdzem

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka