Grzegorz Makuch Grzegorz Makuch
421
BLOG

O pochodzeniu polskiej rusofobii

Grzegorz Makuch Grzegorz Makuch Kultura Obserwuj notkę 9

Nie mówiło się na XVIII-wiecznych europejskich salonach o ciemnych i groźnych stronach życia Rosji. Nie mówi się i dziś. Często Zachód przymyka oko na pewne „niedociągnięcia” w Rosji; idealizacja obrazu Rosji jest obliczone na krótkotrwały efekt polityczny. Polacy, jako że rosyjski car ich nie oszczędzał, sporo zobaczyli i usłyszeli przez te lata niewoli. A co się dowiedzieli, to sobie przemyśleli na bezkresnych przestrzeniach Syberii. Którzy wrócili – i się nie zasklepili – to się podzielili trudnym doświadczeniem i gorzką wiedzą. Ale nie wówczas staliśmy się rusofobami…

Michał Bakunin (1814-1877) powszechnie uważany za anarchistę, nie był nim wcale – bowiem uważał że burząc zastany ład należy już zacząć budować nowy. Nie negował państwa, lecz chciał unicestwić obecne. Pisał, że w trakcie burzenia należy zacząć budować d e s p o t i ę (a cóż innego mógł wymyślić, demokrację?). Bo celem monarchii jest trwanie, a tylko despotia może zbudować nowy, lepszy ład na zgliszczach starego; chciał stworzyć wolną republikę pod władzą dyktatury. Drukowane słowo miało być powiewem wolności – tylko że Bakunin z góry wykluczał wolność druku. Stworzył nawet „Katechizm rewolucjonisty”, w którym piszę, że  wszystko trzeba poświęcić dla rewolucji, miłość, prywatną nienawiść, uczucia wszelkie, przyjaciół, nawet kompanów (czego sam dowiódł nie raz), należy zdradzać i kłamać, oszukiwać – wszystko dla rewolucji! Wszystko by zniszczyć stary ład i stare społeczeństwo.

Takiego Bakunina zaczęto w Polsce krytykować. Lelewel jak i wielu innych, wcześniej zakochanych w Bakuninie, zrozumiał, że nie jest on żadnym następcą dekabrystów, a jego wizje to mrzonki człowieka, który chce siać zamęt i zniszczenie. Polacy, zdaje się, pierwsi pojęli, że w carskiej Rosji narodziła się niebezpieczna siła, która będzie chciała obalić nie tylko samodzierżawie, ale zacznie pałać nienawiścią do światowego porządku. Siła dążąca do zniszczenia wszystkiego co napotka na swoje drodze. Bo radość burzenia jest zarazem radością tworzenia – jak powie Bakunin.

Z kolei Hercen żyjąc w Rosji gardził obszcziną, uważał ją za przestarzałą i niewolniczą formę organizacji życia. A kilka lat później tę samą obszczinę uznał za najczystszą i najbardziej pierwotną formę komuny i wspólnotowości. Dlaczego Hercen, który wcześniej pałał najczystszą miłością do Zachodu, nagle zatęskni w Szwajcarii za obszcziną, za Rosjanami i ich mentalnością, których wcześniej tak srogo oceniał. Dlaczego zaczął krytykować Zachód? Skąd ta zmiana? Co go tak zgorszyło w Zachodzie – w tym upragnionym brzegu…? Zgorszyła go przepaść cywilizacyjna! I zrozumiał wówczas że „[…] parias cywilizacji odniesie korzyść z niwelacji społecznej, inni stracą skarby, on prawie nic nie ma do stracenia”. (J. Kucharzewski, „Od białego do czerwonego caratu”). Dlatego uznał, że trzeba zasiać ziarno rewolucji, obalić zastany ład! Zasiać ziarno komunizmu. A gdzie indziej to ziarno miałoby wykiełkować, jak nie w Rosji, w której od wieków ludzie dobrowolnie gromadzą się we wspólnoty, małe komuny – obszcziny?

I Bakunin i Hercen byli świadomi przepaści dzielącej Rosję od Zachodu. Wiedzieli również, że nie da się jej przeskoczyć ani nadrobić – można ją tylko zniwelować niszcząc zastany ład i tworząc nowe reguły gry: gdy to co niewoli, stanie się ich siłą – obszczina. Wówczas już żaden Rosjanin nie będzie musiał się wstydzić, wszelkie kompleksy będą mu obce, będzie niósł nową wiarę.

Problem w tym, że Polacy już wtedy dość sceptycznie patrzyli na tę nową wiarę. O czym nasi dziadowie uczciwie uprzedzali Europę. I tak oto staliśmy się rusofobami. Piękna XIX-wieczna tradycja – obyśmy ją pielęgnowali jak najdłużej… Bo nam do Rosji bliżej, niż Anglikom, Niemcom, Franuzom.

--------------------------------------
PS
Rosjanie oskarżają nas o "rusofobię" co w dużym stopniu jest wynikiem ich kompleksów. I tak na to powninniśmy patrzeć, a nie kajać się, przepraszać, bić w pierś i mówić: "tak, są u nas pewne elementy... rusofobiczne... cóż... przepraszamy". Fakt, że Rosja wciąż jest "cywilizacyjnym pariasem", nie oznacza, że mamy udawać, że tak nie jest - a tych, którzy w "zabawie" skrzętnie nie uczestniczą etykietować "rusofobami" - co jest jednoznaczne z wykluczeniem ich i znosi obowiązek dyskusji z "kimś takim".

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura