Prezydent Unii Europejskiej, Donald Tusk, odnotował znaczącą wizerunkową wpadkę: złożył kwiaty pod pomnikiem ofiar brukselskiego zamachu w stroju, jak to ujmował nieodżałowany Wiechecki, dość niedbałem. Nie znam się na tym, więc nie wnikam, czy była to letnia piżama czy też strój kibola ... najważniejsze jest, że w sytuacji oficjalnej nasz piłkarzyk zachował się jak piłkarzyk. Polactwo do tego przyzwyczajone, ale w Brukseli obowiązuje ścisły dress code i wyskok najsłynniejszego Kaszuba świata zrobił na ludziach odpowiednie wrażenie.
Fanów kibola Tuska uprzejmie informuję, że w krótkich spodenkach nie wpuszcza się na przykład do dobry hoteli czy restauracji ...
Jak to mówią: człowiek ze wsi może wyjść, ale wieś z niego - nigdy! A ileż to było oburzenia i kpienia, gdy Kaczyński wspomniał coś o podwórkowym wychowaniu Słońca Peru ... Nikodem Dyzma też się starał: wkuwał słownik, pobierał lekcje angielskiego, podpatrywał dobre maniery współtowarzyszy i wyciągał wnioski. Niestety, prawda jest taka, że brak odpowiedniej kindersztuby we właściwym czasie strasznie trudno jest nadrobić - i od czasu do czasu z króla naszej części Drogi mlecznej wyłazi najzwyczajniejszy w świecie burak. Prostak, troglodyta, niepotrafiący zachować się stosowanie do okoliczności.
Ja zawsze uważałam, że Tusk to takie aktualne wcielenie Dyzmy (nota bene - cóż za świetna książka, a i ekranizacja bardzo udana!). Obaj brak prawdziwej inteligencji nadrabiają cwaniactwem, brak ogłady - dobrymi garniturami, a brak wiedzy - lawirowaniem. Obaj wzięli się znikąd, z gminu, i obaj do kariery szli po trupach. Obu wysiosło do władzy jakieś graniczące z hipnozą zauroczenie i obaj do tej władzy nie mają najmniejszych nawet predyspozycji.
Najwidoczniej w świecie Polacy kochają takich drobnych cwaniaczków ...
