Maciej historyk Maciej historyk
539
BLOG

Nowy Askenazy potrzebny od zaraz...

Maciej historyk Maciej historyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

                                                                                                           Przeszłość – to jest dziś, tylko cokolwiek dalej.

                                                                                                                                                                         (C. K. Norwid)

Szymon Askenazy

Tęsknię za niegdysiejszymi imponderabiliami, wśród nich szczególnie za inteligenckim etosem. Pojmowany wedle zasady noblesse oblige, zmuszał do wysiłku, analizy faktów, do poszukiwania tajemnych sprężyn dziejowych. Jak pisze Rafał Ziemkiewicz: Dawny, przedwojenny inteligent okropnie się musiał męczyć i przejmować, dzielił włos na czworo i wciąż sobie zadawał pytanie, kto ma słuszność. Otóż to… Jak jest dzisiaj? Cóż, odpowiedź na wszystkie pytania współczesny inteligent znajdzie na łamach pewnego organu, który, tym samym, zwolni go z podejmowania intelektualnego wysiłku. Poza tym są odpowiednie autorytety…

No, ale ja nie o tym chciałem, wszak wykształciuch (pozwoliłem sobie użyć określenia Romana Zimanda), nie jest obiektem moich westchnień. Wzdycham, tęsknię do inteligenta dawnego, przedwojennego, u którego na półce z książkami znaleźć można było m. in. dzieła… Szymona Askenazego.

Kto dziś pamięta o tym Autorytecie? Nie sądzę, żeby po jego książki sięgali choćby studenci historii… (Pamiętam, że na moim rodzimym Wydziale Historycznym, profesorowie traktowali dorobek Askenazego z jakąś dziwną wyniosłością). A to właśnie ów arystokratyczny Żyd uczył polskości i patriotyzmu pokolenie, które wywalczyło niepodległość w 1918 roku, a następnie obroniło Najjaśniejszą przed bolszewickim najeźdźcą. W pewnym sensie zatem i jemu ówcześni Polacy zawdzięczali wolność…

Janusz Pajewski, historyk związany z poznańskim UAM, w swoich wspomnieniach o nostalgicznym tytule Poza wczoraj, podkreślał, że autor Księcia Józefa był nie tylko historykiem, dziejopisem, ale także sługą i nauczycielem narodu. To on (Askenazy) jako pierwszy podniósł rangę historyków, jako tych, których praca badawcza miała pomóc społeczeństwu w zrozumieniu tu i teraz. Zacytuję jednego z seminarzystów Askenazego, gen. Mariana Kukiela: Historyk ma (…) dochodzić prawdy o przeszłości: ma przez sztukę pisarską prawdę tę uczynić dostępną myślącemu ogółowi (…): ma przez to służyć dobru ogólnemu, z przeszłości wydobywać światła rozjaśniające teraźniejszość, wskazywać drogę w przyszłość. Historia zatem pragmatyczna. I jeszcze jeden cytat z Kukiela: …teraźniejszość domaga się przedstawienia genezy i rozwoju procesów dziejowych nie zamkniętych i stanowiących treść obecnej chwili dziejowej. Tu najgłębiej sięgamy w przeszłość, a zarazem w genetyczne, przyczynowe powiązania wydarzeń (podkreśl. – Maciej). Przyznajmy, to wspaniałe memento dla historyków.

Sam Askenazy najwyraźniej łączył przeszłość z teraźniejszością, podkreślając, że na dobrze napisaną przez historyka historię, składa się: naukowość, talent pisarski i niezawisłe zdanie moralno – dziejowe. Historia zatem nie tylko pragmatyczna, ale i odpowiedzialna.

Zatrzymam się na chwilę przy niezbędnej wartości jaką jest talent pisarski, pióro, o czym często zapominają historycy współcześni, zamykający swoje myśli w hermetycznym języku niby ptaka w klatce (Pajewski). Dlaczego książki Askenazego można było znaleźć w niemal każdym inteligenckim domu? Dlaczego sięgał po nie lekarz, urzędnik, nauczyciel, inżynier? Bo autor urzekał kunsztem pióra, szeroką paletą barw i nastrojów, dogłębną analizą wnętrza swoich bohaterów – słowem… mistrzostwem słowa...

Całość tekstu znajdziecie Państwo tutaj: http://www.kuchniahistoryczna.pl/nowy-askenazy-potrzebny-od-zaraz/

Zachęcam takze do wizyty na facebooku:

http://www.facebook.com/pages/Kuchnia-historyczna/237199766330069

Światopogląd konserwatywny, wzrost wysoki; w mieście, ale nie lubię miasta; bluesa lubię, piwo jałowcowe... Wspólnie z Łukaszem, "towarzyszem podróży", prowadzę blog, który, mam nadzieję, jest początkiem czegoś ważnego. Będziemy zachęcać zacne salonowe grono do regularnych odwiedzin... "Dlaczego Kuchnia historyczna? Interpretować tę kuchnię trochę jak synonim alchemii?" - pyta Lula322. Hmm, przenikliwy trop - alchemia... Metaforyczny, mistyczny... Trochę też wolnomularski;-) Czy chcielibyśmy przenosić czytelników w sferę: prawdy, dobra i piękna? - bardzo byśmy! Człowiek - substancja poddawana rozmaitym procesom... Podoba mi się ten trop. Chcemy też żeby było trochę "w poprzek" i żeby raczej czosnkiem pachniało niż farbą drukarską... Czujemy ponadto, że z życia publicznego eliminowany jest (subtelnie lub całkiem ordynarnie) pewien typ wrażliwości - powołujemy się na tę wrażliwość, ogrzewamy się przy niej... Oblężonej twierdzy tylko nie chcemy - duuużo światła z zewnątrz nam trzeba. Trochę kuchni, trochę historii, trochę historii "od kuchni". Tyle. I jeszcze Łukasz... Czy można zbudować piękną opowieść obierając sobie za punkt wyjścia posiłek? Wierzę, że tak. Na pewno można snuć historię przy stole, wieczerzając choćby. Bo czy na przykład taki bigos hultajski nie jest dobrym pretekstem by wspomnieć antenatów naszych? Czy antałek trójniaka nie przywodzi na myśl imć Zagłoby i oblężenia Zbaraża? Nawet gorzałka i śledź mogą odnaleźć swoją opowieść, na przykład zasłyszaną niegdyś z ust rotmistrza Augustowskiego o Józefie Mackiewiczu, którego okowita wpędzała w ponury nastrój, każdy haust poprzedzało długie wpatrywanie się w przestrzeń za oknem, sam zaś akt był zdecydowany, szybki i gwałtowny. Jakby jakąś myśl chciał zabić, jakby serce uciszyć. To ledwie kilka przykładów. Z kuchnią można podróżować przez kraje, przez wieki. Spożywać skrzydełka kurczaka przyrządzone przez Rossiniego, biesiadować na uczcie u Wierzynka czy też w ciszy, w kryjówkach, w puszczach chleb zwykły z żołnierzami Armii Krajowej dzielić...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura