Maciej historyk Maciej historyk
760
BLOG

"Filozof konkretu" - w setną i dwudziestą o Kisielu

Maciej historyk Maciej historyk Kultura Obserwuj notkę 4

 

 

źródło: kisiel.wprost.pl

Minęły dwie okrągłe rocznice: setna urodzin i dwudziesta śmierci Mistrza. Czas odpowiedni aby przypomnieć postać i zachęcić do powtórnej lektury tekstów. Bo do Kisiela trzeba wracać, tak, jak winno się wracać do czytania wielkich filozofów (btw żadnemu z decydentów nie zależy na wprowadzeniu filozofii do szkół, wyobraźmy sobie: na każdej lekcji inny tekst czytany ze zrozumieniem – końcowym “produktem” nie byłby z pewnością bezwolny „leming”, nieprawdaż?), dzięki takim zabiegom trzymamy formę, nie wychodzimy z wprawy…

“Ciekawość świata trzeba w sobie nieustannie doskonalić”, poucza Ezra Pound. Ja myślę, że umiejętność samodzielnego myślenia, owego „dzielenia włosa na czworo”, takoż. Do tego najlepiej nadają się teksty, w których błysk skalpela logiki wysuwa się na plan pierwszy.  Jeśli dodamy do tego ponadczasowość zawartych w nich sądów, śmiało możemy „ćwiczyć” dalej.

Oto kilka wypisów („ćwiczeń”) z Kisiela:

O Miłoszu

Miłosz często myślenie zastępuje wizją, a że jest piekielnie inteligentny, więc, ubezpieczając się wciąż przed wszelkiego rodzaju jednostronnościami, wysypuje tych wizji taką masę, że w końcu przestaje już stać za którąkolwiek z nich, angażować się, twierdzić cokolwiek – jest zbyt ostrożny (intelektualnie też), aby w pełni podpisać się pod jakąś tezą – jeśli w końcu opowiada się za Ameryką „cnotliwą” (…), to czyni to z mnóstwem zastrzeżeń i aneksów, aby go tylko ktoś nie posądził o „ograniczenie”. A jednak presja intelektualistów, zażywających marihuanę i pogardzających przyziemnym dobrobytem, musi tam być piekielna i do tego terroryzująca moralnie, jeśli nie wypada człowiekowi inteligentnemu im się sprzeciwiać. Całe szczęście, że Moskale są tak bardzo pryncypialni i zamiast w Pana Boga wierzą w swój święty proletariat, więc nie popierają tej rewolty bogatych paniczów – gdyby ją oficjalnie „doktrynalnie” poparli, zrobiliby Amerykanom nieliche „kuku”…

Miłosz o Polsce nic już prawie nie wspomina, nie chce pewno być “prowincjonalny”. Jakby nie rozumiał, że dla pisarza mikrokosmos jest ważniejszy niż makrokosmos, bo ułatwia uchwycenie praw świata na materiale konkretnym – a prawa te wszędzie są w istocie takie same. Kant całe życie nie ruszał się z Królewca… O ileż mądrzej postąpił Giedroyc: stworzył sobie polski mikrokosmos w Paryżu, żyje Polską i konkretnymi pracami dla niej – mimo swoich “hobby” i dziwactw politycznych jest w gruncie rzeczy pracownikiem pięknego i pożytecznego polskiego ogródka kulturalnego. Żyjąc polskim konkretem uniknął w istocie choroby duchowej, jaką jest emigracja…

 

Światopogląd konserwatywny, wzrost wysoki; w mieście, ale nie lubię miasta; bluesa lubię, piwo jałowcowe... Wspólnie z Łukaszem, "towarzyszem podróży", prowadzę blog, który, mam nadzieję, jest początkiem czegoś ważnego. Będziemy zachęcać zacne salonowe grono do regularnych odwiedzin... "Dlaczego Kuchnia historyczna? Interpretować tę kuchnię trochę jak synonim alchemii?" - pyta Lula322. Hmm, przenikliwy trop - alchemia... Metaforyczny, mistyczny... Trochę też wolnomularski;-) Czy chcielibyśmy przenosić czytelników w sferę: prawdy, dobra i piękna? - bardzo byśmy! Człowiek - substancja poddawana rozmaitym procesom... Podoba mi się ten trop. Chcemy też żeby było trochę "w poprzek" i żeby raczej czosnkiem pachniało niż farbą drukarską... Czujemy ponadto, że z życia publicznego eliminowany jest (subtelnie lub całkiem ordynarnie) pewien typ wrażliwości - powołujemy się na tę wrażliwość, ogrzewamy się przy niej... Oblężonej twierdzy tylko nie chcemy - duuużo światła z zewnątrz nam trzeba. Trochę kuchni, trochę historii, trochę historii "od kuchni". Tyle. I jeszcze Łukasz... Czy można zbudować piękną opowieść obierając sobie za punkt wyjścia posiłek? Wierzę, że tak. Na pewno można snuć historię przy stole, wieczerzając choćby. Bo czy na przykład taki bigos hultajski nie jest dobrym pretekstem by wspomnieć antenatów naszych? Czy antałek trójniaka nie przywodzi na myśl imć Zagłoby i oblężenia Zbaraża? Nawet gorzałka i śledź mogą odnaleźć swoją opowieść, na przykład zasłyszaną niegdyś z ust rotmistrza Augustowskiego o Józefie Mackiewiczu, którego okowita wpędzała w ponury nastrój, każdy haust poprzedzało długie wpatrywanie się w przestrzeń za oknem, sam zaś akt był zdecydowany, szybki i gwałtowny. Jakby jakąś myśl chciał zabić, jakby serce uciszyć. To ledwie kilka przykładów. Z kuchnią można podróżować przez kraje, przez wieki. Spożywać skrzydełka kurczaka przyrządzone przez Rossiniego, biesiadować na uczcie u Wierzynka czy też w ciszy, w kryjówkach, w puszczach chleb zwykły z żołnierzami Armii Krajowej dzielić...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura