KWAS KWAS
72
BLOG

Koniec polskiej lewicy

KWAS KWAS Polityka Obserwuj notkę 6

Dzisiejsze poparcie Włodzimierza Cimoszewicza dla Bronisława Komorowskiego kolejny raz pokazało bezideowość formacji postkomunistycznych. Znamienne jest, że Grzegorz Napieralski, a więc najbardziej lewicowy spośród wszystkich dotychczasowych kandydatów spadkobierców PZPR nie ma co liczyć na wsparcie swoich idoli.

Jeśli jakakolwiek lewica istniała w Polsce po 1945 roku szybko umarła. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, powstała z połączenia prosowieckich komunistów z prosowieckimi socjalistami, stała się wkrótce platformą do realizacji własnych interesów. Ideały odłożono na bok lub całkowicie o nich zapomniano. Istniała na emigracji przedwojenna PPS, ale cóż z tego skoro jej wpływ na środowiska krajowe był znikomy? Szansy na odrodzenie lewicy upatrywano w reaktywacji Polskiej Partii Socjalistycznej przez Jana Józefa Lipskiego w 1987 roku, jednak i ona nie potrafiła odnaleźć się w realiach zdominowanych z jednej strony przez niedawny obóz „Solidarności” a z drugiej przez pogrobowców PZPR.

Sama PZPR rozwiązała się w ostatni weekend 1990 roku. Gdy ostatni pierwszy sekretarz Mieczysław F. Rakowski wypowiadał słynne już słowa „sztandar wyprowadzić” nie spodziewał się, że jest świadkiem nie tylko upadku partii rządzącej przez niemal pół wieku, ale także lewicy. Sam uważał się za socjaldemokratę i nie ma powodów by mu nie wierzyć. Jednak to nie Rakowskiemu (mimo nadziei) przypadł zaszczyt kierowania spadkobierczynią PZPR, lecz młodszemu pokoleniu na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim i Leszkiem Millerem. Obaj byli zdolni i potrafili odnaleźć się w nowych realiach, co dla wielu aparatczyków okazało się swoistą mission impossible. Zdolności marketingowe nie szły jednak w parze z ideowością, a wręcz ją wyparły. Już na początku swojego istnienia SdRP wyrzekła się lewicowości, przedkładając ją nad interesy materialne swoich twórców.

Utożsamienie lewicy z SdRP, a później z SLD, okazało się zabójcze dla krajowej socjaldemokracji. Już na początku lat 90. Kwaśniewski przyznawał, że nie widzi alternatywy dla neoliberalnych rozwiązań w gospodarce. Zakrawało na chichot historii, iż to właśnie postkomuniści przyjęli plan Balcerowicza bez szemrania, pozostawiając jego krytykę obozowi „Solidarności”. Kolejne lata wyglądały podobnie. Prezydent Kwaśniewski co prawda nie zgodził się na prawicową reformę finansów zaproponowaną przez rząd Jerzego Buzka, ale bardziej niż kwestiami socjalnymi kierował się wówczas sondażami poparcia. Z kolei premier Leszek Miller na poważnie rozważał wprowadzenie podatku liniowego, co nie wywołało większych oporów wśród jego partyjnych kolegów. Jego następca Marek Belka ostatecznie pogrzebał lewicę, kiedy jednoznacznie oznajmił, iż polityka fiskalna nie może zostać podporządkowana potrzebom socjalnym.

Znamienne, iż obecnie na próżno szukać prawdziwych socjaldemokratów w politycznej pierwszej lidze. Po medialnej nagonce odszedł w cień Grzegorz Kołodko, którego „Strategia dla Polski” była realną szansą na zmianę przyjętego neoliberalnego kursu. Obecnie skupia się na publicystyce i wykładach na uczelniach zagranicznych, które zapraszają go nie mniej chętnie niż Leszka Balcerowicza. Inny lewicowy ekonomista Ryszard Bugaj znalazł zrozumienie wśród polityków PiS, co najdobitniej wskazuje, gdzie należy szukać zaczątków polskiej lewicy.

Brak socjaldemokracji nie jest końcem świata, ale powoduje niebezpieczne przechylenie politycznego wahadła ku prawicy. Zwłaszcza w kwestiach społecznych i ekonomicznych może to rodzić problemy i stać się początkiem kryzysu demokracji, czego przykładem jest niegdysiejsza popularność Andrzeja Leppera, a obecnie Bogusława Ziętka i jego lewackiej Polskiej Partii Pracy. Wina jednak nie leży po stronie prawicy, lecz po stronie bezideowych postkomunistów, którzy monopolizując krajową lewicę zdyskredytowali ją w oczach społeczeństwa na długie lata.

 

KWAS
O mnie KWAS

Konserwatysta wśród lewicowców, lewicowiec wśród konserwatystów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka