KWAS KWAS
104
BLOG

Ksiądz Jankowski - bohater innych czasów

KWAS KWAS Polityka Obserwuj notkę 1


Ksiądz Henryk Jankowski nie żyje. Po długiej i ciężkiej chorobie odeszła jedna z ikon „Solidarności”, której niestrudzona postawa w najtrudniejszych dla kraju momentach dawała tysiącom ludzi odwagę do dalszej walki. Ksiądz Jankowski dołączył dzisiaj do Anny Walentynowicz i wielu innych bohaterów lat 80., zapomnianych i wykpiwanych przez współczesny świat rodzimej postpolityki.

Zadziwiające jak niewiele mówiło się w wolnej Polsce o dokonaniach księdza Jankowskiego. Ludzie, którzy do niedawna szczycili się przyjaźnią z proboszczem św. Brygidy w Gdańsku, po 1989 roku zaczęli go unikać. Dawny kapelan „Solidarności” nie pasował do czasów, kiedy polityczna poprawność wyznaczała normy funkcjonowania. Jeśli pojawiały się wspomnienia o jego wielkich czynach z lat 80., to zazwyczaj padały one w kontekście kontrowersyjnej działalności księdza w III RP.

W nekrologu, który pojawił się w internetowym wydaniu „Gazety Wyborczej”, o wspieraniu „Solidarności” przez księdza Jankowskiego dziennikarz napisał jeden krótki akapit. Całość artykułu zdominowało przypomnienie słów i czynów prałata z ostatnich lat, kiedy to często oskarżano go o antysemityzm i megalomanię. Faktycznie, zachowanie proboszcza św. Brygidy mogło budzić zdziwienie lub wręcz oburzenie. Czyż jednak była to jedynie wina księdza Jankowskiego? Nie sposób nie zapytać się o jego dawnych znajomych i przyjaciół, dla których po 1989 roku przestał istnieć. Gdzie byli Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki czy Adam Michnik, kiedy ich dawny obrońca, który nie szczędził dla nich wsparcia moralnego i finansowego, sam potrzebował pomocy? Gdy kolejni działacze opozycji dumnie wystawiali pierś do odznaczenia, mało który z nich upomniał się o docenienie zasług księdza Jankowskiego.

Dla wielu śmierć księdza Jankowskiego będzie końcem kłopotów z niewygodnym świadkiem historii. Gdy żył ich sumienie nie mogło spać spokojnie, widząc jak człowiek, któremu tak wiele zawdzięczali, gubił się w nowej rzeczywistości, pozbawiony wsparcia przyjaciół i niedawnych sojuszników. Podobnie rzecz się miała z Anną Walentynowicz. Dopóki żyła musiano się godzić z jej oskarżeniami – w końcu z legendą nie wypadało się spierać. Gdy jednak umarła, wraz z nią umarła pamięć, a przynajmniej fragment pamięci, o tamtych czasach i wydarzeniach, której pozostała wierna do końca.

Kilka godzin przed śmiercią księdza Jankowskiego podano informację o zwolnieniu z aresztu domowego Romana Polańskiego. Wkrótce po tym pojawiły się pierwsze komentarze artystów, polityków, a nawet przedstawicieli polskiego rządu, w których radość mieszała się z zatroskaniem o stan psychiczny wielkiego reżysera. Podobnych słów solidarności i współczucia zabrakło w komentarzach po śmierci księdza Henryka Jankowskiego. Nie tylko dzisiaj, ale przez cały okres minionych dwudziestu lat.
 

KWAS
O mnie KWAS

Konserwatysta wśród lewicowców, lewicowiec wśród konserwatystów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka