KWAS KWAS
135
BLOG

Czy jesteśmy coś winni Czeczenom?

KWAS KWAS Polityka Obserwuj notkę 2


Nawet jeśli faktycznie ochrona szefa rządu, nieuznawanego przez żadne państwo, wypływa z poczucia honoru i solidarności z uciemiężonym narodem, to czy to są wartości przynoszące korzyści w realnych stosunkach międzynarodowych?

Ahmed Zakajew, o którego istnieniu do wczoraj nie miało bladego pojęcia 99,9 procent polskiego społeczeństwa jest już wolny. Po całodniowych deliberacjach co zrobić z szefem emigracyjnego rządu Czeczenii, prokuratura (zapewne nie bez nacisku ze strony władz państwowych) zdecydowała się wypuścić kontrowersyjnego polityka. Gabinet Donalda Tuska dokonał prawdziwej ekwilibrystyki, łącząc poszanowanie prawa międzynarodowego z poszanowaniem praw człowieka. I wilk syty, i owca cała, jak mówi mądre polskie przysłowie.

Przy okazji tej historii warto sobie zadać pytanie czy stosunek Polski do Czeczenii sprzyja naszym interesom narodowym. Nie sposób nie solidaryzować się z narodem, który podlega stopniowej eksterminacji. Podobnie jak nie sposób zaakceptować tłumaczenie Rosji, iż aresztowanie Zakajewa zakończy trwający wiele lat konflikt. Ale poczucie współczucia dla bliźniego, a dbanie o swoje interesy rzadko idą w parze.

W 1830 roku Polacy zdecydowali się przyspieszyć powstanie przeciwko Rosji, byle tylko ta nie zaatakowała pochłoniętych rewolucją Belgii i Francji. Zbrojny czyn powstańców listopadowych osiągnął swój cel w ten sposób, iż dalekie kraje zyskały na czasie i potrafiły ocalić swoją niepodległość. Polska natomiast po raz kolejny utraciła szansę choćby na autonomię w ramach cesarstwa, którą koncyliacyjną polityką wobec Petersburga zachowała i znacznie poszerzyła Finlandia. Nie trzeba dodawać, iż ani Francja, ani tym bardziej Belgia nie kiwnęły palcem, kiedy „polscy bracia” ginęli za „wolność naszą i waszą”.

Nie oznacza to oczywiście, iż wspierając Zakajewa i czeczeńskich separatystów Polska miała wkrótce ściągnąć na siebie rosyjską inwazję. Ale tak otwarcie i głośno solidaryzując się z tym uciemiężonym narodem, z pewnością nie poprawiamy i tak już napiętych stosunków ze wschodnim mocarstwem. Czasami trzeba poświęcić swoje przekonania, a nawet honor, aby lepiej zabezpieczyć interesy państwa, którego bezpieczeństwo powinno być celem najwyższym każdej władzy. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę Brytyjczycy, którzy tuż po zakończeniu II wojny światowej bez najmniejszych oporów wydali Stalinowi obywateli radzieckich republik walczących w królewskich jednostkach. Nikt nie ukrywał, że powracających żołnierzy czeka śmierć lub w najlepszym przypadku lata łagrów. Jednak ZSRR był potęgą i z jego zdaniem należało się liczyć, nawet w stolicy imperium, w którym słońce nigdy nie zachodziło. Żyjemy w innych czasach i inne są dylematy moralne przywódców światowych. Lecz czy Polskę stać, by zawsze stawać po stronie dobra?
 

KWAS
O mnie KWAS

Konserwatysta wśród lewicowców, lewicowiec wśród konserwatystów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka