Leszek. Leszek.
594
BLOG

Baranki (wcale nie wielkanocne)

Leszek. Leszek. Polityka Obserwuj notkę 0

 

Nie mogłem dojść co spowodowało u mnie przesyt tzw. poltyką w Polsce.
Nie jest to z całą pewnością klasa (czy raczej całkowity jej brak) panów "polityków".
Jedyne oznaki "klasy" dostrzec można z pewnym co prawda wysiłkiem u... niektórych "polytyków" lewicowych, ale jest ich ledwie kilku, dostrzeżenie jej wymaga jako się rzekło wysiłku i przy tym ich mniemana klasa jest ledwie wynikiem  długoletniej mimikry u co starszych lewaków - koniecznej przed laty bo bez upodobnienia się do ludzi kulturalnych nie mieliby czego szukać na zachodnioeuropejskich salonach.
Po głębokim namyśle zidentyfikowałem "winnego" mojego zniechęcenia - to MY.
Pod tym kolektywnym określeniem rozumiem społeczeństwo w szczególności tę jego część, która się jakoś tam publicznie udziela, choćby pisząc blogi.
(Dziennikarzy, jako głos "opinii publicznej" pozwolę sobie zlekceważyć en bloc - ani to żadna opinia, ani publiczna, z misją niewątpliwie, tyle że każdemu (niemal) z nich kto inny te misje zleca.)
Na czym więc ta NASZA wina polega?
Otóż jesteśmy ślepi (z najrozmaitszych zresztą powodów) na rzeczywistość.
Pozwalamy sobą powodować jak stare kobyły w dodatku sami pilnie dbając, by nam okularki się nie zsunęły w galopie za coraz to mniej smaczną marchewką zawieszoną przed pyskiem.
Nie do pojęcia jest dla mnie to, że wyznawcy Kaczyńskiego Lecha zarzucają innym „wchodzenie w buty” B'nai B'rith podczas gdy Kaczyński Lech aż szlochał ze szczęścia kiedy się owa masońska loża w Polsce reaktywowała i zaszczycił własną, prezydencką osobą uroczystość ponownego rozruchu.

Ci sami wierni bez najmniejszego zgrzytu w rozumach odmawiają innym patriotyzmu, podczas gdy przecież to Kaczyński Lech (nie bez wsparcia bliźniaka) sprzeniewierzył się prezydenckiej przysiędze i oddał polską suwerenność Unii.
Nie żebym czepiał się Wodza i P i Su – P O w swoim postępowaniu wcale nie jest lepsze.
Partia „liberalna” z lubością podwyższa podatki, mnoży zamordystyczne ustawy bez szemrania uchwalane przez Sejm, w którym część miejsc zajmuje przecież „opozycja”.
P O „konserwatywnie” robi bardzo wiele przy okazji katastrofy pod Smoleńskiem aby zamaskować własną nieudolność i bałagan będący jak się zdaje immanentną częścią polskiego państwa.
To, że owo maskowanie skutkuje w istocie realizacją interesów rosyjskich jest prostą konsekwencją chowania głowy w piasek.
P S L – partia obrotowa, dla nikogo nie jest tajemnicą, że może „z każdym” (rządzić oczywiście) o ile ten „każdy” nie zamachnie się na KRUS i etaty pozostające we władaniu tej dzielnej partii. 

S L D – której lewicowość sprowadza się jedynie do markowanej niechęci wobec Kościoła Katolickiego, do wspieraniu homoseksualizmu i wojowaniu o nieskrępowaną wolność aborcji i eutanazji.
Będąc zwolennikami tej czy owej partii „spieramy się” się między sobą (w istocie – żremy się jak psy) obrzucając inwektywami, z ogniem w oczach dowodzimy wyższości jednej nad drugą zapominając chyba w ferworze „dyskusji” o jednym drobiazgu – o tym, że tak naprawdę w ogóle nie jest ważny pan Kaczyński, Tusk czy którykolwiek „mąż stanu” a – MY.
To My płacimy horrendalnie wysokie podatki, to MY musimy się borykać z coraz durniejszymi rozporządzeniami, którym podlegamy.
MY przecież – nie kto inny – pozwalamy na zadłużanie naszych dzieci (chyba już wnuków?) i jakoś NIKT nie chce zadać pytania: „Gdzie właściwie są te pieniądze?”

No? Słyszał ktoś z Was takie pytanie zadane w ramach „debaty publicznej”?

Gdzie są pieniądze pochodzące ze sprzedaży całkiem sporego majątku (wypracowanego wszak przez nas i naszych ojców), gdzie kasa, którą gdzie się da polskie państwo pożycza? To już dobrze ponad osiemset miliardów i to wedle kreatywnej księgowości - w istocie jest tego więcej.
Gdzie jest kasa z najwyższych chyba na świecie podatków?
Przecież nie w tych kilkudziesięciu kilometrach dróg i paru stadionach?

Będąc zwolennikami tej czy owej partii – całkiem zasadnie wieszamy psy na partii konkurencyjnej ale zapominamy, że „nasza” partia rządziła już w Polsce a w istocie – będąc partią mającą przedstawicielstwo w parlamencie – współtworzyła porządek w państwie.
Ten sam porządek na który zgodnie pyskujemy.
(Aha – zgodnie, więc jednak jest coś, co nas łączy mimo wywodów panów socjologów, że „Dwóch Polaków – trzy opinie")
Czego bowiem dotyczyły najgłośniejsze, publiczne spory w Polsce?
Konkordatu, aborcji, „a bo Jasio to agent” i ostatnio – prócz dętej Katastrofy – tego, jakim procentem odebranych nam NASZYCH pieniędzy mają obracać finansowi macherzy.
Nikt niemal nie zauważył, że na przykład przy okazji stręczenia nam Unii panowie politycy wskazywali jako podstawową korzyść to, że Polacy będą „mogli swobodnie wyjeżdżać do pracy na Zachód”.
W odrobinę nawet normalnym kraju taka reklama stałaby się gwoździem do trumny polityka który ją serwuje – zostałby za to „rozjechany” ale nie u nas, bo u nas na sto „autorytetów” forsujących przystąpienie do Unii widoczny był jeden jej przeciwnik, czego również nikt jakoś nie zauważył, podobnie jak faktu, że „rząd” oficjalnie przeznaczył w budżecie niemałą kwotę na „przedstawianie racji za i przeciw”.

Sejm taśmowo, w iście stachanowskim tempie przyjmuje różne bardzo ważne Ustawy przy czym posłowie nie zadają sobie nawet trudu, by sprawdzić co też właściwie uchwalają co przyznał z rozbrajającą szczerością niedawno pan  Sośnierz: „W tym ADHD administracyjnym nie da się połapać. Tego ludzki rozum, rozum posła nie pojmie, ile my tam rzeczy uchwalamy. Nawet nie wiemy, co uchwalamy - powiedział. - Nie dalej jak wczoraj dowiedziałem się, że uchwaliliśmy coś, co gdybyśmy wiedzieli, co uchwalamy, bylibyśmy przeciwni”
Pośród tych ustaw są i takie, które stawiają włosy na głowie – cenzura, permanentny nadzór ludzi (zwanych dla żartu obywatelami), zdzierstwo fiskalne… i nic.
„Mężom stanu” do czasu aż mogą kręcić dzięki swojemu posłowaniu to nie wadzi czemu trudno się ostatecznie dziwić ale dlaczego nie wadzi to NAM?

 Dlaczego na blogach nie piszemy o tym, że traktuje się nas nie jak OBYWATELI, nie jak PODMIOT państwa i społeczeństwa a jako potencjalnych przestępców i w najlepszym razie dostarczycieli pieniędzy do budżetu i głosów legitymizujących „WŁADZĘ”?
Dlaczego nie tylko że pozwalamy się tak traktować ale wręcz brakiem protestu i zapalczywym opowiadaniem się po stronie jednych czy drugich wręcz polityczne sitwy do tego zachęcamy?

Może wreszcie pora zdać sobie sprawę z tego, że nie tylko nadęty pan Kaczyński, nie tylko będący wiecznie wystraszony pan Tusk, nie tylko potwornie „zapracowani” posłowie ale cały monstrualny urzędniczy aparat ma jedno tylko uzasadnienie swojego istnienia – służyć nam, obywatelom państwa władającego Polską.

A nieustanny jazgot, że "Pis to", "PO tamto" a inna jeszcze sitwa owo jest tyleż męczący co jałowy.

Leszek.
O mnie Leszek.

Osobnicy o inteligencji niższej lub równej inteligencji owczarka niemieckiego, trolle a także gawędziarze nie potrafiący rozpoznać meritum notki na tym blogu banowani są niezwłocznie i z przyjemnością.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka