Leszek. Leszek.
408
BLOG

Co zawdzięczamy Francji?

Leszek. Leszek. Polityka Obserwuj notkę 5

 

Historia powtarza się jako farsa.
Monsieur Joseph Fouché, książę Otranto (Ontranto to takie typowe francuskie czy włoskie księstwo wielkości średniego gospodarstwa rolnego w Polsce) , człek, który zdradził wszystkich, z którymi się związał.
Zawsze przy tym kreując się na prawdziwego jak najbardziej patriotę, obrońcę i przyjaciela ludu, był politykiem przenikliwym i - choćby przez podobieństwo do pewnego polskiego "polityka" był człowiekiem wielkim.
(Życzyć by tylko sobie należało, by i naszą karykaturę Fouché'go spotkał los podobny do losu pierwowzoru bo jak mało kto na to zasługuje)
Piszę to szczerze - umiem bowiem dostrzec wielkość nawet i w podłości a imć pan Fouché podłym był osobnikiem bez żadnych wątpliwości.
Oto bowiem poza wyznaczeniem pewnego wzorca postępowania polityków pozostawił imć Fouché zostawił po sobie szkielet rzetelnej i nowoczesnej policji twórczo obudowywany "mięsem" przez jego duchowych spadkobierców.
Jest to z jakichś powodów niedoceniane z czym mniejsza, ważniejsze bowiem jest to, że gdyby nie Józik Fouché to i Carska Ochrana (i jej spadkobierczynie od CzeKa przez NKWD aż po KGB) musiałaby dopracować się własnego patentu na "pracę" a to niełatwe (choć nie niemożliwe).
W każdym razie niewykluczone, że i nasi rodzimi tajni policjanci nie wiedzieliby za bardzo co robić i nie byłoby o czym pisać, bo nie powstałaby III Rzeczpospolita.
A już na pewno nie moglibyśmy rozważać metod, jakimi posługują się się smutni panowie w celu tumanienia rodaków.
Nie jest chyba dla nikogo szokującym stwierdzenie, że pomysłodawcami i twórcami III RP są panowie których nazwiska raczej nie wypełniają szpalt gazet?
Ale stworzyć (szczególnie kiedy szczęśliwe losy dały niezbędny materiał i wszelkie konieczne narzędzia) to jedno a utrzymać twór przy życiu to już całkiem inna para kaloszy.
Zmontowano kilka "partii politycznych", zapewniono tym partiom nie tylko bogate żerowiska na państwowych synekurach i całkiem sporą dolę z budżetu na utrzymanie ale też przeforsowano ordynację wyborczą czyniącą wszelką konkurencję spoza "wielkiej czwórki" bezsensowną.
Oczywiście twórcy naszej młodej państwowości nie zapomnieli o tym, by pozostawić w swoim ręku wszelkie możliwe dźwignie nacisku na "rządzących".
Posunięcie niemal genialne, bo taki układ gwarantuje trzy rzeczy:
- przede wszystkim to, że żrące się między sobą o dostęp do koryta partie skupią się głownie na wojowaniu ze sobą - w najrozmaitszych zresztą konfiguracjach
- świadomość istnienia tych dźwigni (haki, dostęp do pieniędzy, władza nad mediami, skupione w ręku smutnych kontakty zagraniczne) znakomicie wpływa na spolegliwość przy stanowieniu prawa
- ludzie ze "szczytów władzy" sami już tam w trosce o własne interesy dbać będą jak tylko się da o to, żeby nikt "niepowołany"

I wszystko byłoby fajnie – lud ma igrzyska i ekscytuje się przedstawieniami urządzanymi przez „wiodące partie” nie zwracając uwagi na coraz to ciaśniejsze pęta jakie mu się zakłada i coraz większą skalę rabunku jakiemu jest poddawany.
O dziwo – głosowanie nad takimi sprawami idzie nadzwyczaj zgodnie wbrew opowieściom o nieustającej wojnie między partiami.
No i wszystko idzie zgodnie z planem ale pozostaje „drobiazg” – republika bananowa zawsze wzbudza coraz to większe rozdrażnienie w społeczeństwie i z czasem niezadowolonych przybywa a to rodzi realne niebezpieczeństwo powstania prawdziwej opozycji.
Opozycji złożonej z ludzi, którzy chcą zmian i niezwiązanych z żadną z dotychczas rządzących czy współrządzących sitw, bo coraz więcej ludzi dostrzega farsę w jakiej bierze udział.
Niestety (dla nas – na szczęście) nie da się póki co takich niezadowolonych ludzi zawlec do lochu i tam wybić im z łbów fochy albo zrobić im w szpitalu lobotomię czy wywieźć do lasu.
Nie znaczy to oczywiście że się tego nie robi ale tylko w skrajnych przypadkach.
W przeciwnym przypadku zaraz by się opinia publiczna rozdarła a mimo heroicznej walki z pedofilią, hazardem, narkotykami i czym tam jeszcze cenzura póki co kuleje no i zostaje ten nieszczęsny Internet…

I tu naszym panom w sukurs przychodzą nauki Ochrany, która wynalazła i na to receptę.
Oto bowiem bierze się ludzia i robi się z niego przedstawiciela niezadowolonych mas społecznych.
Daje się mu możliwości dość swobodnego działania wyposażając go w stosowne środki i mamy gotowego OPOZYCJONISTĘ.
Ba – można nawet takiego dopuścić do „udziału w rządach” (czyli dać dostęp do koryta) i w ten sposób niezadowolenie ludu bezpiecznie jest kanalizowane i zawsze można potem ludowi powiedzieć, że „się nie da” tego czy tamtego załatwić, bo „uwarunkowania”.
Oczywiście istnieje ryzyko, że urwie się taki „opozycjonista” z łańcucha uwierzywszy, że coś od niego rzeczywiście zależy.
Ale po to istnieją stosowne techniki operacyjne, żeby sporządzić jakiś hak i takiego nicponia na tym haku powiesić o czym niejedno mógłby opowiedzieć na przykład pan Lepper.
Mniejsza z panem Lepperem – to postać nie z mojej bajki, gorzej, że „moja bajka” ma też takiego Leppera hołubionego przez ”onych”, tyle że tego akurat do Sejmu wpuszczać nie można, bo musiałby coś tam gadać a jednak wolnościowe i zdroworozsądkowe pomysły mogłyby jeszcze znaleźć jakiś posłuch u ludu a przecież nie o to chodzi.

Tu zabawa jest dość banalna i polega na tym, by guru skupił ludzi wkurzonych na rzeczywistość mamiąc ich radykalizmem proponowanych rozwiązań.
Potem trzeba zadbać o to, by nie pozwolić na powstanie jakichś sensownych struktur a co bardziej ogarniętych ludzi zniechęcić pozostając samemu de facto jedynym człowiekiem władnym reprezentować ideę „na zewnątrz” i w publicznych, wcale częstych wystąpieniach nie tylko unikać merytorycznego przedstawiania programu a wręcz przeciwnie – zrobić co się da, by u przeciętnego odbiorcy pozostało wrażenie, że właśnie wysłuchał – łagodnie rzecz ujmując – dziwaka. 

Działa niezawodnie – nie ma w Polsce już nie tylko silnej pozaparlamentarnej partii politycznej zorientowanej wolnorynkowo i w ogóle wolnościowej. (Co jest nawiasem pisząc kuriozum na światową chyba skalę).
Nie ma nawet żadnego poważnego ośrodka zdolnego wyjść do tzw. szerokiego odbiorcy z rozsądnymi przecież i ciekawymi propozycjami, choćby po to tylko, by wywołać jakąś dyskusję.
Jest zaledwie podeszły w latach celebryta pracowicie przez dwadzieścia lat niszczący pracę tysięcy ludzi i ośmieszający ideę.

Zaprawdę – podziwu godna jest gorliwość z jaką odrobili lekcje spadkobiercy carskiej Ochrany.
I pomyśleć, że gdyby imć pana Fouché złapał jakąś grypę albo jakąś inną cholerę to może nikt nie wypracowałby takich patentów…

Leszek.
O mnie Leszek.

Osobnicy o inteligencji niższej lub równej inteligencji owczarka niemieckiego, trolle a także gawędziarze nie potrafiący rozpoznać meritum notki na tym blogu banowani są niezwłocznie i z przyjemnością.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka