Leszek. Leszek.
286
BLOG

Europa, euro i kuchnia

Leszek. Leszek. Polityka Obserwuj notkę 9

Unia Europejska wielkim cywilizacyjnym osiągnięciem jest i basta.
Jest to prawda w którą wierzyć trzeba bez żadnych zastrzeżeń bo kimże my zresztą jesteśmy, by mieć jakieś zastrzeżenia?
Toteż i ja zastrzeżeń żadnych podnosić nie będę, napiszę tylko kilka słów o państwie w jakim za poręką "poległego bohatera" przyszło nam żyć i w którym zapewne czas jakiś będziemy się męczyć.
Będziemy niestety bo obie, główne wojujące o władzę w Polsce obozy PO i PiS w tym (i wielu innych, ważnych sprawach) są zgodne - poza Unią nie ma życia.

Unia - ostoja demokracji jak wiadomo - powstała w sposób urągający demokracji co zresztą jest słuszne, bo przypadkowe społeczeństwa nie powinny wypowiadać się w istotnych sprawach.
Dlatego też o wejściu Traktatu Lizbońskiego zadecydowała międzynarodówka polityków, szczególnie że doświadczenia referendów w Irlandii, Francji czy Holandii w tej sprawie były mało zachęcające.
Mamy więc "demokratyczną" Unię w której władzę sprawuje się w sposób... no chyba też "demokrytyczny", prawda?
Jest przecież Parlament Europejski, gdzie zesłani na polityczne synekury ludzie głosują nad tym i owym i ma ten Parlament prawo opiniować wszelkie działania władz Unii.
Tak mniej wiecej istotne to opiniowanie jest jak i moje i taką samą ma wagę, bo już Komisarzy mianuje "Coś" a to Komisja w istocie dzierży pełnię władzy.
Komisarze mają władzę niemal nieograniczoną ale za to nie odpowiadają przed nikim i nie jest znany tryb odwołania ich z piastowanych stanowisk.
Nie jest w każdym razie narzędziem odwołania mityczna kartka do głosowania.
Któż taki okupuje Komisarskie stołki?

Ano popatrzmy na niektórych (kolejność przypadkowa tak, jak przypadkowi są ci ludzie):

Pan Barosso - był maoistą i sporo mu z tej ideologii zostało.
Siim Kallas - przez dwadzieścia lat był członkiem Rady Najwyższej ZSRR, skazany za mataczenie przed sądem jest więc w Unii "fachowcem" od spraw antykorupcyjnych.
Jacques Barrot (do 2010 roku wiceprzewodniczący Komisjii Europejskiej) , skazany swego czasu za szwindle. László Kovács - komunistyczny aparatczyk, koleżka pana Kadara , odpowiada w Unii za politykę podatkową i cła.
Prezydentem Unii jest pan Herman van Rompuy - tego to przynajmniej wybrali (choć tak, jak w Polsce swego czasu "wybrali" na prezydenta pana Jaruzelskiego) ale nikt nic o nim nie wie, podobnie jak niewiele wiadomo o baronessie Cathy Ashton odpowiadającej za bezpieczeństwo zewnętrzne Unii.
Jej co prawda nikt nie wybierał ale ona przynajmniej dobrze wyszła za maż i dostała się do angielskiej Izby Lordów.
Zresztą w przeszłości pani Ashton była aktywistką a nawet skarbniczką organizacji pod nazwą Kampania na Rzecz Rozbrojenia Nuklearnego a więc jej kwalifikacje w sprawach bezpieczeństwa nie ulegają wątpliwości.
Szczególnie, że do tej pory nie chce powiedzieć kto łożył niemałe pieniądze na tę organizację która - jak wskazują wszelkie znaki na niebie i ziemi - była sobie komunistyczną jaczejką jakich wiele było w Europie Zachodniej.
Jak widać - wie co to omerta a to jak się zdaje jest najistotniejsze na unijnych szczytach.

Nie ma co ciągnąć tej wyliczanki - niemal wszyscy najwyżsi unijni urzędnicy to albo komunisci albo ludzie będący od komunizmu o kroczek a sporo z nich ma większe czy mniejsze doświadczenie z sądów kryminalnych.

Osiągnięcia Unii są jak na dość krótki czas jej istnienia spore.
Pamięta ktoś jeszcze o Strategii Lizbońskiej z roku 2000?
Że to Unia w ciągu dziesięciu lat ekonomicznie (i poltycznie również) prześcignie Stany Zjednoczone?
Co by nie mówić i jak bardzo krytycznie nie oceniać wojujących i zadłużonych po uszy (ale nie w Europie a u Chińczyków) Stanów - Europie jest chyba ciut dalej do nich niż przed dziesięciu laty
No, trudno, bywa i tak.
Euro -cud-miód, wygoda, stabilizacja (ciekawe dlaczego nikt nie mówi o rozwoju?) i takie tam.
Zgodnie z europejską, demokratyczną normą wprowadzono wspólną walutę bez zawracania sobie mądrych głów opinią motłochu, referenda w tej sprawie odbyły się tylko w Danii i Szwecji, gdzie ciemni obywatele zdecydowanie kołchoźnicze zapędy odrzucili.
Motłoch jak to motłoch - nie wie co dla niego dobre, światli przeto europejczycy zadecydowali za nich.
Coś gdzieś nie wyszło, bo po ledwie dziesięciu latach strefa Euro się wali, coraz głośniej rozlegają się głosy w różnych krajach o konieczności wyjścia, a choć na siłę przez Euro umacnia się władza Unii w samej Europie to jest to zjadanie własnego ogona.
Europejski Bank Centralny w istocie bowiem całą parę kieruje na wykupowanie własnych długów - dzięki czemu Grecja jest praktycznie już protektoratem a Portugalia, Hiszpania czy Irlandia dzięki absurdalnej polityce gospodarczej Unii stoją w kolejce i niecierpliwie domagają się od Unii "pomocy".
A "pomoc" ta kosztowała już europejskiego podatnika grube setki miliardów euro.
Ciekawostką jest to, że choć co prawda "pomoc" z wielkim hukiem zaksięgowano po stronie wydatków to jakoś nie można się doszukać zapisów księgowych po stronie przychodów na całkiem spore kwoty.
Większość europejskich biurokratów to rzecz jasna idioci przekonani, że pieniądze to coś zależnego od polityki, sposobu księgowania.
W dodatku stosują tu dwójmyślenie - ilość pieniędzy jest z jednej strony ograniczona tylko zasobami papieru i farby a z drugiej - jest od początków dziejów stała
Jednak co najmniej kilku spośród nich z całą pewnością zdaje sobie sprawę, że rzeczywistość jest nieco inna.
Mimo to jakoś nie słychać o planach zaprzestania obłąkańczej politykie, wręcz przeciwnie - jest olbrzymie parcie na jej rozszerzenie.

Lenin - duchowy protoplasta eurpejskiej biurokracji powiedział kiedyś, że finansami i gospodarką państwa a nawet i samym państwem może z powodzeniem kierować nawet zwykła kucharka.
Choć z panem Uljanowen nie zgadzam się niemal we wszystkim to muszę przyznać, że w tym akurat stwierdzeniu jest dużo prawdy.
Przy dwóch zastrzeżeniach: że ta kucharka te same reguły co u siebie w kuchni stosować będzie i w odniesieniu do państwa i że wcześniej sobie jakoś we własnej kuchni radziła.
Czyli generalnie - że przy kierowaniu państwem i jego finansami nie będzie opierać się na komuszych mrzonkach.

Kłopot w tym, że eurokraci nigdy własnej kuchni nie mieli - zawsze żerowali w cudzych a o regułach jakie w kuchaniach powinny panować pojęcia żadnego nie mają.
Bo i skąd?

Leszek.
O mnie Leszek.

Osobnicy o inteligencji niższej lub równej inteligencji owczarka niemieckiego, trolle a także gawędziarze nie potrafiący rozpoznać meritum notki na tym blogu banowani są niezwłocznie i z przyjemnością.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka