Leszek. Leszek.
520
BLOG

Coraz dalej od faktów

Leszek. Leszek. Polityka Obserwuj notkę 14

Salon został zaszczycony wklejeniem kolejnej porcji przemyśleń Kaczyńskiego Jarosława co spotkało się ze szmerem szczerego podziwu i uwielbienia przez wyznawców.
Niektórzy nawet dzięki temu mocna podbudowali swoje ego - ci przez "Witam, Pana, panie prezesie", tamci przez zasadzenie jakiejś mniej czy bardziej zjadliwej szpili.
Same korzyści plus to, że i sam pan Kaczyński Jarosław własnemy ręcamy wkleił kolejną notkę buduje swój wizerunek blogera.
Szkoda, że nikt mu nie wyjaśnił że immanentną częścią blogowania jest reakcja na komentarze, no, ale to już drobiazg.
Ja pozwolę sobie skomentować dwie rzeczy jakie Wódz raczył zawrzeć w słowotoku.
1. Mamy na przykład ogromny problem z edukacją na poziomie wyższym oraz z innowacyjnością. Dlaczego by nie zlecić Amerykanom utworzenia w Polsce uczelni działającej wedle amerykańskich reguł, takiego polskiego MIT czy Stanforda (na początek jednej, ale docelowo kilku). To się da zrobić naprawdę szybko, a efekty mogłyby być potężniejsze niż ktokolwiek sobie obecnie wyobraża.

Czy pan Kaczyński Jarosław zatrudnia na stanowisku ghost writera czy pisze to sam tekst wskazuje na odlot i jest wręcz kpiną z czytelników.
Takie coś pisze nie człowiek żyjący serialami w tv czy jakiś fabryczny wyrobnik a były premier, szef parti zamierzającej objąć w moim nieszczęsnym kraju rządy, ktoś uważany przez wielu za wyrocznię, alfę i omegę w każdym temacie w jakim zabierze głos.
Pozwolę więc sobie przypomnieć jego wyznawcom kilka rzeczy:
- Po pierwsze: Kaczyński Jarosław od lat dwudziestu jest nie tylko aktywnym i znaczącym uczestnikiem życia politycznego w Polsce ale wręcz w sporym zakresie kimś, kto jest odpowiedzialny za to, jak Polska w 2011 roku wygląda, jakie panują w niej stosunki i jakie ma przed sobą perspektywy.
Jego odpowiedzialność zasadza się nie tylko na tym, że okresowo on (lub PODLEGLI mu ludzie) sprawowali w Polsce rządy ale też i na tym, że przez cały ten czas (wraz z PODLEGŁYMI mu ludźmi) stanowili w Polsce prawo zasiadając w sporej liczbie w Sejmie WSZYSTKICH kadencji.
"Ogromny problem" z edukacją w Polsce jest więc w całkiem sporej mierze jego "zasługą" jako że nie podjął on (bądź PODLEGLI mu ludzie) żadnych dzaiałań, by tego problemu nie było.
Doprawdy - dwadzieścia lat to sporo czasu i można było wykazać się na przykład inicjatywą ustawodawczą albo choć głośnymi protestami przeciwko sytuacji jaka jest "w edukacji" nie mówiąc już o tym, że można było podjąć JAKIEKOLWIEK działania w celu poprawy tej sytuacji kiedy sprawowało się władzę.
- Po drugie: Kaczyński Jarosław aspirując do objęcia władzy w Polsce propozycją "zlecenia Amerykanom uczelni działających według amerykańskich reguł" daje przykład tego, że tak naprawdę nie wie o czym gada.
Reguły działania uczelni muszą mieścić się w ramach obowiązującego w Polsce prawodawstwa (pracowicie tworzonego przez samego Kaczyńskiego Jarosława i PODLGŁYCH mu ludzi) a to oznacza ni mniej ni więcej, że "się nie da".
MIT czy czy Uniwersytet Stanforda dlatego jest MITem czy Uniwersytetem Stanforda, że działa w środowisku, w którym ureguilowania prawne diametralnie różnią się od polskich i gdzie liczy się coś innego niż "wola polityczna" różnych nawiedzonych politykierów cvzy rozmaitych znajomych królika.
Przy tym Kaczyński Jarosław expresis verbis oświadczył, że nie ma wiedzy, chęci ani nawet pomysłu na to, jak zreorganizować KLUCZOWĄ dla Polski dziedzinę i że takiej wiedzy, chęci ani nawet pomysłu na to nie mają PODLEGLI mu ludzie.

2. Rząd Donalda Tuska popełnia zasadniczy błąd wypłukując polską politykę zagraniczną z oryginalności i suwerenności oraz roztapiając ją w europejskości.

Jestem chyba ostatnim człowiekiem, który broniłby (nie)rządu pana Tuska i prowadzonej przez ten (nie)rząd polityki, w tym zagranicznej.
(Inna sprawa, że pan Tusk Donald nie ma wiele do gadania jeśli chodzi o politykę zgraniczną, jej prowadzeniem bowiem zajmują się inni ludzie z panatuskowym (nie)rządem związani o tyle, że w tym akurat zakresie wydają mu polecenia.)
Jestem też jednym z niewielu chyba ludzi, którzy odmawiali sluszności wielu z konstatacji Kaczyńskiego Jarosława w tej akurat dziedzinie, ale...
Na litość!!! "roztapianie w europejskości" polskiej polityki zagranicznej to W OGROMNEJ mierze zasługa tego, że brat Kaczyńskiego Jarosława, Lech podpisał był swego czasu dokument, w którym JEDNOZNACZNIE zrzekał się (w imieniu reprezentowanej przez siebie kliki bo przecież nie w imieniu polskich obywateli) suwrenności Polski w tym suwerenności w zakresie polityki zagranicznej.
Traktat Lizboński określa jasno i bez cienia wątpliwości - o czym pan Kaczyński Jarosław wie doskonale - że państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mają już żadnej polityki zagranicznej - ta bowiem jest domeną Unii a członkowie Unii mają "tylko" OBOWIĄZEK jej wspierania..
Narzekanie więc na pana Tuska i zarzucanie mu "roztapiania polskiej polityki zagranicznej w europejskości" jest więc całkowicie bezzasadne - bo to Kaczyński Lech za wiedzą i zgodą swego brata (a także PODLEGŁYCH mu ludzi) oddał Unii Europejskiej sprawy poliyki zagranicznej.
Wysuwanie więc takich zarzutów jest zwykłym oszustwem i obarczaniem za swoje postępowanie innych (co wcale winy tych innych w tym zakresie nie umniejsza).

Sporo czasu sam pan Kaczyński, PODLEGLI mu ludzie i jego ślepi na świat wyznawcy poświęcają na obrzucanie oponentów inwektywami sugerującymi zaprzaństwo i zdradę na rzecz (najczęściej) Rosji a także w niewybradny sposób dając do zrozumienia że mają ci oponenci sowieckąj mentalność opartą na zakłamaniu.
Otóż tak się składa, że za PRLu nikt przynajmniej szczególnie nie ukrywał tego, że Polska zależy od ZSRR i nie tajono w najoficjalniejszych naet wypowiedziach tego, że poddaństwo jest wolą ludzi stojących na czele ówczesnego rządu.
Nie wiem (i nie interesuje mnie to szczególnie) czy owa "jawność" wynikała z buty i przekonania o własnej sile czy też motywowana była obawą, by w sposób otwarty nie robić z siebie idiotów plotąc o suwerenności Polski.
Wiem tylko, że gdyby pan Kaczyński, jego nieżyjący brat i PODLEGLI im ludzie choć cząstkę czasu jaki poświęcali filozofii TKM poświęcili sprawie niepodległości i suwerenności Polski - nasza Ojczyzna miałaby zapewne jakieś problemy w polityce zagranicznej ale przynajmniej miałaby (albo mogła by mieć) taką politykę i cokolwiek od niej samej by zależało.
Dzięki zaś działalności między innymi braci Kaczyńskich (i oczywiście ludzi im PODLEGŁYCH) pozostaje jedynie puste nadymanie się i strojenie min.
Co budzi pusty, choć pełen zażenowania śmiech.
Przez łzy...

Leszek.
O mnie Leszek.

Osobnicy o inteligencji niższej lub równej inteligencji owczarka niemieckiego, trolle a także gawędziarze nie potrafiący rozpoznać meritum notki na tym blogu banowani są niezwłocznie i z przyjemnością.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka