Pani J. i Panu F. już daleko do ich dawnej formy. Ona podupadła fizycznie, On psychicznie. Cóż, taka kolej rzeczy, jedne oczy zaczynają świecić, inne powoli gasną…
Pan. F. nie zasiadł z nami do świątecznego stołu, jadł w kuchni swój dietetyczny posiłek. Ale kuchnia – jak w każdym rodzinnym domu – jest miejscem centralnym, więc byliśmy tam wszyscy razem.
Cziko-W. popatrzył z zainteresowaniem na Pana F. Starszy mężczyzna przerwał posiłek, ich spojrzenia spotkały się nad stołem, trwali tak dłuższą chwilę. Wszyscy obserwowaliśmy sytuację w milczeniu. Pan F. zdawał się oczekiwać na ruch prawnuka, oddał mu pierwszeństwo w rozegraniu tej sytuacji. Po chwili Cziko-W. wyciągnął rękę i się uśmiechnął. Oczy Pana F. rozjaśniły się i odwzajemnił uśmiech.
„Już nie pamiętam, kiedy ostatnio Pan F. się uśmiechnął…” – zauważył ktoś z widzów.
A ja pomyślałam, że jedno z moich marzeń spełniło się: chłopcy zdążyli poznać swoich pradziadków.