Trochę inne, bo pisane trochejem. Tylko to je łączy, tematyka tym razem przeróżna.
O kolędzie
Raz w parafii Niepoględzie
chodził proboszcz po kolędzie.
No i wdepnął w coś. - Oj, co to?
- szepnął. - Zdaje się, że błoto?
Jednakowoż był on w błędzie.
O żeglarzu
Pewien żeglarz pod Sztynortem
pogawędkę wiódł z Beaufortem.
No bo się poprztykał z kumplem,
kumpel mu przywalił rumplem
i rzecz działa się post mortem.
O pączku
Do cukierni w mieście Aston
wstąpił gej zakupić ciasto.
Sięgnął też po pączka, ale
pączek spojrzał nań zuchwale
i rzekł: "Spadaj, pederasto".
O starym gauczo
Stary gauczo na pampasach
pędzi bimber pierwsza klasa.
Pije każdej go niedzieli,
ale z nikim się nie dzieli,
bo to kawał jest ku... twy.
Statysta
Mieszka facet pod Chichester,
co ma ch... jak winchester.
Ciężko żyć jest z takim ch...,
ale czasem statystuje,
kiedy kręcą jakiś western.
Pożegnanie z bronią
Mieszka facet w mieście Lucca,
co ma ch... jak bazooka.
Niby nic, a swoją starą
raz wystrzelił z taką parą,
że jej już od roku szuka.
Limeryk odwrotny
Renowator od antyków
w starym dłubał raz stoliku.
Wtem znienacka mu spod dłuta
prysnął kornik, krzycząc: "Puta!",
no bo stolik był z Meksyku.
Limeryk odwrotny II
Pruł raz setką gość w lincolnie,
nagle w drzewo jak pierdolnie!
Ręka, noga, wszystko w strzępy,
a nad drzewem już dwa sępy,
bo rzecz działa się w Sępolnie.
O karciarzu
Żył gość pewien koło Buska,
gdy grał w karty - strasznie bluzgał.
Z ręki dostał raz karetę,
po czym zaklął: "Donnerwetter!”,
był to bowiem dziadek Tuska.
PS A na koniec jeszcze limeryk pisany daktylem:
O pechowcu
Straszny pechowiec pod Białogrodem
miał raz na randce problem ze wzwodem.
Zasiadł więc chyłkiem do komputera,
by jakąś radę w sieci wyszperać
i wtedy właśnie zepsuł się modem.
