A. Bastrykin - szef Komitetu Śledczego FR i W. Markin, jego rzecznik prasowy
A. Bastrykin - szef Komitetu Śledczego FR i W. Markin, jego rzecznik prasowy
amelka222 amelka222
2574
BLOG

"Grillowanie" rzeczników prasowych na rosyjskim ruszcie

amelka222 amelka222 Polityka Obserwuj notkę 74

 

 

I.

Rosyjskie media, rosyjskojęzyczny internet (runet), rosyjski system informacji...

Porównanie zakresu wolności i rozmachu w podejmowaniu różnych tematów – szczególnie tych mało wygodnych dla rządzących – przez media w Polsce z mediami rosyjskimi wzbudza u nas na ogół żachnięcia, prychnięcia, niedowierzanie, że Polska na tym tle jest dzisiaj daleko w tyle „za Czarną Afryką”. Ale niestety, w ostatniej dekadzie obsuw naszych mediów w tej dziedzinie był potężny. I – póki co - lecimy dalej.

Czy można u nas sobie wyobrazić taką wiwisekcję - np. Pawła Grasia albo płk. Rzepy, albo prokuratora Seremeta - jaką w styczniu tego roku zrobiła redakcja „Echa Moskwy” Władimirowi Markinowi, rzecznikowi prasowemu Komitetu Śledczego FR, kierowanego przez A. Bastrykina?

Paweł Graś i Zbigniew Rzepa nie różnią się niczym w zakresie wykonywanej przez siebie profesji: instytucje, którym służą jedynie nieco odmiennie precyzują swoje zadania. Płk. Rzepa na dokładkę nigdy chyba nie wychodzi z roli rzecznika Naczelnej Prokuratury Wojskowej – niezależnie od tego, czy występuje sam, czy w towarzystwie płk. Szeląga, czy prokuratora Seremeta - od 10.04.2010. spełnia wobec mediów cały czas taką właśnie rolę.

U Prokuratora Generalnego RP Andrzeja Seremeta również możemy zauważyć realizację zadania „bycia rzecznikiem”. Jego elementy są doskonale widoczne: czy to na konferencjach prasowych, czy w wystąpieniach sejmowych – jest to na ogół świadczenie na rzecz ekipy Tuska i samego premiera.

Kiedy więc czytałam sobie, jak dziennikarze rosyjscy przeczołgują i rozwalcowują W. Markina, na miejscu tego „raba nowoczesnego systemy sowieckiego” widziałam innych, znanych nam dobrze znad Wisły, o których taki program telewizyjny lub radiowy jest u nas nie do pomyślenia.

 

II.

Najpierw o tym, kim jest Władimir Iwanowicz Markin – byśmy od razu wiedzieli, kogo dziennikarze „rozsmarowują na stole”.

Powinniśmy go pamiętać z paru relacji z Rosji, kiedy wypowiadali się tamtejsi śledczy w sprawie Smoleńska; Markin zwykle towarzyszył szefowi Komitetu Śledczego FR, A. Bastrykinowi; trochę o nim też pisze płk. E. Klich w swojej książce***. Ale Rosjanie – nieinteresujący się w swojej masie raczej Smoleńskiem – znają go doskonale od dawna, i to z wielu innych sytuacji.

Powiedzmy od razu, że dzisiejszy Komitet Śledczy nie ma w sobie tej grozy, jaką miały śledcze instancje NKWD w pierwszych lat po 1917 r. podległe Feliksowi Dzierżyńskiemu. Obecna FSB też nie morduje już na skalę masową swoich obywateli; te czasy minęły. Ale ponura sława obu instytucji zawiera się nadal w ich wszechwładności i w rzadkim wycofywaniu się z wydanych wcześniej wyroków, osądzeń, decyzji. Już gdzie jak gdzie, ale w Rosji status obywatelski – sam w sobie, bez dodatku: obywatel-oligarcha, obywatel-VIP, obywatel-wysoki „funk” FSB itp. - równy jest puchowi. Marnemu. Dokładnie tak samo, jak nad Wisłą.

I dzisiejszy KŚ FR ma jeszcze jedną cechę: w prowadzonej od stycznia 2011 rozgrywce z rosyjską Prokuraturą Generalną o prymat w systemie sądowniczym Rosji, zdobywa – o ile już to nie nastąpiło – pozycję dominującą. Oznacza to, że Kreml i osobiście sam Putin mają w A. Bastrykinie potężne wsparcie. Śledztwa – szczególnie te dotyczące oskarżonych Ludzi Systemu – mają być właściwie prowadzone. Tak, by Systemowi nie zaszkodzić. Jurij Czajka ze swoja Prokuraturą Generalną może sobie mieć inną, niż Bastrykin, ocenę. Nie znaczy to de facto nic.

Toczące się śledztwa mają też być właściwie opowiedziane ludowi rosyjskiemu, by ten nie pozbył się złudzeń, że racja, prawo i sprawiedliwość jest właśnie po stronie Systemu. Po to jest właśnie Władimir Iwanowicz Markin.

W.I. Markin jest rzecznikiem firmy Bastrykina od 2007 (znowu ta data masowych mianowań przez Putina swoich kadr!). Jest niespełnionym aktorem, wieloletnim dziennikarzem i na dzień dzisiejszy – rzecznikiem prasowym jednej z najważniejszych instytucji w Rosji. I spełnia swoje zadanie na poziomie najwyższym – zrównywany jest z D. Pieskowem (rzecznikiem Putina) i N. Timakową (od premiera Miedwiediewa).

Jest prawie samoistnym już celebrytą rosyjskiego życia publicznego, a jego oceny mają priorytet w medialnych cytowaniach komentarzy dotyczących spraw prowadzonych przez Komitet Śledczy. I tylko one się liczą.

Nie mógłby nim zostać, gdyby nie uzupełnił swojego wykształcenia o fakultet prawniczy. Więc Markin legitymuje się dyplomem, a i owszem. Tylko, że w ub. roku zaczęto coraz częściej pytać o to czy naprawdę skończył te prawnicze studia? W jakim trybie? Gdzie je kończył? Kto może to potwierdzić?

No, policzek jednym słowem! Rzecznikiem prasowym Komitetu Śledczego FR jest ordynarny kłamca, fałszerz i naciągacz? Do tego aktor... Groteska jakaś, czy co?

 

III.

Dziennikarze wiedzą, kim jest Markin. Wiedzą, że służy na dworze Putina i że nie jest zwykłym dworakiem. Jest dworakiem jednym z najważniejszych. Wzięli go do prześwietlenia i zrobili to publicznie w redakcji radia „Echo Moskwy”, w wieczornym programie „ONI”, trwającym łącznie ok. 50 minut..

Prowadzących było dwóch: W. Romieńskij i T. Olewskij. Słuchacze mieli możliwość zadawania pytań, a sam W. Markin również poproszony został o komentarz. W trakcie trwania programu przeprowadzono jednocześnie sondę wśród słuchaczy. Pytanie było niewinne i nie ono w tym programie było najważniejsze: czy oni, słuchacze, na miejscu Markina pracowaliby w instytucji tak ostro ostatnio krytykowanej publicznie?

Kiedy zdecydowałam, że napiszę trochę w notce o tym wywiadzie, od razu postanowiłam, że nie będę tłumaczyć całości – jest dość długi. Ilości fragmentów, które pokazują moskiewską szkołę dziennikarskiej „jazdy” jest i tak sporo, więc całość należy (niestety) znowu do tekstów obszerniejszych.

 

 

Oznaczenia i skróty obecne w tekście:

T.O. = Timor Olewskij

W.R. = Władimir Romienskij

W. Markin = Władimir Markin

S. Miedwiediew = Siergiej Miedwiediew, rzecznik prasowy Borysa Jelcyna

W. Antonow = Władimir Antonow, dziekan nauk prawniczych w Instytucie Ekonomiki i Kultury w Moskwie

 

WR: Witamy w programie, którego bohaterem będzie dzisiaj Władimir Markin, oficjalny przedstawiciel Komitetu Śledczego FR.

(...)

WR: O Markinie opowiemy szczegółowo. Najpierw jednak posłuchajmy, co sam Markin niedawno powiedział o byłym min. obrony, A. Sierdiukowie, który pozwolił sobie instruować Komitet Śledczy, jak ma go przesłuchiwać.

W. Markin (nagranie): „Pan Sierdiukow, druga osoba w państwie, wyobrażał sobie, że posiada prawa nadzwyczajne i nie musi odpowiadać na pytania w śledztwie dotyczącym jego działalności w Ministerstwie Obrony. Że może przedstawiać wydarzenia niezgodnie z prawdą, lecz jedynie w korzystnym dla siebie świetle. W tym śledztwie jednak i bez udziału p. Sierdiukowa udało się ustalić wszystkie podstawowe fakty. Pozycja zajmowana przez niego [w systemie politycznym Rosji] niczego mu nie gwarantuje.

TO: My Markina  nazywamy „Poranny Markin” [pol.: Markin-Jutrzenka]. Przychodziło się ostatnio do pracy, a już były zawsze nowe info o rozpoczętych nowych sprawach w Komitecie Śledczym; już Markin informował - a to o sytuacji na Placu Błotnym i ściganiu opozycji, a o to o innych postępowaniach śledczych.

WR: Ostatnio było wiele pytań do Komitetu Śledczego; ludzie krytykowali jego działania i decyzje. Markin nie jest śledczym; on jedynie informuje o pracach KŚ. Formułujemy więc pytanie: czy wy, słuchacze, chcielibyście pracować w firmie o tak fatalnej reputacji?

TO: Jeśli tak, to dlaczego (dobra płaca, ciekawa praca...).

Byśmy mogli zacząć opowiadać o W. Markinie, proponuję rozpocząć od „uświęconej” już historii.

 

WR: Przedtem, zanim zaczniemy o biografii Markina, posłuchajmy jednej z ostrych wypowiedzi o nim naszego słuchacza, który napisał nam SMS (o Markinie) takiej treści:

„Ja – wierny pies reżimu.

Ja – dużo nie potrzebuję.

Powiedzieli: Uderzaj! – kąsam.

Powiedzieli: Ciii! – milczę.”

TO: Markin objawił się dzięki systemowi sprawiedliwości. Jego rodzice przyjechali z wioski pod Czelabińskiem tutaj do pracy. W jakimś momencie ojca Markina aresztowali pod zarzutem kradzieży. Rodzinna wieś głosi, że... Siedzi facet w areszcie, czeka go sąd, rodzina ma składać zeznania. Jest też matka Władimira Markina, żona oskarżonego. Przychodzi ona i widzi kobietę, która wskazała na jej męża, jako na złodzieja. Słyszała też, jak oskarżająca mówiła swojej przyjaciółce, że tak naprawdę kradzieże popełniał nie jej mąż (ojciec W. Markina), tylko jej własny ojciec. Przyjaciółka miała z kolei jej tłumaczyć, że na wyjaśnienia już za późno, że nie można się wycofać, że musi świadczyć tak, jak zeznała na początku.

Matka Markina nawiązała kontakt z tą kobietą i prosiła ją, by na procesie powiedziała prawdę. Jeśli ojciec Markina zostałby uwolniony od podejrzeń ona miała zagwarantować, że na tę okoliczność zafundują sobie trzecie dziecko. Tym trzecim dzieckiem okazał się Władimir Iwanowicz Markin. No, taka to historia... Tak przyszedł na świat przyszły szef służby prasowej Komitetu Śledczego FR.

WR: No i Markin przeszedł długą drogę do tego stanowiska. W dzieciństwie o gospodarstwie jego rodziców, gdzie dorastał W. Markin, mówiono we wsi „zagroda Markina”. I nie tylko dlatego, że Markin był drażliwy, nerwowy, raptus, ale miał we wsi autorytet. I z tym autorytetem młody Markin poszedł w dalsze życie. Służył wyłącznie „swoim”. Niektórzy jego koledzy mówią, że jakby zbudzić Markina ze snu i powiedzieć żeby wystukał wiadomości alfabetem Morse'a, on to zrobi bardzo poprawnie, tak jak trzeba.

TO: Tam jest ciekawa historia. Jego koledzy-dziennikarze przeprowadzili własne dochodzenie w jego sprawie. Okazało się, że po służbie wojskowej wrócił w grudniu ’77, a w styczniu ’78 jego dowództwo poprosiło go o nadprogramową dalszą służbę (o nadgodziny). Markin, niewiele myśląc, zgodził się, przeskoczył przez płot i stawił się na żądanie.(...)

TO: Markin poszedł na studia dziennikarskie na Państwowy Moskiewski Uniwersytet (MGU-МГУ)

WR: Ale zauważmy, że nie jest obecnie dziennikarzem, tylko karierę swoją związał z wymiarem sprawiedliwości. Na dziennikarstwie był bardzo aktywny, udzielał się w studenckim teatrze amatorskim.

TO: Zaraz, ale teatr MGU nie był zwyczajnym teatrem amatorskim – to była kuźnia kadr młodego aktorstwa. (...)

WR: Markin po studiach nie został w Moskwie, wrócił w okolice Czelabińska i tam prowadził wieczorny program radiowy. Po roku pojawił się ponownie w Moskwie i zaczął swoja karierę. 5 lat przepracował w wszechzwiązkowym radiu moskiewskim, gdzie miał swój program.

TO: To radio, to jadowita sowiecka propaganda była. No, ale innego wówczas i tak nie było.(...)

WR: sam Markin też był dziennikarzem telewizyjnym w 1991; przez 6 lat prowadził popularny tok-show, był autorem scenariuszy, producentem... Przewijało się tam wielu bardzo znanych ludzi polityki i kultury.

(...)

WR: Przejdźmy do roli rzecznika prasowego. Oni, rzecznicy, przecież muszą akcentować sukcesy swojej firmy i ukrywać porażki, które najlepiej pokazywać zawsze również jako sukces. Często świecą oczami za błędy swoich szefów. (...)

WR: Istotne jest to, że Markin związał swoja karierę ostatecznie z sądownictwem, wymiarem sprawiedliwości. Dlaczego go wybrano do tej funkcji?

Słuchacz: Bo to po prostu aktor. Jest zakładnikiem sytuacji w tym systemie, jak my wszyscy, i radzi sobie, jak potrafi.

WR: Jest sprawa skandalu związanego z Markinem i o tym porozmawiajmy. Przypomnę tylko słuchaczom, że po formalnym rozdzieleniu Prokuratury Generalnej i Komitetu Śledczego nie ustają silne tarcia między nimi o kompetencje, na tle osobistym, wiele osób odeszło z obu struktur [inni popełnili samobójstwa – przyp.a.222], media wikłają się w ten konflikt i sekundują walce „kto kogo mocniej”.

TO: Pamiętacie z ub. roku sprawę podmoskiewskich prokuratorów i „kasynowych” przekrętów? [To m.in. sprawa prok.A. Ignatienko, ekstradycjonowanego z Polski do Moskwy w lutym 2013-przyp.a.222] Sprawa ta chyba jednak padła. Prowadził ją Komitet Śledczy, były aresztowania i zatrzymania, a tu nagle pojawiła się kwestia dyplomu prawniczego rzecznika prasowego KŚ, Markina. Musiał się nim legitymować pracując w wymiarze sprawiedliwości i okazało się, że to nie jest jasna sprawa.

WR: by posiadać stopień generała- a przyznano go Markinowi – musiał mieć dyplom prawniczy. . By go uzyskać zaczął studia w Instytucie ... ekonomiki i kultury. Cóż to za „znana’ uczelnia?

TO: To uczelnia, na której spotyka się w większości urzędników KŚ i FSB; uczelnia gdzie studentami są „ludzie w pagonach” [ze służb mundurowych].

WR: Markin studiował tam zaocznie. Dyplom uzyskał i nagle Prokuratura i rosyjskie służby nadzoru wzięły się za ten Instytut, zaczęli wszystko sprawdzać.

TO: 800 podejrzanych dyplomów, a anulowali tylko jeden, właśnie Markina.

WR: Jeśli jednak pamiętać o konflikcie: prokuratura – KŚ, to w tej konkretnej sytuacji zwyciężył KŚ. Mógł obronić swojego rzecznika, bo na początku ten jego dyplom został anulowany, ale potem... [ostatecznie śledztwo w tej sprawie umorzono-a.222]. Miał miejsce bardzo ciekawy moment. Sytuację tę komentował deputowany Dumy A. Hinstein. Wówczas on twierdził, że wiedział, iż dyplom Markina jest fałszywy („lipny”). Poprosiłem go, by skomentował to dla nas, co może powiedzieć o Markinie. Odpowiedział, że nic nie może powiedzieć, nie chciał tego komentować. Przypomniałem mu, że oceniał sam, iż dyplom ten jest „lewy”. No, tak mówiłem i niech tak pozostanie – odpowiedział Hinstein.

TO: Mamy teraz wypowiedź byłego dziekana prawniczego kierunku w Instytucie Ekonomiki i Kultury, u którego W. Markin pisał pracę dyplomową. To W. Antonow. Wyjaśnia, że wszystko było nie tak, jak się sądzi. W profesjonalizm Markina nie wątpi. Broni dobrego imienia i Markina, i swojego Instytutu.

W. Antonow: Markin studiował zaocznie, miał indywidualny tok studiów zatwierdzony przez radę naukową. Studiował u nas specjalizację prokuratorsko-śledczą. Może więc oceniać działania śledcze z pozycji prawniczych. Markin jest specjalistą wysokiej klasy, bardzo odpowiedzialny, pamiętam go bardzo dobrze. Prokuratura wzywała mnie na przesłuchanie w jego sprawie, czym byłem bardzo zdziwiony. Markin poprosił mnie, bym wyjaśnił w Komitecie Śledczym wszystkie wątpliwości. Jakżeż można pomawiać go o to, że bezprawnie otrzymał dyplom?... Potem nasz instytut chciano pozbawić licencji [prawa nadawania tytułów i wydawania dyplomów absolwentom]. Na szczęście przed całą tą historią mieliśmy już nawą akredytację i licencję.

TO: dziekan Antonow rozwiał niejasności dyplomu Markina. Ale Markin przecież kandydował w ostatnich wyborach do Dumy. Sprawa dyplomu spowodowała, że się wycofał z kandydowania.

WR: to sprawa z 2011, bardzo interesująca. Kandydował w prawyborach Wołgogradzie. Na 140 uczestników zdobył 13 miejsce. Opinie nie były mu przychylne. „W. Markin – to rab systemu. Nie może być niezależny” – pisze do nas D. Mieziencew. – Rzecznik prasowy nie posiada własnej duszy i woli.”

 Jak sądzicie (do słuchaczy), czy jest on samodzielna figurą, czy rabem systemu? Dzwońcie...

 

Władimirze (do W. Markina), czy nas słyszycie?

W. Markin: Tak, słyszę.

WR: jak pan sam siebie ocenia: zakładnik sytuacji? Niewolnik systemu?

W. Markin: Nie jestem zakładnikiem. Pracuję w konkretnej pracy, wszystko mi się podoba, pracuję z lekkością. Kto by czego o mnie nie mówił, mnie kształtuje moja praca.

WR: Często pana firma, Komitet Śledczy, postępuje bezprawnie w pana ocenie? Trzeba się przystosować, czy uciekać?

W. Markin: bywa, że niektóre sprawy trzeba uzgadniać, ale i bywa, że to ja podpowiadam, jak i co. Nie oznacza to jednomyślności, ale współpracę.

WR: Czy to znaczy, że nigdy [jako rzecznik prasowy KŚ] nie przedstawiacie spraw, z którymi się nie zgadzacie?

W. Markin: Po pierwsze, wszystkie sprawy maja charakter procesowy. Bywa, że popełnia się w śledztwie pomyłki, ale przeważają prawidłowe decyzje. Poza KŚ są prokuratorzy, są sądy. Jeśli w śledztwie coś się pomyliło, to w końcu...

WR: Często są takie pomyłki?

W. Markin: My nie twierdzimy, że się nie mylimy. Przestępstwa, o których tutaj mówię, są szeroko komentowane i krytykowane; nie twierdzę, że zawsze mamy rację.

TO: Proszę popatrzeć, jakie pretensje mają dziennikarze śledzący procesy sądowe, ile spraw nie kończy się wyrokami, to każdy widzi. Często śledztwo nie było dostateczne, podejrzani siedzą w aresztach... Czy pan to czuje?

W. Markin: No, jeśli mówimy o tym, czy się wierzy w coś, czy nie, to złożona sprawa. KŚ niedługo jest samodzielna strukturą, dopiero 2 lata. W mojej ocenia działalność KŚ jest na wysokim poziomie. Przypomnijcie sobie zamachy w metrze. Na lotnisku Domodiedowo.

TO: To są te sukcesy, które my znamy. Ale są także procesy opozycjonistów z Placu Błotnego – nie chce pan o tym rozmawiać?

W. Markin: No to musimy ustalić, czy domagamy się krytyki tych śledztw publicznie, czy zamykamy ją „w kuchni”. Przywykliśmy do krytyki, ale KŚ prawidłowo prowadzi te dochodzenia.

TO: teraz chcę zapytać o Markina, który co rano przychodzi do pracy, słyszy w TV negatywne opinie o sobie, czyta je w gazetach. Nie jest to trudna sytuacja?

W. Markin: jestem żywym człowiekiem i doskonale rozumiem, czym się zajmuję, co robię. W jednym ze swoich komentarzy powiedziałem na temat demonstracji opozycji, że jeśli ktoś myślał, że w naszym państwie bez zezwolenia można organizować masowe nieporządki, demonstracje i rozruchy, organizować zamachy, to głęboko się myli. Mamy profesjonalne specsłużby, które doskonale pracują. Niektórym się też wydaje, że można się zabezpieczać za pomocą zagranicznych organizacji, obcokrajowców, omawiać wszystko z nimi i organizować masowe zajścia u nas na ulicach. Ja chcę żyć w normalnym państwie; to jest mój punkt widzenia.

WR: Proszę powiedzieć, czy pan często osobiście się spotykał z przywódcami opozycji politycznej?

W. Markin: Nie w mojej kompetencji leżą takie rozmowy, spotkania

WR: np. z Sobczak, z Nawalnym?

TO: spotykał się pan z nimi?

W. Markin: Z niektórymi prowadziliśmy rozmowy...

TO: co dla pana znaczy słowo: kara/ukaranie? [«наказание»]

W. Markin:  Odnieść to trzeba do relacji w państwie, do relacji państwa z obywatelami. Podstawą jest chronienia życia. Naszym zadaniem jest chronić zasady sprawności procesu wymierzenia kary [sformułowanie podstaw oskarżenia], a już środki i stopień kary formułuje sąd.

WR: sprawa filmu dokumentalnego „Anatomia protestu” [w reżyserii P. Kostomarowa], emitowanego w TV, na podstawie którego potem rozpoczęto w KŚ śledztwo. Dlaczego wcześniej, KŚ nie miał danych w tej sprawie?

W. Markin: KŚ pracuje też w oparciu o materiały z mediów, z sieci. Bywają one podstawą do wszczęcia dochodzenia.

WR: Czy można powiedzieć, że dziennikarze wykonują pracę profesjonalnych śledczych?

W. Markin: co to znaczy „profesjonalnych śledczych”? KŚ nie ma pracowników operacyjnych, nie możemy np. podsłuchiwać rozmów.

TO: Niedawno była głośna historia z premierem Miedwiediewem, który poza kamerami nieprzychylnie komentował prace śledczych.

WR: Mowa jest o śledczych, którzy o 8:00 rano przyszli do mieszkania reżysera Pawła Kostomarowa.

W. Markin: No, przyszli tam w normalnym czasie, nawet o 7:00

WR: Premier jednak powiedział, że to co śledczy zrobili, to właśnie pokazuje jakimi są „kozłami”..

W. Markin: w tym samym czasie i KŚ i MSW i jeszcze 2 struktury, które mają ręce zbroczone krwią i maja uprawnienia śledcze, też były tam na miejscu. Na miejscu przestępstwa.

WR: w mieszkaniu reżysera Kostomarowa? Tam była krew?

W. Markin: my tutaj mówimy ogólniej o śledczych. Wyjaśniam, dlaczego wszyscy przyszli do Kostomarowa. Przecież nie dlatego, że jest reżyserem! On kręcił film i robił zdjęcia podczas zajść na Placu Błotnym.

WR: no to dlaczego nie można było poprosić reżysera o te materiały? Dlaczego trzeba było przyjść do niego do mieszkania i zrobić mu kipisz?

W. Markin: Ale w czym problem? Żeby człowieka zastać w domu, trzeba przyjść rano. W czym problem, że o 7:00?

WR: Problem w tym, by nikt nie musiał do niego przychodzić do domu, lecz by go o te materiały poproszono.

W. Markin: Śledczy mieli podstawy. Nie znam wszystkich niuansów tej sprawy. Jeśli by było to działanie bezprawne, jeśli by weszli brutalnie... Ale wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Jakiż tu problem?

WR: Ma pan rację z pozycji prawnika. Chcę panu powiedzieć, że przeprowadzamy głosowanie: czy jest pan samodzielną postacią, czy rabem systemu?

TO: 91% powiedziało, że jesteście niewolnikiem systemu, tylko 9%, że nie. Co pan na ten temat sam sądzi? Ma pan 10 sekund.

W. Markin: jestem zadowolony, że tak przychylnie o mnie tutaj rozmawialiście. Jest trochę prawdy, trochę nie ma. Jesteśmy wszyscy rabami czasów, w których żyjemy. Każdy powinien wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafi i jak może.

TO: dziękujemy

http://www.echo.msk.ru/programs/oni/987808-echo/#element-text

12.01.2013, godz. 22:11 cz. mosk.]

 

 

*** Moja czarna skrzynka. Z Edmundem Klichem o katastrofie smoleńskiej rozmawia Michał Krzymowski. Warszawa 2012.

 

 

 IV.

W. Markin mógł z pełną swobodą toczyć w styczniu rozmowy z dziennikarzami. Cokolwiek by nie powiedział, czuł za sobą wsparcie swojego szefa A. Bastrykina i wspierającego go z Kremla WW Putina.

Również dzisiaj może czuć się bardzo pewnie.

Opinia o Markinie  - „Teflonowy Markin” – stopniowo coraz bardziej przekłada się wprost na określenie „teflonowy KŚ”, czy „teflonowy Bastrykin".

Obecnie KŚ Bastrykina agresywnie wciska się w struktury siłowe, by przejąć przynajmniej   część kompetencji rosyjskiego MSW, w którym wcześniej, korzystne dla swojej prezydentury, reformy kadrowe przeprowadził D. Miedwiediew.

Markin np. przejmuje jawnie szefostwo w narracji o śledztwach w sprawie b. min. obrony Sierdiukowa i całej sfery zarządzania mieniem tego ministerstwa i wojska. To jego wyjaśnienia i relacje (raczej ostrożne) media rosyjskie cytują przede wszystkim. Krytyczne oceny dotyczące tego śledztwa i stawiane w związku z nimi pytania – lądują  całkowicie na marginesie publicznie formułowanych ocen. Tak samo jest ze wszystkimi śledztwami, które są „gorącym kartoflem” dla systemu Putina.

System ten więc opanował kolejną sztukę: precyzję działań pijarowskich, narracyjnych, zawłaszczających  publiczny przekaz, forsujących wszędzie pozytywny wizerunek Systemu i jego Ludzi, a z instytucji należących do świata demokracji, nieudolnie przeszczepianych na grunt rosyjski po 1991, jawnie już czyni papierowe atrapy.

Dowcipne wpisy Markina na twitterze – dotyczące sprawy śledztw jak najbardziej poważnych – nadają narracjom o nich charakteru dobrze wyreżyserowanego  reality show, z Markinem jako showmannem w roli głównej.

Bastrykin dzisiaj podtrzymuje swoją wcześniejszą opinię o Markinie z 2011: „prawidłowo i nowocześnie kształtuje on politykę informacyjną Komitetu Śledczego FR”.

http://www.lenta.ru/articles/2013/03/01/markin/

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

A. Bastrykin
A. Bastrykin A. Navalnyj A. Politkowska Gmach Komitetu Śledczego FR w Moskwie W. Markin na konferencji prasowej na lotnisku Domodiedowo, styczeń 2011. W. Markin W. Markin
amelka222
O mnie amelka222

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka