Ciekawy jestem kto takie historie opowiada? Znalazlem w google bez klopotu ze to niejaki Michal St. de Zieleskiewicz. Mam racje? Ale pierwszy wynik na google bez watpliwosci prowadzi do blogu tego goscia. Nawet zdjecie Tomasza Wroblewskiego zamiescil.
Wyjatkowe zbydlecenie z ludzi wylazi.
Ja sie ciekawie co robi gosc ktory dotyka takich tematow, babra w historiach rodzinnych, rzuca oskarzenia a nastepnie sie kompromituje?
Metoda japonska? Czy po prostu leb w ziemie na strusia aby przeczekac? Czy tez moze po prostu nawet nie zauwazy i bedzie sie dalej produkowal - jak gdyby nigdy nic?