Politycy się kłócą i obrzucają epitetami, referendum ma decydować czy przyjmiemy ok. 2 tysięcy ludzi spoza UE, premier po raz kolejny kłóci się w Brukseli i ściska się z Orbanem a Niemcy znowu na nas napadają tym razem wciskając nam „nielegalnych” uchodźców. Emocje są pompowane do granic absurdu, półprawdy, kłamstewka, niedopowiedzenia i oszukiwanie liczbami – to wszystko spada na coraz bardziej otumanione ludzkie głowy.
Fakty:
- Spis powszechny sprzed 2 lat pokazuje, że liczba ludności w ciągu dziesięciolecia zmniejszyła się o 475 tysięcy osób do 38 milionów
- wskaźnik dzietności dla Polski wynosi 1,32 co plasuje nas w Europie na końcu stawki (przoduje Francja i Irlandia – 1,96, 1,92). Tak zwany poziom zastępowalności to 2,1
- W 2022 r. w kraju odnotowano najmniej urodzeń w okresie powojennym. Według tych danych w 2022 r. liczba ludności w Polsce zmniejszyła się o 141 tys. w stosunku do poprzedniego roku.
- liczba ludności w wieku 60 lat i więcej w Polsce w roku 2030 ma wzrosnąć do poziomu 10,8 mln, a w 2050 r. wyniesie 13,7 mln. Osoby te będą stanowiły około 40 proc. ogółu ludności Polski”.
Konwencja PiS, maj 2023:
"...Polskę czeka duży spadek populacji, a wraz z nim skurczy się liczba osób zdolnych do pracy ..."– prezes ZUS pani Gertruda Uścińska.
Powyższe fakty są niezaprzeczalne. Ale co z tego? Czy ktokolwiek słyszał o tym, aby w przedwyborczych dyskusjach dwie czołowe partie zająknęły się choćby jakąkolwiek dyskusją na ten temat? O tym kto ma utrzymywać te rosnące z roku na rok rzesze emerytów? Kto ma realizować rosnące finansowe aspiracje polskiego społeczeństwa? Kto będzie je leczył, opiekował się nimi w domach opieki, pomagał im coraz więcej przy rosnącej długości doczesnego życia?
Żyjemy dłużej, pracujemy krócej, rodzimy mniej dzieci a politycy podsuwają nam fantastyczne obrazy coraz bardziej mocarnej Polski zmierzającej szybkimi krokami, pod światłym kierownictwem partii i rządu, do wyprzedzania kolejnych krajów nie mogącym nam dorównać w szybkości podnoszenia płacy minimalnej. Którą oczywiście ktoś tam musi płacić a większości nam się przecież wydaje, że to przecież nie ja.
Jest zdumiewające jak wyborcy potrafili dać się otumanić i nie zadają oczywistych pytań dotyczących swojej przyszłości i perspektyw następnych pokoleń. Inflacja cały czas wykrada nam z portfeli coraz więcej złotówek a my się cieszymy, że przecież maleje. Już nawet są blogerzy zaczynający się zastanawiać czy powinna spaść do celu (2 a 2,5%) wskazanego przez NBP. Może jakieś 5 czy 6% spadku wartości naszych oszczędności nie byłoby wcale takie złe, jeżeli zatrzymalibyśmy się na takim poziomie?
Imigracja coraz większej ilości rąk do pracy jest nieunikniona. Dzieje się to oczywiście już od kilku lat, poza pomimo dopływu Ukraińców. Ale jest ich coraz mniej i przeważają kobiety z dziećmi. PiS doprowadził niestety do sytuacji, kiedy rzeczowa i racjonalna dyskusja na ten temat nie jest możliwa. Osią sporu próbuje uczynić ok. 2 tysięcy uchodźców według rozdzielnika z Brukseli, których zresztą nie musielibyśmy przyjmować, gdyby PiS potrafił i chciał przeciwstawić ich udzielonej pomocy dla uciekinierów zza wschodniej granicy. Ale przecież łatwiej szafować oskarżeniami o wciskaniu nam morderców i gwałcicieli niż dyskutować z SUWERENEM o setkach tysięcy pozwoleń na pracę wydanych przez POLSKI RZĄD dla najemników z Turcji, Jemenu, Arabii Saudyjskiej, Indii, Uzbekistanu czy Filipin mających wykonywać prace, których Polacy czy to nie chcą czy nie mogą wykonać.
Europa zachodnia po II W.Ś, budowało swoje bogactwo opierając się na imigrantach, Polską gospodarkę i polskie społeczeństwo czeka to samo. Jest niesamowitą HIPOKRYZJĄ ukrywanie tego przed Polakami. A rozpoczęcie dyskusji jak należy to robić, korzystając z wszystkich doświadczeń krajów z tym problemem już do tej pory skonfrontowanych jest oczywistym obowiązkiem odpowiedzialnego rządu myślącego o przyszłości państwa i jego obywateli.
Niestety, ale tej powinności rządzący nie wypełniają.
