Lchlip Lchlip
1153
BLOG

Pal diabli czy pytania są dobre czy głupie

Lchlip Lchlip Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 110

Pozwoliłem sobie na zatytułowanie tego tekstu sformułowaniem użytym w tekście blogera „Zamki na piasku” poruszonego do głębi wieloma wątpliwościami opozycji co do celu, pytań i metod prowadzenia kampanii wyborczej sprzężonej z referendum. Tytuł ten oddaje chyba najlepiej to co Autor stara się ,w moim rozumieniu, nam przekazać: to tylko polityka a w niej wszystkie chwyty są dozwolone bo walka o władzę (prawie wszystko) usprawiedliwia. PYTANIA SĄ GŁUPIE? NO I CO Z TEGO?

Można się pytać czy chciałbyś być piękny i bogaty. Można. Czy jest sensowne? Znajdą się i tacy co to potwierdzą. A czy ja mógłbym powiedzieć, że jest głupie bo odpowiedz jest oczywista? A przecież pytanie o nieprzedłużanie wieku emerytalnego do takich właśnie należy. Trochę inaczej bym je oceniał, gdyby zawierało, choć cząstkowo, akceptację negatywnych skutków takiego rozwiązania. Bo one są, wiemy o nich, ale głośno o tym nie mówimy. Bo po co? Chcemy przecież tylko politycznego rozstrzygnięcia i wybór tego dobrego wujka co prezenty rozdaje. I chociaż doskonale wiemy, że nie ma nic za darmo, to jednak ci którzy o tym mówią są w naszym demokratycznym państwie tępieni jak zaraza.

Naród się starzeje, dzieci się nie rodzą, żyjemy dłużej i dostatniej, demograficzne prognozy są katastrofalne. Imigranci mają nas ratować. Już ratują pracując na nasze emerytury. Zdajemy sobie z tego sprawę? Rząd nam to wyjaśnia i tłumaczy? A są ich już dziesiątki i setki tysięcy. Władza czasami zmuszona, jak przy „odkryciu” budowy tymczasowych mieszkań potrzebnych dla imigrantów sprowadzanych przez Orlen, tłumaczy, że nie ma chętnych Polaków, a ci budowlańcy z Azji to tylko tymczasowe. Ale przecież również chwali się, że mamy niskie bezrobocie. A więc dobrze czy żle? Ukraińców ubywa bo przenoszą się do Niemiec, przybysze z Azji i Afryki w Polsce stają się codziennością i będą, chcemy tego czy nie, naszą „przyszłością”. A może by tak Polaków zapytać czy to im się podoba? Ale można również zapytać o ogrodzenie na granicy z Białorusią bo to politycznie przynosi większe zyski.

Po roku 2015 popularne było pojęcie SUWERENA. Jakoś przez ostatnie lata odeszło trochę w niepamięć a popularne się stało „zwycięzców nie wolno osądzać”. SUWEREN to ogół obywateli lub wyborców i chociaż nie jest ściśle zdefiniowane to jednak nigdy nie znaczyło wyborcy jednej, rządzącej partii. Przecież to Sejm jest upostaciowieniem tego pojęcia, w którym zasiadają przedstawiciele wszystkich partii i prawie wszystkich wyborców. To parlament jest, a właściwie powinien być, miejscem narodowych dysput, ścierania się opinii, ważenia argumentów i zawierania czasami kompromisów. Pojęcie, które w polskich warunkach stało się synonimem zła i wszelkiej niegodziwości, a które jest w demokracjach zachodnich wyrazem woli SUWERENA a nie tylko zwycięskiej partii rządzącej. Ta ostatnia zmienia się zawsze, ale SUWEREN to jednak coś więcej.

Partia rządząca, a szczególnie ta, której władza wymyka się z rąk, nie jest specjalnie zainteresowana krytyką pod swoim adresem. Naturalnym odruchem jest tłumienie takich głosów a nie wdawanie się w merytoryczne dyskusje. Władza ma rację a każdy przeciwko niej występujący jest wrogiem Narodu. A takim przez ostatnie lata stała się większość naszego społeczeństwa popierającego inne partie. Tłumienie krytyki, jej prostackie wyśmiewanie, oskarżanie o agenturę, personifikacja zła w postaci lidera partii opozycyjnej, a przecież tym samym i wszystkich ją popierających, chciejstwo wykluczania ze wspólnoty przypomina mi tylko czasy minione, które miały podobno bezpowrotnie minąć. Wracają w innej formie z innymi, bardziej cwanymi i dostosowanymi do dzisiejszych czasów wykonawcami. Nauczyli się w politycznym trzydziestoletnim tyglu prestidigitatorskich sztuczek i przystosowali się do demokratycznej otoczki pozwalającej na utrzymywanie władzy. I podparli się głupio-mądrymi pytaniami pozwalającymi na prowadzenie kampanii wyborczej ze zwiększonymi funduszami. Przecież jeszcze na takie sztuczki nikt nie wpadł, nawet w Europie, nieprawdaż?

Każde pytanie referendalne może być upolitycznione. Tak samo jak kupowanie w sklepie ruskiej wódki, niemieckich krakersów czy chińskich smartphonów. Ale to oczywiście zależy od tego jak się rozumie politykę. Czy powinien to być proces uświadamiania obywatela o rzeczach ważnych dla niego ale również dla całej społeczności, w której żyje? Czy obywatel powinien być przez rządowe autorytety edukowany jakie są konsekwencje utrzymywania wieku emerytalnego na takim samym poziomie? Czy powinien dowiadywać się czy i jak postępuje NIEFORMALNA prywatyzacja służby zdrowia? Czy powinien nie tyle współdecydować, ale mieć pojęcie jak polskie państwo finansuje konieczne zbrojenia i skąd się biorą na to pieniądze? Czy powinien się pytać i móc współdecydować dlaczego zlikwidowano służby cywilne w państwowej administracji? A reforma sprawiedliwości? Czy 8 lat to za krótko, aby móc stawiać pytania o jej sens czy bezsens?

Pytania dobre, mądre, głupie? Rozwiązujące jakieś problemy czy je stwarzające? Rządzący ustawiają je pod siebie co zrozumiałe, ale jak widać w dyskusjach już nie jest zrozumiałe prawo opozycji do krytyki. Z różnych powodów zresztą. A właściwie jednego: rządu i partii rządzącej się nie krytykuje. I podobno na tym polega wyższość polskiej demokracji nad tymi o dużo dłuższych tradycjach.


Lchlip
O mnie Lchlip

Z dystansu ale nie z boku. Anonimowych blogowiczów "tykam". Pan/Pani są dla mnie osobami z nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka