legionnaire legionnaire
678
BLOG

Brońmy prawdy o Lechu Kaczyńskim

legionnaire legionnaire Rozmaitości Obserwuj notkę 39

Mój brat miał poczucie, że jego obowiązkiem wobec Polski jest ponownie wygrać prezydenckie wybory– mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z Samuelem Pereirą i Grzegorzem Wierzchołowskim. 15 listopada został uruchomiony portal Ruchu Społecznego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego: lechkaczynski.org/ . Ma przywracać prawdę o zmarłym prezydencie.

Wśród różnych tez na temat prezydenta często pojawia się w publicznych wypowiedziach ta, że Lech Kaczyński nie przepadał za polityką, a na dodatek był podporządkowany Panu, realizował wymyślone przez Pana zadania.
To zupełna nieprawda i mam nadzieję, że uda się na trzecią rocznicę śmierci opublikować biografię polityczną mojego brata – wtedy teza ta zostanie ostatecznie zdezawuowana za pomocą dokumentów. W wielu wypadkach Leszek miał inne zdanie niż ja i w naszych wspólnych planach politycznych stawiał na swoim, choć były też sytuacje, kiedy to ja stawiałem na swoim. Tak się złożyło, że częściej uprawialiśmy politykę równolegle niż w ramach bezpośredniej współpracy. Leszek nie miał absolutnie zacięcia partyjnego, przez jakiś czas był szefem PiS, ale został nim niechętnie. Był za to świetnym działaczem związkowym i to, że faktycznie był bardzo dobry w kierowaniu strukturami Solidarności, można przeczytać nawet w książce tak wrogich osób, jak Jarosław Kurski z „Gazety Wyborczej”. Później został parlamentarzystą, z tamtego czasu zapamiętałem polemiki Leszka z Jerzym Hausnerem, bo panowie mówili do siebie nie per panie pośle, tylko per profesorze. Polemizowali na poziomie seminaryjnym i dzięki temu mieliśmy wykłady w Sejmie. Gdyby tak dzisiaj wyglądały dyskusje parlamentarne... Gdy przeszedł do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, to dzięki jego pracy tam, a potem w NIK, zdobyliśmy dużą wiedzę na temat systemu III RP.

W jaki sposób ?
Dzięki pracy Leszka w BBN nieprawdopodobnie dużo dowiedzieliśmy się o tym, jak służby hulają w Polsce, w polityce i gospodarce. Ułatwiała to pewna niejasność prawa. Sądzono bowiem niekiedy, że BBN jest instytucją nadrzędną wobec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Urzędu Ochrony Państwa, że było takim superbiurem rządzącym wojskiem i bezpieką. Początkowo myślano też, że Leszek jest człowiekiem Wałęsy i ludzie ze służb biegali do niego i przekazywali mu różne informacje, donosili na siebie. Przez krótki czas, dopóki Wałęsa nie zorientował się, że Leszek nie ma zamiaru realizować jego polityki układów, mój brat mógł więc dowiedzieć się o naszej rzeczywistości bardzo dużo. W jego przedpokoju aż kłębiło się od ludzi, którzy opowiadali ciekawe rzeczy. A poprzez brata dowiadywałem się o nich i ja. Najbliżej współpracowaliśmy ze sobą, gdy był ministrem sprawiedliwości. Byłem posłem, miałem czas i dużo mu pomagałem. Nawet jak trafiłem do szpitala, wstawałem o 6 rano i zabierałem się do roboty. Byłem dla niego trochę takim merytorycznym sekretarzem. Przekazywałem mu różne pomysły, poprawiałem wywiady.

Jak ocenialiście transformację ?
Jeśli mieliśmy jakieś złudzenia co do niej, to trwało to może pierwsze dwa miesiące, później wiedzieliśmy już, co się dzieje. Nasza ocena transformacji oparta była zresztą na znajomości teorii państwa i prawa. Są pewne reguły życia politycznego, państwowego, których nie da się przeskoczyć. Jeśli państwo je odrzuci, tym samym nie ma prawa dobrze działać. Nie można ogłosić, że państwo jest praworządne, czy twierdzić, że tworzy się państwo prawa, jeśli ciągle istnieją postkomunistyczne struktury sądowe i całkowity brak równowagi społecznej. To jest niewykonalne, tak jak pewne rzeczy w fizyce. Gdy jedna grupa ma zbyt dużą przewagę, to zawsze wykorzysta zdominowane przez siebie instytucje państwa do walki z grupami słabszymi i potwierdzenia swojej dominacji.

Skąd wziął się pomysł, aby Lech Kaczyński kandydował na prezydenta Warszawy ?
Ludwik Dorn wymyślił to wiosną 2002 r., a Leszek chętnie podchwycił. Zrobiliśmy badania, z których wynikało, że ma szanse wygrać z Andrzejem Olechowskim, i te wybory, jak wiecie, wygrał. Czas rządzenia Warszawą bardzo sobie cenił i później żartował: „Władzę to ja miałem w Warszawie, teraz mam tylko wpływy”. Leszek miał w Warszawie swój oddany zespół i lubił tę pracę. Miasto, które zastał, było w stanie kompletnego rozkładu, panował jeden wielki bałagan. W skali Warszawy rządy Platformy doprowadziły wtedy do tego samego, co dziś mamy na skalę całej Polski. Leszek w krótkim czasie musiał wszystko uporządkować, przy ciągłym ostrym recenzowaniu go przez media. Nawet jak już został wybrany na prezydenta kraju, do końca urzędował, wypełniając obowiązki prezydenta Warszawy. Za to zresztą też go atakowano.

Zachowanie mediów było dla niego zaskakujące ?
Tak, zaskoczeniem był ogromny atak, z jakim Leszek spotykał się przez całą prezydenturę. Wiedział, że będzie krytykowany, ale nie spodziewał się, że będzie to atak ciągły i totalny. Zaczęło się już od nocy wyborczej, gdy Justyna Pochanke ogłaszała wyniki. Powiedziała wtedy mniej więcej tak: „Mam dla państwa złą wiadomość, Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie”. Później utwierdzało to Leszka w przekonaniu, że musimy walczyć o drugą kadencję. Bo początkowo Leszek myślał tylko o jednej kadencji prezydenckiej, bo „za dużo od Boga nie można wymagać”. Ale później wręcz się zaciął, żeby walczyć. Miał poczucie, że jego obowiązkiem wobec Polski jest wygrać. Nie miał według sondaży wielkich szans, jednak ostatnie notowania przed śmiercią były coraz lepsze. W nocy przed 10 kwietnia, gdy wracałem ze szpitala od mamy, dowiedziałem się, że najnowsze wyniki są bardzo obiecujące.

Źródło : niezalezna.pl/35155-moj-brat-nie-zaczynal-kampanii-w-katyniu


"Ojczyzna to trzy wielkie rzeczy wspólne: wspólna mowa, wspólna ziemia i wspólna pamięć."

... pamiętajmy o tym.


 

legionnaire
O mnie legionnaire

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości