Halloween nam już nastało
Wielu swoje maski wdziało
Michael w swojej grozę sieje
W Zombie reżyserii świetnej
Nawet robi to konkretniej
Akcja tylko tam gęstnieje
Ale maska jego biała
I w kosmosie dorabiała
Oto Michael Myers - twarz jaka wzbudzała w noc Halloween dreszcz grozy wśród widzów na całym świecie. Charakterystyczna trupia biel i nieruchome rysy maski jakiej nosił na zawsze zapisały się w annałach filmowego horroru. Nie wszyscy jednak wiedzą, że jest coś, co tego niepowstrzymanego zabójcę z filmowy cyklu "Halloween" łączy z serialem "Star Trek".
Co jest owym ogniwem? Była to maska noszona przez Myersa. W trakcie produkcji "Halloween" przy charakteryzacji "Kształtu", jak początkowo nazywano jego postać, użyto materiałów z drugiej ręki - zakupiono pierwszą z brzegu maskę ze sklepu i lekko ją obrobiono, nadając nieco bardziej złowieszczy wygląd. Maska ta przedstawiała kapitana Jamesa Kirka z oryginalnej serii "Star Treka".
Przez wiele lat krążyły o niej różne plotki i anegdoty. Na przykład sam William Shatner, odtwórca roli Kirka, nie był świadom, w jakim celu wykorzystano jego twarz. Przyznał się również, że swego czasu miał zwyczaj chodzić podczas święta Halloween wraz z dziećmi właśnie w masce Michaela Myersa - czyli de facto swojej własnej. O tym, że to była akurat jego twarz dowiedział się dopiero po latach, i od tego czasu zwykł mówić, że czuje się tym zaszczycony.
Filmowy cykl rozpoczęty ponad 30 lat temu jest wciąż żywy, jego najnowsza odsłona to remake z 2007 roku w reżyserii Roba Zombie. I tu dochodzimy do kolejnego elementu układanki - w "Halloween" krew się leje gęsto (choć do rekordzistów makabry nie należy), jednak jak wspominałem jakiś czas temu zombie zamiast przelewać krwi wolą lemoniadę. :)
I nawet wampiry (i polujący na nich łowcy) nieco się cywilizują...
(rys.: Panna Drzazga)
Odsłon bloga: 4476