Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat
171
BLOG

Jaka "niepodległość" ???

Stowarzyszenie Lepszy Świat Stowarzyszenie Lepszy Świat Polityka Obserwuj notkę 13

 

Żyjemy w matrixie. To jedyna możliwość tłumacząca, dlaczego wczoraj myślałem, że następnego dnia będzie 11 listopada, a obudziłem się w Polsce, w którym wszyscy politycy głównego nurtu, wszystkie media korporacyjne i spora część społeczeństwa obudziła się 1 kwietnia.

Obchodzić mieliśmy ponoć Święto Niepodległości. I rzeczywiście, jako świętowanie kolejnej rocznicy jej odzyskania w 1918 roku byłoby to całkiem na miejscu. Problem tkwi w tym, że większość komentatorów twierdzi, że OBECNIE również żyjemy w państwie niepodległym...

HALO!

Nie wdając się w głębokie i nudne rozważania definicyjne, wystarczy sięgnąć do popularnej wikipedii.

Niepodległość – niezależność państwa od formalnego wpływu innych jednostek politycznych. Niepodległość można również określić jako suwerenność potencjalną.

Suwerenność – zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów, sprawowania władzy politycznej nad określonym terytorium, grupą osób lub samym sobą. Suwerenność państwa obejmuje niezależność w sprawach wewnętrznych i zewnętrznych.

-Suwerenność wewnętrzna polega na tym, że władza sama może decydować o zakresie swojego działania. Władza państwowa jest niezależna od organizacji działających na terytorium państwa, jak na przykład organizacje pozarządowe, krajowe organizacje związków zawodowych, Kościoła.

- Suwerenność zewnętrzna gwarantuje, że państwo jest niezależne od innych państw w podejmowaniu decyzji. Suwerenność ta polega także na braku możliwości wpłynięcia na państwo za pośrednictwem organizacji międzynarodowych, międzynarodowych grup nacisku i sojuszy politycznych.

Hm. O ile pamiętam:

- od wyroków polskich sądów można odwołać się do sądów innego państwa (czy właściwie- wspólnoty państw) – Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości dokonującego wykładni prawa wspólnotowego, Sądu Pierwszej Instancji, Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Państwo polskie respektuje decyzje tych instytucji, a prawo unijne jest wobec polskiego nadrzędne:

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4833

- zarówno formalna, jak realna suwerenność gospodarcza i generalnie prawna jest ograniczona również przez międzynarodowe instytucje finansowe, jak Światowa Organizacja Handlu, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy.

- od 1989 roku nasi żołnierze brali udział już w trzech wojnach napastniczych (2 razy Irak i raz Afganistan), obecnie okupują aż dwa państwa. Dzieje się tak mimo przekraczającej często 70% sprzeciwu społecznego wobec udziału w tych wojnach i późniejszych okupacjach. Napadamy na państwa które nie wywołały żadnej wojny, stanowią jednak geopolitycznie łakomy kąsek dla USA i rządzącej nimi oligarchii finansowej.

- za grube miliony dolarów, w kraju w którym ponoć nie ma na szpitale, kupujemy przestarzały sprzęt wojskowy od USA, które w dodatku ewidentnie oszukują nas na offsecie.

Że o takich drobiazgach, jak wspieranie wielomilionowymi dotacjami prywatne firmy zagraniczne, gdy „nie ma” pieniędzy na stocznię, czy Cegielskiego nie watro chyba przypominać...

Wymieniać można by bez końca.

Elity polityczne są decyzyjnie zależne od ośrodków zewnętrznych – a ich wewnętrzne konflikty odzwierciedlają wahające się proporcje w układzie sił i stref wpływów światowych potęg (UE, USA i Rosja). Jacy politycy i jakie partie po stronie którego mocarstwa walczą stwierdzić chyba nie trudno? Przy czym jedna z partii gra ewidentnie na dwa fronty.

Od 20 lat, czy właściwie od lat z górą 70-u nie było w Polsce rządu prowadzącego politykę niezależną i suwerenną zarówno w kontekście wewnętrznym, jak zewnętrznym. Zmieniają się tylko kolejni Wielcy Bracia. Jednemu pozwala się na Tarczę Antyrakietową, innym na przejęcie całych gałęzi przemysłu, jeszcze innemu na bazy wojskowe (gdy z takim trudem pozbyto się poprzednich wojsk okupacyjnych). Dla jednego najeżdża się Czechosłowację, dla innego na Irak. Dla jednego Polska staje się strefą buforową przez potencjalną napaścią, dla drugiego tworzy się bufor antyemigrancki i antyprzemytniczy. Jednemu sprzedaje się surowce za grosze, dla innego zamyka kopalnie, czy wprowadza limity na produkcję rolną.

I co najzabawniejsze, od samego powstania telewizji, ta polska zawsze twierdzi że nasz kraj jest wolny, niezależny i suwerenny, a kolejnych Wielkich Braci wynosi pod niebiosa za dobroć, sprawiedliwość i wieczną przyjaźń.

Określanie Polski jako kraju niepodległego jest jakimś ponurym żartem. Nawet w sensie formalnoprawnym nasza suwerenność jest ograniczona, w sensie realnym nie mamy jej prawie WCALE.To nie kwestia „teorii spiskowych” tylko zwykłej akademickiej logiki.Skoro A (respektowanie narzucanego nam odgórnie prawa unijnego) = B (ograniczenie suwerenności), a C (niepodległość) nie może się równać B , to czarno na białym widać, że A i C są również ze sobą sprzeczne.

Czy tylko mi przypomina to historię dziejów z „Roku 1984 Orwella”? Różnica jest może taka, że nasza partia władzy sprytnie podzieliła się na kilka zwalczających się stronnictw, rozgrywanych przez imperia. Jednak brak kontroli nad procesami decyzyjnymi przez obywateli jest dokładnie taki sam, jak w orwellowskiej Eurazji. Partia wewnętrzna, czyli oligarchia finansowa, korporacyjna i arystokratyczna rzeczywiście obejmuje koło 3% populacji Ziemi (w Polsce zamiast rodów polityczno- arystokratycznych i polityczno-korporacyjnych znanych z UE i USA mamy tylko lokalną elitkę polityczno-gospodarczą). Skorumpowana i lojalna wobec niej wyższa klasa średnia, część służb mundurowych i oczywiście tajna policja- 10-15% ogółu. Cała reszta, niezależnie od różnic dochodowych, do powiedzenia nie ma zupełnie nic, poza spektaklem wyborczym, gdy co 4-5 lat może wybrać jednego z kandydatów kilku stronnictw orwellowskiej Wewnętrznej Partii. Płytka do granic dobrego smaku kultura masowa, loteria, kolejne mutacje metod "dziel i rządź", „chleba i igrzysk” oraz „kija i marchewki” - skąd my to znamy?

I nawet ewaporacja, w czasach Orwella nieprawdopodobna, dziś staje się możliwa dzięki integrowaniu wszystkich baz danych, od zdrowotnych po finansowe, możliwość śledzenia ludzi, pojazdów czy nawet zwierząt domowych dzieki czipom z nadajnikami satelitarnymi (Orwell tego już nie przewidział...). Możliwość „wyłączenia” kogoś ze społeczeństwa, nie przez fizyczną likwidację, lecz przez skasowanie jego konta i danych osobowych, jest już możliwe w Shengen w Chinach, a testy odpowiednich technologii trwają na całym „demokratycznym” świecie. Nie mamy kamer w domu (hm... poza internetowymi?), ale już samą Wielką Brytanię strzeże kilka milionów kamer (każdy mieszkaniec Londynu jest filmowany około 300 razy dziennie). Według oficjalnych danych, policja inwigiluje korespondencję, połączenia internetowe i kontakty towarzyskie co 80 obywatela tego kraju. Liczba rzeczywista pozostaje nieznana. Do tego prawie każdego dorosłego obywatela można podsłuchiwać zdalnie nawet przez wyłączony telefon komórkowy... Różnica jest może taka, że w prozie Orwella państwo musiało narzucać inwigilację siłą, obywatele wolnego świata sami ją z nieprzymuszonej woli oddają, dzięki opanowanym przez naszych władców do perfekcji technikom "zagrożenia przestępczością" i "wojny z terroryzmem". W sieci inwigilację wspiera jeszcze propagandowa "walka z pedofilią".

Nie przekreślam przynależności do UE, jako alterglobalista jestem ostrożnym zwolennikiem globalnej integracji politycznej (w duchu demokracji uczestniczącej). Nie pozwólmy sobie jednak wmówić, że można zjeść ciastko i mieć ciastko.Tłumaczy się to nawet kilkuletnim dzieciom... Nad tym, czy warto pozbywać się suwerenności w imię sojuszy geopolitycznych, czy nie, można dyskutować, ale fakt nadal pozostaje faktem, w najlepszym przypadku, dla euroentuzjastów, możemy być co najwyżej krajem "nie w pełni suwerennym".

Zamiast więc chodzić na defilady świętujące naszą niepodległość, wszystkim „patriotom” proponuję rozpoczęcie działań zmierzających do jej odzyskania... A "demokratom"- wspólną walkę o upodmiotowienie obywateli w procesach decyzyjnych UE i zamiast kontynuacji budowy obecnej "Europy elit", czy prób jej rozbicia na "Europę ojczyzn"- stworzenie prawdziwie demokratycznej "Europy obywateli".

Marcin Janasik

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka