Wczoraj niektórzy z kibiców mieli okazję nagrać na „komórce” nawiedzoną kobietę, która biegała wokół stadionu krzycząc :
Niektórzy z kibiców chcieli dzwonić na pogotowie, ale uznali , że jest niegroźna. Istniała tylko groźba, że zrobi sobie krzywdę, nie uważając na przechodniów i krawężniki , bo robiła to z pasją godną Nelsona Mandeli czy nawet najlepszych bolszewickich agitatorów.
Z migawek , które obejrzałem śmiem twierdzić, że to nasz dyżurna obrzydzaczka życia.
(kto czytał moje ostatnie dwie notki wie o kim piszę).
Tym bardziej jest motywacja, aby serdecznie się za nią i jej podobnym pomodlić !!!