Lewastronamocy Lewastronamocy
524
BLOG

Droga Węgier, drogą naszą!

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 5

Pojawił się niczym zbawiciel dla Węgier! Człowiek, z którego powinniśmy brać przykład, trochę nawet podobny do Jarosława Kaczyńskiego, bo przecież nie na odwrót. Odważny, bezkompromisowy, a co najważniejsze "anty". Można powiedzieć, że "drugi obieg" uczynił tym pierwszym, co większości polskiej prawicy śni się po nocach, wpawiając ją w ekstazę porównywalną z tą, którą osiągaliby mając sny erotyczne - tryb przypuszczający, bo przecież porządny patriota takich nie ma.

Dał Orban prawicy europejskiej pokaz i przykład jak gonić lewactwo, pokazał "fucka" Europie i walczy z wszelkiego rodzaju ułomnościami i obrzydliwymi słabościami, takimi jak zakazana na Węgrzech bezdomność czy piętnowany pociąg do osób tej samej płci. Normalni ludzie wszak dach nad głową mają, a i kochają się w celach prokreacyjnych.

Jak zwykle tylko szczeka lewica. Lewica będąca jaskinią wszelkich zboczeń, dewiacji i europejskości. Tak zwani wyznawcy (phi!) "poprawności politycznej". Poprawności, która potem prowadzi do nieszczęść niczym w Norwegii, gdzie biedny, zagubiony tym lejącym się ze skandynawskich mediów lewackim szczęściem Breivik wystrzelał kilkudziesięciu dewiantów, pokazując do czego prowadzą socjaldemokratyczne rządy.

Polska lewica też szczeka! Szczeka czego słusznie nie rozumiał na Facebooku mój kolega z Instytutu Sobieskiego, zażenowany wezwaniem SLD, aby Donald Tusk zabrał głos w sprawie Węgier. Znów pieprzona Europa mówi komuś jak ma rządzić, kiedy został demokratycznie wybrany i demokratycznie pozbawia demokracji innych. Czepiają się tego Orbana tak samo, jak czepiali się od lat biednego Łukaszenki, który po prostu idzie swoją drogą. A nie. Sorry. Powaliło mi się. Łukaszenka, Janukowycz i Putin to lewacy, a Ci zawsze ograniczają prawa obywatelskie niedemokratycznie. Demokratycznie demokrację zwalcza tylko prawica.

Rzuca się więc to SLD właściwie nie wiemy o co. Orban "na legalu" piętnuje  Węgierską Partię Socjalistyczną i nic im do tego. Piętnuje słusznie, bo wiadomo, że kto się z nimi para, ten para się ze zbrodniarzami. Co prawda nikomu ona nie przeszkadzała po 1989, a w przerwie między jej rządami (1994-1998 i 2008-2010) zdarzyło się premierować już Orbanowi (1998-2002), ale widocznie nie był on na tyle zdeterminowany i w latach 2008-2010 ewidentnie go wku...li. Oby udało mu się całkowicie WPS rozwiązać.

Wszystko dzieje się więc w majestacie prawa, a lewactwo jak zwykle swoje. Wyprowadza ludzi na ulicę w liczbie bagatela 100 tysięcy sztuk w kraju liczacym milionów 10. Całkowita mniejszość złożona z lewackich dewiantów i zagubionych w tłumie członków ruchu "Solidarność" inspirującego się solidarnością polską. Pewnie takie węgierskie "Geremki", "Michniki" czy inne "Wałęsy". Przecież nie ma tam ludzi myślących trzeźwo tak jak Ci, którzy o wolną polskę walczyli najgłośniej jak Jarosław Kaczyński czy Antoni Macierewicz. Czym jest te marne 1% węgierskiego spoleczeństwa na jednej manifestacji, kiedy wiadomo, że polskiej prawicy co roku na 11 listopada wychodzi około miliona. Potem grudniowa powtórka w liczbie miliona pół...

Dobrze, że wziął się Orban za Trybunał Konstytucyjny. Trzymanie w garści tych łapówkarzy i nierobów z TK to jedyny sposób, aby tworzyć dobre, bezkompromisowe prawo, które wprowadzi trochę normalności. W Polsce głośno mówi o tym Jarosław Kaczyński. Zresztą to nim Orban pewnie się inspirował. Siedzą stare, "mondre" dziadki i babcie i zawsze się doczepią. A to jakiś artykuł w chorej konstytucji będzie przeszkadzał, a to jakieś łamanie praw człowieka. Wszystkie te deklaracje, kodeksy i przepisy są po prostu jakieś nienormalne! Dobrze, że Orban to dostrzega...

Walczmy więc! Walczmy o to, aby w Polsce drugie Węgry zrobić. Kto mógłby nam to dać? Kto mógłby zostać drugim Orbanem? Kandydat jest tylko jeden. Tylko jedna partia widzi, co się w Polsce dzieje. Nazwiska wymieniać nawet nie muszę, bo to lider powszechnie znamy. Oby sprawdziło się znane porzekadło "do siedmiu razy sztuka". Wówczas Węgry zawitają do Warszawy i w końcu się skończy. Miller, Kalisz, Palikot i inni przestaną wkurzać na szklanym ekranie, na stolicę przestaną najeżdzać zboczeńcy w obscenicznych strojach, "Centralny" z przybudówkami w końcu będą czyste, a bezdomni zakazani, a co najważniejsze żadna Merkel nie będzie się w Polsce panoszyła. Leczenie dla Grodzkiej, Biedronia i kilku innych chorych też by się przydało...

Wiadomo... Polak Węgier dwa bratanki jak mawiają. Słowacy trochę przeszkadzają, ale w kupie siła. Może ich też przekonamy wraz z Węgrami do prawicowych racji. Całą tą cyganerię i inne mniejszości panoszące się u naszych południowych sąsiadów się zdelegalizuje, a że Węgrzy i Słowacy trochę się nie lubią? Oj tam... w końcu swoje umiejętności negocjacyjne pokaże Jarosław Kaczyński i stworzymy wszechmocną środkowoeuropejską strukturę. To by dopiero było...

 

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka