Lewastronamocy Lewastronamocy
883
BLOG

Sprawa Środy na czwartek

Lewastronamocy Lewastronamocy Polityka Obserwuj notkę 10

Przykro czyta się doniesienia prasowe, dotyczące nieustających konfliktów i nieporozumień po lewej stronie sceny politycznej. Czasem to kwestie walki o pozycje, czasem zwyczajne różnice charakterów. Zawsze jednak wpływa to na postrzeganie całości.

Jednym z konfliktów obserwowanych przeze mnie od dłuższego czasu jest seria nieporozumień pomiędzy prof. Magdaleną Środą, a Leszkiem Millerem. Zaczęło się w okresie kampanii wyborczej, trwało po wyborach i nie gaśnie do dziś. Wielka szkoda, że bardziej konflikt zaognia kobieta, na dodatek z tak silną pozycją i tytułem profesorskim. Wydaje mi sie, że to tak opiniotwórczej osobie nie przystoi tak atakować przeciwników (?) politycznych. Jakby tego było mało charakter Leszka Millera nie pozwala mu puścić słów oponentki bez żadnej reakcji i zawsze jakiś bon mot wygrzebany z tysięcy, jakie kołatają się w głowie przewodniczącego SLD zostanie na okazję riposty wobec prof. Środy wyciagnięty. Z dzisiejszą "seksmisją" na czele...

Podejmując analizę niesnasek opisywanego duetu, nie sposób nie odnieść wrażenia, że wykracza on poza zwyczajną różnicę zdań i ma ewidentne podłoże osobiste. Nie umiem odpowiedzieć za co prof. Środa tak mocno Millera nienawidzi, jest to jednak momentami groteskowe.

Jestem w stanie zrozumieć niechęć części środowiska feministycznego do osoby Leszka Millera, który raczej do tej pory nie miał zbyt wiele wspólnego z lewicą postępową i nowoczesną. Jego rządy skupiały się na sprawach europejskich, momentami gospodarczych, czasem - zbyt rzadko - socjalnych, ale na pewno nie na sprawach związanych z feminizmem czy mniejszościami. Może był to błąd, ale na pewno nie uprawnia to osoby z tytułem profesorskim do nazywania kogoś "troglodytą". Tym bardziej, że mówimy o osobie szefującej partii, w której wielu znajomych prof. Środy można bez problemu znaleźć.

Co więcej. Zapoznając się z wypowiedziami Środy odnośnie Sojuszu czuje się obrażony. Życzenie ugrupowaniu jak najgorzej bez żadnej alternatywnej wizji dla całości lewicy nie jest wyrazem myślenia koncepcyjnego. Rozumiem, że istnieją osoby mające monopol na wiedzę i wszelkiego rodzaju prawdy. Dobrze by było, aby głosić je wszem i wobec bez żenujących docinek.  

Kontynuując temat feminizmu w wykonaniu prof. Środy sięgam pamięcią do wydarzeń z kampanii wyborczej. W jej trakcie Pani Profesor przeszkadzał brak korzystnego miejsca na liście SLD dla Wandy Nowickiej. W imię solidarności z nią atakowała jednak z tego co pamiętam Paulinę Piechnę-Więckiewicz, która z list SLD startowała. Szkoda więc, że obrona kobiet ma tutaj momentami dość wybiórczy charakter.

Żałuję, że tego typu konflikty i niemożność zapomnienia o prywatnych urazach dla dobra całości są najważniejsze. Żałuję tym bardziej, że występują one między osobami lewicy potrzebnymi. W chwili obecnej lewica nie może sobie pozwolić na utracenie Millera, który w wielu przepychankach słownych i ostrej polityce sprawdza się jak nikt inny, nie można też stacić środowisk feministycznych, bez których współczesna lewica istnieć nie może. Szkoda jednak, że konsensus wydaje się nie przybliżać. Tym większa, że sprawę zaogniają osoby, których życiorysy i doświadczenie życiowe, powinny pozwolić na wzniesienie się ponad personalnymi niechęciami.

Bezpartyjny. "Na lewo od PO"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka