Z wielką przyjemnością oglądałem wczorajszy wywiad Zbigniewa Ziobro, jakiego udzielił stacji TVN 24. Wiadomo - ostatnie dni dla lidera Solidarnej Polski nie są najłatwiejsze. Ciężka rywalizacja o przywództwo na prawicy z Jarosławem Kaczyńskim i bomba jaką okazało się zburzenie wszelkich koncepcji dotyczących powiązań lewicy z zabójstwem generała Marka Papały.
Jeszcze kilka lat temu sprawa tego słynnego zabójstwa była dla Prawa i Sprawiedliwości niczym tlen. Klasyczna, paranoidalna układanka typowa dla PiS-owskich urzędników była powtarzana w każdym medium. Walka z układem, rozbijanie korupcjogennej siatki, w której prym wiedli czołowi politycy SLD, przypisywanie udziału w sprawie Papały najbardziej znanym politykom Sojuszu. Do tego Mazur. Mazur, który gdzieś tam był, z kimś miał zdjęcie no i przede wszystkim za czasów SLD sprawował wysoką funkcję. Dla twórców prawicowej narracji była to prawdziwa bajka.
Jakież musiało być zdziwienie Ziobry, gdy okazało się, że Amerykanie słusznie nie chcieli wydać nam Edwarda Mazura, bo dowody zebrane przez naszych śledczych można było wyrzucić do kosza. Jak wszystko na to wskazuje ich wartość była zerowa co zweryfikował czas. Oznacza to wielki, bolesny cios dla koncepcji IV RP jaką forsował PiS. Aby uniknąć kompromitacji i zepchnąć trochę winy na "innych" lider Solidarnej Polski był w stanie opowiadać wczoraj w TVN 24 największe bzdury.
Czego się dowiedzieliśmy? Walka o ściągnięcie do Polski Mazura i cała koncepcja walki z mitycznym układem została zapoczątkowana za rządów lewicy, a tak naprawdę Ziobro tylko kontynuował czyny poprzedników. Trochę niespójnie, ale studio telewizyjne z reguły kupi każdą bzdurę. Mimo wszystko przyjemnie było tych krętactw słuchać...
