Platforma Obywatelska weszła dziś w krótkotrwały sojusz z PiS i SP, tylko po to, by nie dopuścić do procedowania projektu ustawy o związkach partnerskich. Dzięki temu mało kto już pamięta o taśmach PSL oraz, co ważniejsze, o plotce, że krażą o wiele groźniejsze "taśmy PO".
Jak zwykle w takich sytuacjach Prawo i Sprawiedliwość dało się łatwo podpuścić. Tak samo jak dziennikarze, którzy o niczym innym dziś nie mówią. Podobnie zresztą robi opozycja - SLD i Ruch Palikota krytykują ruch PO w sprawie związków partnerskich i nie ma już kto mówić o korupcji, nepotyzmie i innych takich.
Ciekawe, że ten sam efekt, a nawet lepszy, można było osiągnąć procedując ustawę o związkach partnerskich. PiS robiłoby wszystko, aby ją utrącić wytaczając ciężkie działa przy wsparciu Kościoła. SLD i RP zaś robiłyby wszystko, by ustawa weszła w życie. No, ale wtedy PO musiałoby się opowiedzieć jasno (dzisiejsze głosowanie nie znaczy aż tak wiele) czy jest na klęczkach, czy nie.
W zamian PO wolała zrobić szybki unik, który sprawę przykryje na krótko. Niemniej unik jest skuteczny. O taśmach chwilowo nikt nie pamięta.
Do następnego (?)
Intel-e-gent