intel-e-gent intel-e-gent
335
BLOG

PO już nie lubi referendów

intel-e-gent intel-e-gent Polityka Obserwuj notkę 13

Prezydent Bronisław Komorowski to wciąż wierny żołnierz Platformy. Podąża tym samym śladem swojego poprzednika, który aż do tragicznej śmierci był wiernym żołnierzem Prawa i Sprawiedliwości.

Dowodzi tego kolejna, po nowelizacji prawa o zgromadzeniach publicznych, inicjatywa prezydenta Komorowskiego. Tym razem pod pretekstem tego, że referenda lokalne są jakoby zbyt personalne, prezydent chce, by odwołanie wójta, prezydenta czy innego lokalnego kacyka było trudniejsze.

Oczywiście, prezydenccy doradcy prześcigają się w zapewnieniach, że nie ma to nic wspólnego z warszawską próbą odwołania miłościwie (lub niemiłościwie, zależy kto patrzy) rządzącej stolicą prezydent z PO Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że koincydencja przypadkowa jednak nie jest.

Podobnie było bowiem ze wspomnianą już nowelizacją prawa o zgromadzeniach publicznych, która w ręku nie liczącej się z pozorami władzy (a taka może ponownie nami rządzić już niedługo) całkowicie storpedować jakiekolwiek większe demonstracje. I nie spodobała się organizacjom pilnującym praw człowieka.

Tu również inicjatywa pojawiła się zaraz po tym, gdy partia, która zapewne będzie najbardziej bezwzględnie wykorzystywać nowe prawo, urządziła kilka zadymiarskich demonstracji. Prezydent troszczył się wówczas oficjalnie o bezpieczeństwo publiczne, ale chodziło mu raczej o święty spokój władzy, nawet jeśli głośno tego nie powiedział.

W czasach, gdy Platforma formowała się jeszcze, podobnie jak PiS, z opozycyjnej magmy będącej pozostałością po bezideowych i skorumpowanych rządach AWS-UW, dumnie obnosiła się przydomkiem "Obywatelska" i domagała się referendów bez mała w każdej sytuacji.

Teraz, gdy referenda grożą jej porażkami i utratą naprawdę intratnych możliwości, nagle (choć nie jest to zaskakujące) stała się Platforma zwolenniczką "bardziej odpowiedzialnych referendów". Czyli ma ich nie być, chyba że ją poprą.

Za Napoleona I nazywało się to plebiscytami i nikt nie udawał, że służą czemuś innemu niż wyrażeniu poparcia dla władzy.

Do następnego (?)

Intel-e-gent

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka