intel-e-gent intel-e-gent
763
BLOG

Antoni M. - wariat czy agent?

intel-e-gent intel-e-gent Polityka Obserwuj notkę 26

Działalności Antoniego M. przyglądam się od początków III RP. Przewijał się on stale gdzieś z boku albo w głównym nurcie polityki, wiecznie prezentując niewiarygodne teorie i w zadziwiający sposób pojawiając się wciąż na odpowiedzialnych stanowiskach.

Za pierwszym podejściem M., nie sprawdzając niczego, wydał listę rzekomych agentów SB, czym doprowadził do kryzysu rządowego (i stworzył mit założycielski dla wszelkiej okołopisowskiej prawicy żywiącej się "zdradą czerwcową"). Z nazwisk na liście nie potwierdziło się zbyt wiele, rzekoma lista agentów okazała się być humbugiem, a jedyna korzyścią było uwalenie słabego rządu słabego premiera Olszewskiego, który i tak musiałby upaść (zda się, choćby z tego powodu, że na Olszewskiego obraził się niejaki Jarosław Kaczyński).

Słynna lista i nastrój polowania na czarownice to początek. Przez wiele lat traciliśmy czas na zajmowanie się tym, czy ktoś był czy nie był agentem SB, albo czy aby nie współpracował z rosyjskim wywiadem. Zamiast zajmować się tym, co ważne - gospodarką, podnoszeniem kapitału społecznego zaufania, siano nieufność i polowano na czarownice.

Szczytem osiągnięć M. była jednak likwidacja WSI. Pod pretekstem, że WSI mogło być ramieniem Moskwy, ścięto cały wojskowy wywiad i kontrwywiad, przy okazji ujawniając dane dawnych współpracowników i agentów. Wszystkie wywiady interesujące się Polską przyjęły po cichu ten extra prezent. A znacząca część Polaków wciąż wierzy, że tak trzeba było zrobić.

Teraz okazuje się, że gdy PiS straciło władzę w 2007, z kontrolowanych przez M. służb zniknęły listy nie tylko pseudonimów naszych agentów i kryptonimy operacji, ale także ich nazwiska i dokładny opis operacji. Nawet jeżeli M. nie wyniósł ich w teczce, to na pewno za to politycznie odpowiada i nie tylko politycznie. Tymczasem prokuratura uznała, że takie coś ma "niską szkodliwość społeczną". Ciekawe, co prokuratura powie rodzinom agentów i kontaktów polskiego wywiadu wojskowego, gdy ci zaczną nagle ginąć.

O smoleńskich pomysłach Antoniego M. nie ma już nawet co wspominać. Za to pojawia się pytanie. Czy Antoni jest naprawdę osobą aż tak niezrównoważoną, że nie jest w stanie ogarnąć konsekwencji swoich czynów, czy też jest agentem obcego wywiadu, który skutecznie udaje wariata?

Jak sądzicie?

Do następnego (?)

Intel-e-gent

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka