intel-e-gent intel-e-gent
272
BLOG

Znów Smoleńsk

intel-e-gent intel-e-gent Polityka Obserwuj notkę 2

Stało się, to stać się musiało. W kampanii wyborczej temat katastrofy w Smoleńsku musiał się, w takiej lub innej formie, pojawić. Jak to bywało już wcześniej, temat ten pokrył inne, ważniejsze tematy. Dzieje się tak dlatego, że wypowiadanie się na temat tego, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 roku nie wymaga specjalnych kwalifikacji. Tworzenie teorii spiskowych nie wymaga nawet mózgu (co widać po niektórych "ekspertach" brodatego polityka). Niektórzy prawicowi blogerzy i dziennikarze zauważyli, że pojawienie się nowych stenogramów w formie wycieku może być prowokacją, co nie przeszkodziło się im na nią nabrać. Bo czemu i nie?

Prowokacja czy nie, stenogramy odwracają uwagę od ważniejszych tematów, które kandydaci na prezydenta mogli by poruszyć w kampanii wyborczej. Tak się bowiem składa, że prezydent ma pewien margines swobody w postaci inicjatywy ustawodawczej czy weta. To, że Bronisław Komorowski generalnie z tego nie korzysta ograniczając się do pilnowania eleganckich kandelabrów w Pałacu Prezydenckim nie oznacza, że w konstytucji tych uprawnień nie ma, ani że nieużywane znikną. A inicjatywa ustawodawcza prezydenta mogła by się przydać.

Weźmy na przykład popularny ostatnio temat związany z częściowym powrotem służby wojskowej. Rezerwistów powołuje się na ćwiczenia, wszystko jest pięknie, bo i urlop na ten czas dostają i zwrot utraconych zarobków, tylko jest jeden malutki problem. Mianowicie rezerwiści zatrudnieni na śmieciówkach dostaną malutki żołd, a z pracy ich pewnie za nieobecność będą wyrzucać. Coś przydałoby się z tym zrobić. Parlament to przegapił, rząd też, to może chociaż prezydent? Ale jakoś cisza, wszyscy szabelką potrząsają i wrzeszczą na Rosję.

Przydałoby się też wiedzieć co też kandydaci na prezydenta myślą o TTIP, czyli umowie handlowej negocjowanej w tajemnicy między Unią Europejską a USA. Wciąż nie znamy szczegółów i w zasadzie jedyne co jest pewne, to że bardzo duży wpływ na negocjacje mają wielkie koncerny. Strony społecznej jakoś się nie dopuszcza do rozmów. Pewnie jeszcze by się okazało, że związki zawodowe nie chciałby, na przykład, zaniżania standardów prawa pracy i w USA musieliby wprowadzić ustawowy płatny urlop albo, nie daj bóg tak ograniczać wolności przedsiębiorczości, urlopy macierzyńskie... Prezydent ma też wpływ na umowy międzynarodowe, bo może się przecież postawić albo zasugerować co może wpłynąć na jego chęć podpisania takiego dokumentu. Komorowski, Duda, Ogórek i reszta milczą jednak w tej sprawie. No dobrze, Ogórek w ogóle milczy i dobrze...

Smoleńsk jest jednak dla wszystkich łatwiejszy. Komorowski może straszyć Jarosławem Kaczyńskim stojącym za Dudą, Duda może się skarżyć, że PO wyciąga temat w ramach prowokacji, a Ogórek może tylko milczeć, bo i tak nie zmieści się, jak reszta kandydatów w sztucznej dychotomii pomiędzy dwiema prawicowymi partiami. Skorzystać może kandydat PSL, ale liczba urzędników z nadania PSL i ich krewnych też jest ograniczona.

Oczywiście, warto też pamiętać, że w wymienionych sprawach rola prezydenta siłą rzeczy jest ograniczona (a kwestie związane z rezerwistami to obiektywnie drobiazg), ale warto byłoby zobaczyć, że potencjalny lub obecny prezydent zamierza zajmować się czymś innym niż polerowaniem żyrandoli, klepaniem wszystkiego co mu koledzy podrzucą (lub wetowaniem wszystkiego co mu wrogowie podrzucą). No chciałbym, żeby kandydaci nie tylko ładnie wyglądali, nie tylko bajdurzyli o euro i nie skakali po krzesłach.

A Wy?

Do następnego (?)

Intel-e-gent

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka