amelius amelius
528
BLOG

Prezydent ponad prawem

amelius amelius Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Prócz jednego artkułu w "Rzeczpospolitej" pies z kulawą nogą nie zainteresował się faktem, że pan prezydent Bronisław Komorowski by uprzejmy odmówić stawiennictwa przed sądem w charakterze świadka w sprawie przeciwko Romualdowi Szeremietiewowi. Sąd nie chcąc postępować łoptalogicznie i bez poszanowania należnego głowie Państwa nie wysłał zwyczajnego wezwania, lecz zwrócił się do Kancelarii Prezydenta o wskazanie możliwości i terminu przesłuchania prezydenta. Jaka była reakcja? Cytuję za "Rzepą":

Niedawno do sądu nadeszła odpowiedź, podpisana przez sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztofa Łaszkiewicza. Napisał on, że przesłuchanie prezydenta nie będzie możliwe wobec tego, że jest on "najwyższym reprezentantem władzy wykonawczej" mającym nadzór zwierzchni nad państwem i wobec zasady trójpodziału władzy.

http://www.rp.pl/artykul/92106,561066.html

W normalnym kraju taka arogancja władzy i lekceważnie podstawowych obowiązków każdego obytwatela wywołałoby skandal, wielkie i powszechne oburzenie. Bo oznacza to, że prezydent Państwa postawił się ponad prawem. Żaden przepis Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej ani innych ustaw nie zwalania prezydenta ze stawiennctwa w sądzie w w charakterze świadka. Dlaczego więc Bronisław Komorowski - urzędująca głowa państwa - nie zechciał złożyć zeznań w sprawie, w której oskrżono jego dawnego podwładnego? Każdy, kto czytał artykuł w "Rzepie" może sobie własne wnioski wyciągnąć. Jedno wszakże jest pewne: takie postępowanie najwyższego urzędnika w Państwie nie buduje autorytetu jego urzędu, ale także w zwyczajnym człowieku, który na podstawie art. 285 par. 1 kpk zostałby ukarany grzywną, a dalej doprwadzony przymusowo na przesłuchanie, musi budzić frustację, że oto wielkim wolno więcej. A właściwie wolno im wszystko. O tym jak odbija się to na pozycji sądów już nie warto wspominać.

Jest też jeszcze inny aspekt tej sprawy. Wzywanie świadka, a tym bardziej takiego świadka z pewnością nie było widzimisię sądu, nie było fanaberią sędziego przewodniczącego lub błądzeniem we mgle materiału dowodowego. Sąd zanim zdecydował o wystąpieniu do Kancelarii Prezydenta, potrzebę wezwanie prezydenta musił dogłębnie przeanalizować i uznał, że przesłuchanie prezydenta może przyczynić się do prawidłowego ustalenia stanu faktycznego, że może on wyjawić fakty, które pozwolą wydać sądowi prawidłowy, sprawiedliwy wyrok. Można więc wysunąć wniosek, że niezłożenie zeznań przez prezydenta stało się uszczerbkiem w materiale dowodowym bądz tego uszczerbu nie załatało, wreszcie nie pozwoliło na usunięcie istotnych wątpliwości, które w przeciwnym wypadku mogłyby doprowadzić do wydania zupełnie innego wyroku. W sprawach bowiem skomplikowanych, a do takich należała zapewne sprawa Szeremietiewa, czasami zdarza się tak, że jeden z pozoru choćby skromny dowód (skromny świadek) może przechylić szalę na jedną stronę. Po to istnieją sądy i sędziowie by takie sprawy dostrzegać i je wyłuskiwać, by wiedzieć gdzie szukać, po to dano sądom narzędzia przymusu by wymagać od wszystkich obywateli stawienia się i złożenia zeznań w imię zasady sprawiedliwości. Wszystkich, ale jak widać nie od prezydenta Komorowskiego.

P.S. A co by się działo, gdyby przyłapano na takim zachowaniu śp. Lecha Kaczyńskiego! Rwetes mediów byłoby słychać w dżungli amazońskiej.

amelius
O mnie amelius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości