amelius amelius
169
BLOG

Brak debaty o sądownictwie

amelius amelius Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Zadziwiające było w minionej kampanii wyborczej, że nie pojawił się w ogóle, poza jednym wyjątkiem, temat wymiaru sprawiedliwości, jego kondycji, stanu w jakim się znajduje i jego reformy. Czym to zostało spowodowane, trudno mi odgadnąć, bo nie było żadnej innej wyrazistej dyskusji, żadnego innego gorącego tematu, który byłby o wiele bardziej znaczący i bardziej interesujący. Wbrew pozorom tematem tym nie był, jak by się mogło wydawać, rozlewający się podobno szeroko, kryzys ekonomiczny. Za przyczynę braku debaty o wymiarze sprawiedliwości nie można z pewnością uznać tego, że problem takowy nie istnieje, jak również to, że panuje w społeczeństwie zgoda, że reforma (a dokładnie rzecz nazywając psedoreforma) przeprowadzona rękami Ministerstwa Sprawiedliwości poprzez nowelizację ustawy o ustroju sądów powszechnych, uzdrowiła polskie sądownictwo i uczyniła go takim jakim powinno być.

Szerszej dyskusji nie wywołał nawet ujawniony i streszczony przez „Politykę” rozdział z książki Jarosława Kaczyńskiego „Polska naszych marzeń”, w którym pan prezes przedstawia swoją analizę sądownictwa i wizję tego, co z nim zrobić należy. W pierwszym odruchu chciałem winić za to media, po namyśle (krótkim) doszedłem jednak do wniosku, że dziennikarzy nie sposób za to winić, albowiem nie może wywołać jakiegokolwiek sensownego oddźwięku treść zaserwowana czytelnikom przez pana Jarosława, skoro nie różni się ona niczym szczególnym od tego co wypisują tzw. dziennikarze społeczni (kto wymyślił tę nazwę?) na stronie "afery prawa" i im podobnych. No, może jednak się różni stylem, językiem z wyższej półki oraz co tu dużo mówić pewnym intelektualnym sznytem. Tego Jarosławowi Kaczyńskiemu odmówić nie można, stronie „afery prawa” za to – jak najbardziej. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że nie był w stanie Jarosław Kaczyński wzbudzić nolens volenschęci zastanawiania się jak to być powinno z tym sądownictwem. Od jego propozycji można bowiem tylko uciekać i życzyć polskiemu społeczeństwu by nie zostały nigdy wprowadzone.

Jedynym wyjątkiem była debata zorganizowana przez radio TOK FM, w której udział wziął sam minister Kwiatkowski, poseł Ryszard Kalisz, poseł Paweł Poncyliusz i Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. Litościwie spuścić należy zasłonę milczenia nad treściami, które wypowiadał Paweł Pocyliusz i niewiele różniący się od niego Andrzej Rozenek. Pierwszy z nich  okazał się być nieodrodnym wychowanekiem Jarosława Kaczyńskiego, z jakich natomiast powodów został zaproszony drugi – Bóg raczy wiedzieć. Miał być pierwotnie podobno sam wielki mistrz Palikot, ale najwidoczniej nie mógł się stawić, więc Rozenek był w zastępstwie, przypadkowo. I to było słychać. Minister Kwiatkowski oprócz zwyczajowych propagandowych przemówień nie powiedział niczego czego po nim bym się nie spodziewał. Najbardziej do rzeczy, prawie jak zawsze, wypowiadał się poseł Ryszard. Znać po nim doświadczenie praktyka i najwyższy spośród posłów rozsądek w proponowaniu rozwiązań dla sądownictwa.

Mile zostałem zaskoczony dyskusją po wyżej wskazanej debracie, jaka toczyła się w tejże samej rozgłośni między panią prof. Moniką Płatek, Adamem Bodnarem i jeszcze jedną panią, bodajże z Fundacji Panoptykon której imienia i nazwiska nie zapamiętałem. Najbardziej zaskoczony byłem sensownością wywodów Adama Bodnara – szefa HFPC. Poza kilkoma wątpliwościami, które nabrałem, mogę stwierdzić, że dostrzegł on zasadnicze problemy polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie było w tym, co mówił bezrozumnej, zawistnej krytyki, absurdalnych pomysłów i osobistych, spaczonych złymi doświadczeniami recept na przyszłość, co najczęściej zdarza się gdy różnej maści i konduity specjaliści się wypowiadają.

Cóż jednak z tego? I tak bowiem nikt tego nie weźmie pod uwagę, nikt się nad tym nie pochyli, bo najważniejsze jest utrzymywanie poparcia w sondażach, a to zdaniem rządców z MS można utrzymywać tylko poprzez działania propagandowe i pozornie nowoczesne rozwiązania jak e – sąd czy e – protokół, bo rzeczywista, głęboka reforma mogłaby, wedle wyobrażeń polityków, wywołać spadek tego poparcia i słupki zjechałby w dół. Bo jakże tu społeczeństwu tak wprost powiedzieć, że jedynym sposobem na podwyższenia jakości sądownictwa jest wyjęcie nadzoru administracyjnego spod władzy MS i przekazanie go I Prezesowi Sądu Najwyższego bądź zmienionej dogłębnie Krajowej Radzie Sądownictwa. Jak powiedzieć, że jedyny sposób by do zawodu sędziego przychodzili naprawdę najlepsi prawnicy to uczynienie tego zawodu naprawdę atrakcyjnego finansowo. Jak utrzymać popularność medialną po stwierdzeniu, że nie będzie szybszego postępowania w sądach, nie będzie większej kultury sądzenia, póki nie zdejmie się z sędziów dziesiątek i setek spraw, które mają w swoich referatach, a żeby to się stało trzeba radykalnie zmniejszyć kognicję sądów i rozstrzyganie całej masy spraw bezsensownie kierowanych do sądów przekazać innym organom, albo też zatrudnić znacznie większą liczbę sędziów.

No jak?

W przeciwieństwie do nadzieji jaką wyraził Adam Bodnar, ja uważam, że w najblizszej kadencji parlamentu nie da się tego zrobić.

amelius
O mnie amelius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości