amelius amelius
237
BLOG

Po reformie Gowina, część pierwsza.

amelius amelius Polityka Obserwuj notkę 5

W historii polskiego sądownictwa doszło do zdarzenia zupełnie bez precedensu. Nikt bowiem racjonalnie myślący nie przypuszczał, że z dniem 1 stycznia 2013 roku na podstawie rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 5 października 2012 roku zostanie zniesionych 79 sądów rejonowych. A tak się stało. Nigdy wcześniej żaden minister jednym aktem prawnym, jednym własnym podpisem nie zakończył działalności aż tak dużej ilości sądów powszechnych jako samodzielnych jednostek. Jak bardzo destrukcyjna, nieprzemyślana i źle wdrożona była to decyzja miało się okazać kilka miesięcy później za sprawą uchwały składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 17 lipca 2013 roku, sygn. akt III CZP 46/13.

Od samego początku wszakże, od chwili kiedy Jarosław Gowin ujawnił swój pomysł i ukazał się pierwszy projekt rozporządzenia przewidujący zniesienie 120 sądów apelowano do ministra by pomysł zarzucił i zajął się rzeczywistym i sensowym reformowaniem wymiaru sprawiedliwości, a potrzeb i problemów w tym zakresie jest wiele, od wielu lat się nawarstwiających i domagających rozwiązania. Przekonanie Jarosława Gowina okazało się niemożliwe. Nikt nie był w stanie tego uczynić, choć apelowali właściwie wszyscy, którym leżało na sercu dobro wymiaru sprawiedliwości. Apelowały środowiska samorządowe, prawnicze przede wszystkim sędziowie, ale też politycy, zwłaszcza Polskiego Stronnictwa Ludowego podając, ku zdumieniu wielu, w tym piszącego niniejsze słowa, bardzo rzeczowe i merytoryczne argumenty za pozostawieniem małych sądów rejonowych. Waldemar Pawlak, ówczesny prezes PSL, w wywiadzie dla radia TOK FM przedstawił, w moim przekonaniu, bardzo dobry pomysł mający na celu umożliwienie bardziej elastycznego i równomiernego rozłożenie obciążenia poszczególnych sądów i zarazem nie burzenia ich istniejącej struktury. Zaproponował mianowicie by zmienić granice okręgów sądowych w taki sposób by przede wszystkim zmniejszyć obszary właściwości sądom wielkomiejskim, zaś powiększyć sądom otaczającym wielkie aglomeracje. Pomysłem tym jednak Jarosław Gowin i żaden urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości się nie zainteresował.

           Ku zaskoczeniu chyba wszystkich sędziów, szczególnie tych bolejących nad faktem niedostatecznej obecności w mediach tematów związanych z sądownictwem likwidacja małych sądów wzbudzała niebywałe zainteresowanie. Okazało się, że małe sądy są istotnym elementem lokalnego życia publicznego, ich los budzi żywe zainteresowanie lokalnych społeczności, stanowią o ich znaczeniu, prestiżu i poczuciu własnej wartości, wyrażają ich obywatelskie aspiracje, które politycy z irracjonalnych powodów chcieli teraz przekreślić pozorując, że za pomysłem likwidacji sądów stoją merytoryczne racje, dobro wymiaru sprawiedliwości i dobro państwa. Nie warto przytaczać tutaj wypowiedzi Jarosława Gowina i urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości mających przekonać, że zniesienie sądów przyniesie pozytywne rezultaty, przesiąknięte były bowiem niskich lotów populizmem, jak choćby twierdzenie ówczesnego szefa resortu, że opór przed likwidacją sądów to chęć obrony stanowisk prezesów tych sądów, którzy mają do dyspozycji służbowe limuzyny.

           Do samego końca nie wierzyliśmy, że Jarosław Gowin zdecyduje się na tak wielką, wręcz drastyczną ingerencję w strukturę sądownictwa. Czym innym bowiem jest likwidacja jednego sądu, czym innym zaś akcja na skalę masową – likwidacja kilkudziesięciu sądów. Jeżeli w ogóle taka zmiana miałaby być przeprowadzona, wymaga niezwykłej, powiedzieć by należało, że chirurgicznej precyzji i delikatności, przemyślenia jej w najdrobniejszych szczegółach, tak jak każdej wielkiej zmiany. Niebezpieczeństwo błędu spowodować może dalekosiężne i trudne do odwrócenia skutki.

           Jako się rzekło, do samego końca byliśmy przekonani, że ówczesny MS ostatecznie wycofa się ze swojego pomysłu, że dojdzie do głosu rozsądek i przekonają go argumenty podnoszone choćby przez Krajową Radę Sądownictwa, której jest z urzędu członkiem, a która konsekwentnie wyrażała negatywne stanowisko w sprawie zniesienia sądów. Dlatego podpisanie rozporządzenia w dniu 5 października 2012 roku było szokiem. Kiedy minął pierwszy wstrząs, zaczęliśmy się zastanawiać nad szczegółowymi kwestami proceduralnymi.

amelius
O mnie amelius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka