liber444 liber444
514
BLOG

Gdy klepka się poluzuje

liber444 liber444 Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Nigdy nie zamieniłem z tym blogerem nawet jednego słowa. Pamiętam jak kiedyś, dwa, może trzy lata temu pełnił tutaj na Salonie rolę guru, niemal wyroczni dla pisowskiego ludku. Prowadził portal w który mogli pisać tylko zaakceptowani przez niego blogerzy, co było dla nich nie lada nobilitacją. Na tym portalu pamiętam (kiedyś tam zerknąłem) była stosowana taka dziecięco-młodzieżowa terminologia rodem z gier RPG. Byli więc tam jacyś strażnicy, szef to był tyran, a wszystko było podzielone na uliczki, czy tez miasteczka (piszę z pamięci, być może niedokładnie). Sprawiało to, że myślałem o nim, kiedy się na niego natykałem jako o studencie o dosyć dużych ambicjach, szukającym swojego miejsca. Ambicje te zdradzał także dosyć autorytarny ton prowadzenia przez niego dyskusji, na zasadzie tylko ja mam rację, cała reszta to agentura. Tak, na Salonie to była niezła figura. Już wtedy jednak widziałem u niego jakąś taką zgorzkniałość, widać było, że jego wyobrażenie o sobie muszą pozostawać w dosyć dużej rozbieżności z jego sytuacją w świecie realnym. Nie wiem dlaczego, ale wtedy zacząłem o nim myśleć, że faktycznie jest młodym człowiekiem, ale być może rencistą i stąd taka ilość wolnego czasu pozwalająca na udzielanie się w internecie. W pewnym momencie wziął sie (jak wielu tutaj) za wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej. Ponieważ, jak wcześniej napisałem uchodził tutaj za guru pisowskiego ludku, czasami do niego zerkałęm żeby zobaczyć co też nowego fantaści wymyślą. Już po niedługim czasie ilość nagromadzonych tam bredni spowodowała, że zarzuciłem to i praktycznie przestałem zwracać uwagę na twórczość tego blogera. 

Do wczoraj. Wczoraj ukazała się jego notka  w której się on ujawnia. Notka krzyk. Krzyk bezradnego człowieka, który ma głębokie przeświadczenie o genialności swoich przemyśleń, natomiast którymi to przemyśleniami nie interesuje się przysłowiowy pies z kulawą nogą. Okazało się, że ów bloger nie jest żadnym  studentem, tym bardziej rencistą, tylko chyba byłym asystentem na mocno prowincjonalnej uczelni. Podejrzewam, że te lata asystentury utwierdziły go w przekonaniu o własnej wielkości, prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy, że z perspektywy prawdziwych uniwersytetów ta jego szkoła stoi tylko niewiele wyżej od jakiegoś technikum powiatowego. No ale cóż nie liczą się realia, a własne przekonanie. A realia są takie, że człowiek koło czterdziestki z rodziną od dłuższego czasu pozostaje bez pracy. Jak sam twierdzi sam się zwolnił z tej swojej szkoły. Podejrzewam, że był tak przekonany o genialności swojego dzieła, że przepuszczał, nie, nie przepuszczał, był pewny, że po zebraniu tego wszystkiego w jedną całość zostanie uznany za jednego z większych Polaków, co oprócz splendoru, przyniesie także inne wymierne korzyści. Jak kiedyś widziałem, utwierdzały go w tym rozegzaltowane panienki, piszcząc: "tak, publikuj tę swoją książkę, publikuj, a nic już nie będzie takie samo, będzie to przekaz dnia, tygodnia, roku we wszystkich mediach". Oczywiście, tak jak wcześniej napisałem te fantasmagorie nie zrobiły na nikim żadnego wrażenia. Egzaltowane panienki wróciły do swoich codziennych zajęć, natomiast bloger został z niczym. No może nie do końca z niczym, został z rodziną do utrzymania. Dwa lata poszło w ..., no powiedzmy w kosmos. Bez spodziewanej sławy, bez pieniędzy, bez pracy. Bloger został właściwie z niczym. Mało tego, nawet w tym mikrokosmosie Salonu24 przestał być uważany za wyrocznię, a coraz więcej osób miało o nim zdanie, bądź jako nieszkodliwym fantaście, bądź co bardziej wzmożeni, jako o groźnym agencie gru, sru, czy co tam sobie wymyślili. Nia ma się co dziwić, że przeszedł załamanie. Pewnej nocy wstał i zaczął pisać, dużo pisać, to co mu już nie do końca sprawny mózg zaczął podpowiadać.

Resztę już znacie, a jak nie znacie to możecie sobie przeczytać we wczorajszej notce blogera. Co prawda On ma przekonanie, że NATO ma go w swojej opiece, jednak uważam, że Ci którzy mienią się jego przyjaciółmi powinni jak najszybciej zadbać o jego kontakt z psychiatrą. Szkoda człowieka i jego rodziny. 

liber444
O mnie liber444

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości