Liberwig Liberwig
92
BLOG

Uwaga! Atakują półgłówki na rowerkach ...

Liberwig Liberwig Polityka Obserwuj notkę 3

Moda na rowerzystów  i ich zuchwałe rozpasanie przyszła z Łunii. Nareszcie wiadomo w jakim kierunku zmierzają "europejsy" - ponieważ większość z nich (ci, których pokolenie obecnie buduje Eurokołchoz) w latach swojej młodości demolowała europejskie miasta wymachując czerwonymi książeczkami Mao, teraz - kiedu już mają władzę - realizują swoje młodzieńczą fascynację maoistowską ideologią. Jak wiadomo maoistowskie Chiny były "państwem rowerów", bo ówczesnych Chińczyków nie było stać na nic innego - i do tego zmierzają nasze przygłupy ulegające lobby rowerkowych aktywistów. Ideałem "europejsa" będzie łapserdak pomykający na rowerze.
Rekreacyjna jazda na rowerze to jedna sprawa, jednak uwstecznianie nas do poziomu maoistowskich Chin poprzez tworzenie swoistej "arystokracji" rowerzystów, którym zaczyna się podporządkowywać cały ruch drogowy stawiając go na głowie, to zupełnie co innego.
Każdy kierowca wie, jaką zmorą są tarasujący wąskie, jednopasmowe drogi - i do tego najczęsciej nieoznakowani - rowerzyści. Nie znają/przestrzegają nawet najbardziej elementarnych przepisów pierwszeństwa - nawet nie policzę, ile razy zdarzyło mi się ryzykować kraksę z innym pojazdem, by wyminąć lub wyhamować przez rowerzystą wyjeżdżającym jak gdyby nigdy nic z podporządkowanej. Ewentualnie dostrzegasz takiego matoła jadącego niemal środkiem jezdni wychodząc z zakrętu, gdzie widoczność zasłaniają drzewa - wtedy to już pozostaje tylko błyskawiczna ucieczka na sąsiedni pas - niekiedy nawet nie ma już czasu zerknąć w lusterko, albo nawet na pas dla przeciwnego kierunku - przez podwójną ciągłą. Pół biedy jeszcze w dzień, a w nocy, kiedy dostrzega się rowerzystę dopiero na kilka metrów przed zderzakiem?


Na dobrą sprawę wypada sobie zadać pytanie JAKIM PRAWEM ROWERZYŚCI W OGÓLE WJEŻDŻAJĄ NA JEZDNIĘ?
Przecież nie płacą podatku drogowego, ani innych podatków którymi naszpikowany jest każdy litr benzyny.
O uprawnieniach wynikających z potwierdzonej znajomości przepisów ruchu nie wspominając. Może w takim razie wypadałoby wprowadzić jakiś specjalny podatek dla rowerzystów (na podobieństwo tych, które płacą kierowcy), i z tego podatku władze budowałyby im ścieżki rowerowe lub specjalne utwardzone pasy/pobocza do dróg i ulic.
Święte krowy i do tego niezwykle bezczelne.
Kiladziesiąt samochodów ma obowiązek utworzyć klikukilometrowy korek za jaśnie panem hrabią pedałującym sobie 15km/h. Osobowy samochód może jeszcze takiego osła wyminąć, ciężarowy lub nawet dostawczy już może nie dać rady bez stwarzania zagrożenia dla innych pojazdów - i tylko pedałującemu panu hrabiemu włos nie może spaść z głowy. 
Mamy już paraliżujące i ruch i potęgujące korki "buspasy" - kolejna kategoria świętych krów - autobus przejeżdza po nim raz na kwadrans, a obok tworzy się kilometrowy korek. Teraz kolejna banda durniów planuje jeszcze bardziej rozzuchwalić tych hrabiów na rowerkach zaspokajając ich bezczelne żądania - wydzielanie im pasów na jezdniach, pasów na ulicach jednokierunkowych do jazdy pod prąd -  nawet szkoda komentować takie kretynizmy - rany boskie, co za debile nami rządzą...

Wydawałoby się logiczne, że drogi buduje się po to, by zapewnić sprawny i szybki transport, stąd rowerzysta powinien mieć prawo wjazdu na jezdnię tylko na ograniczonych warunkach - o ile jego obecnośc na drodze nie stwarza problemów (a tym bardziej zagrożeń) dla kierowców, czyli powinien być na pozycji podporządkowanej, tak samo jak kierowca wjeżdżający na wewnętrzną drogę osiedlową lub chodnik dla pieszych. Kierowca samochodu wjeżdżając na chodnik ma poruszać się po nim tak, by pamiętać, że to piesi mają tu pierwszeństwo i on jest tam tylko grzecznościowym gościem. Jak widać uchwalający prawo durnie zamierzają w kierunku dokładnie odwrotnym i sprzecznym z logiką. Jak zatem będą wyglądały niedługo nasze i tak koszmarne drogi, kiedy zaroją się przekonanymi o swojej bezkarności i uprzywilejowanej pozycji rowerzystami? Ano będziemy jeździć dwadzieścia na godzinę, żeby być zawsze przygotowanym na obecność na jezdni hrabiów  (i często idiotów bez wyobraźni) na rowerkach.

Wypada sobie zatem zadać pytanie - PO JAKĄ CHOLERĘ NAM DROGI, SKORO ICH KRÓLAMI MAJĄ BYĆ POJAZDY ZABAWKOWE, PORUSZAJĄCE SIĘ Z PRĘDKOŚCIĄ 15-20 KM/H?

I po raz kolejny powtórzę pytanie podstawowe:

JAKIE PRAWO DO UŻYTKOWANIA (DO TEGO W SPOSÓB UPRZYWILEJOWANY) DRÓG MAJĄ ROWERZYŚCI, SKORO NIE PŁACĄ PODATKÓW NA UTRZYMANIE DRÓG?
 

Jeżdżę samochodem na codzień i jestem płatnikiem złodziejskich haraczy zawartych w paliwach płynnych - a zostawiam w oddziałach Urządów Złodziejskich zainstalowanych przy stacjach benzynowych kilkaset złotych miesięcznie i chciałbym z tej okazji, żeby drogi, za które płacę tak ciężkie pieniądze, przestały być przekształcane w place zabaw dla rozmaitych "ślizgaczy" - tak się u nas nazywa ludzi pasożytujących na innych - i dla ich beztroskiej zabawy - nawet tak radosnej.
Ze swojego dzieciństwa pamiętam tylko jedyno lanie jakie dostałem (choć było ich na pewno więcej) - wtedy kiedy, mimo nakazu matki -"stój", wbiegłem na jezdnię za piłką. Dostałem wtedy takie rżnięcie, że nawet jak sobie to dziś przypominam, to czuję, że tyłek mnie boli. I większość z nas w dzieciństwie wychowywano podobnie - ulica oznaczała coś poważnego, gdzie czycha wiele zagrożeń i nie jest to miejsce do zabawy. Jak widać nie do wszystkich to jeszcze dotarło.
Rowerek to zabawka jakiej można sobie używać na chodniku. Oczywiście hrabiowskie pretensje "arystokracji"na rowerkach nie pozwalają im samym robić to, czego (w sposób podwójnie nieuprawniony - nie płacą za drogi, i tarasują ruch) wymagają od kierowców - uważać na pieszych chodzących chodnikami. A przecież sytuacja jest analogiczna, chociaż różnica w prędkości między samochodem i rowerem jest większa, niż między rowerzystą a pieszym. Pomijając fakt, że rowerzyście jest łatwiej wyprzedzić pieszego, niż kierowcom (zwłaszcza tych większych samochodów) rowerzystę.
Proponowałbym jeszcze rozwinąć zastosowanie ulic - dlaczego nie można na nich dodatkowo urządzać zawodów gimnastycznych - w końcu też są bardzo zdrowe, a takie np. chodzenie na szczudłach jest jeszcze bardziej ekologiczne od jazdy na rowerze (mniej wysoko przetworzonych materiałów). Może jeszcze będą sobie robić grille na drogach - przy gitarce. Korzystając z ulicy, niezgodnie z jej przeznaczeniem (próbując używać jej do zabawy) ryzykujemy śmierć lub kalectwo - TAK ZAWSZE BYŁO, JEST I BĘDZIE. No chyba, że ulice przestaną być ulicami. Dlaczego nie rozbijać na nich jeszcze  namiotów, grać w golfa - na naszych drogach to dałoby się nawet piłką lekarską...

  A więc  - ROWERZYŚCI WON NA CHODNIKI I UWAŻAĆ NA PIESZYCH!

Jedyną przepustką dla rowerzysty na wjazd na jezdnię powinna być karta rowerowa (czyli potwierdzona znajomość podstawowych przepisów ruchu), przy czym rowerzysta na jezdni powinien mieć taki sam status, jak samochód wjeżdżający na chodnik.

 

Liberwig
O mnie Liberwig

Jaki jestem? Wyjdzie samo, ale jedno mogę napisać od razu - nie znoszę Dyzmów i zuchwałej głupoty, a tego ciągle nam przybywa. W wolnych chwilach czytam i podróżuję - www.liberwig.republika.pl Motto życiowe: Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka