Liberwig Liberwig
1338
BLOG

Dlaczego nikt nie przeżył katastrofy Tupolewa? Ktoś powinien

Liberwig Liberwig Polityka Obserwuj notkę 29

Z okazji tej katastrofy postanowiłem sobie przejrzeć historie podobnych wypadków lotniczych - kiedy samolot rozbija się podczas podejścia do lądowania, zaczepiając skrzydłami lub podwoziem o drzewa lub inne przeszkody. Prędkość nie przekraczająca 300 km/h (jak przy podejściu do lądowania), w pełni kontrolowane podejście lotem ślizgowym, czyli nie dochodzi do przeciażeń jakie miałyby miejsce, gdyby samolot spadał pionowo i uderzył w ziemię pod kątem prostym - wnioski?
W niemal wszystkich przypadkach tego typu katastrof (na podstawie kilku odcinków serii "aircrash investigation" - choć nie tylko) zawsze ktoś przeżył, czasami nawet większość pasażerów - mimo, iż sama katastrofa wyglądała bardzo dramatycznie jak, np. ta...
 



Trudno zapewne w to uwierzyć, ale zginęły tam tylko trzy (!!!) osoby (ze 130 osób na pokładzie). 


pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofa_lotu_Air_France_296

A inne przypadki?

Kilku osobom udało się przeżyć równie tragiczne "lądowanie" samolotu (tym razem turbośmigłowca) - odcinek "Aircrash" - "Bez śmigła". Żeby pozostać przy maszynach tego typu, podobnie było z wypadkiem z 1958 roku w Monachium, gdzie po nieudanym starcie maszyny zginęła niemal cała drużyna Manchesteru United - tym niemniej nie wszyscy na pokładzie zginęli i kilka osób przeżyło.
Mógłbym wymieniać jeszcze kilka odcinków wspomnianej serii dotyczących wypadków podczas nieudanego lądowania, kiedy samolot, którego tor lotu podczas podejścia do lądowania na niewielkiej wysokości jest w pełni kontrolowany przez pilotów - lub nawet nie - nie trafia w pas i zaczepia o drzewa lub inne przeszkody - mało tego, niektórzy z pasażerów opuszczali roztrzaskany samolot o własnych siłach, mimo bardzo cięzkich niekiedy obrażeń.
Nasuwa to więc pytania:
1. Dlaczego tak wiele ciał było w tak makabrycznym stanie, że nie dało się ich zindentyfikować bez badań DNA, skoro pożar na miejscu katastrofy nie był taki wielki?
Czyżby ogień był tak potężny i długotrwały, że stopiły się nawet kości i zęby ofiar?
2. Dlaczego zniszczenia samolotu są tak duże? We wspomnianych powyżej przypadkach samolot rozpadał się na kilka części, dużych części, gdyż przy tych parametrach lotu, siły oddziałujące na kadłub nie były aż tak wielkie, by przemielić kadłub na taką sieczkę, jaką oglądaliśmy przy okazji wraku Tupolewa.

Jaki wniosek z tego wypływa?

Samolot musiał spadać w sposób niekontrolowany ze znacznie większej wysokości, musiał być niesterowalny jeszcze zanim zaczepił o pierwsze drzewa. Warto przy tym zwrócić uwagę, że drzewa wokół smoleńskiego lotniska są rachityczne i niskie - nie przekraczają kilkunastu metrów wysokości - i to te największe Nie są to potężne drzewa, z supergrubymi pniami i grubymi konarami, tylko jakieś niezbyt potężne topolowate tyczki. Gdyby samolot spadł po zachaczeniu o nie, czyli spadał  z tak niewielkiej wysokości, to na pewno skala zniszczeń nie byłaby tak wielka i wielu pasażerów by przeżyło - jak we wspomnianych wyżej przypadkach. 

Najprawdopodobniej więc sam przebieg katastrofy był zupełnie odmienny od tego, jaki jest oficjalnie przedstawiany. Piloci musieli utracić sterowność na dużo wyższej wysokości, a samolot zetknął się z drzewami już w pozycji wykraczającej poza dopuszczalne limity. Tylko tak można wytłumaczyć to, iż nikt nie przeżył, a samolot rozpadł się na tyle drobnych szczątków  

Liberwig
O mnie Liberwig

Jaki jestem? Wyjdzie samo, ale jedno mogę napisać od razu - nie znoszę Dyzmów i zuchwałej głupoty, a tego ciągle nam przybywa. W wolnych chwilach czytam i podróżuję - www.liberwig.republika.pl Motto życiowe: Nie kłóć się z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka