lideksynubeka lideksynubeka
470
BLOG

Cud Bożego Ciała,czyli zanik korpo pseudo piw.

lideksynubeka lideksynubeka Rozmaitości Obserwuj notkę 8

 Nie wiem czy Wiecie,ale Boże Ciało obchodzimy na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. Dlatego też postanowiłem napisać coś o piwku w kontekście tegoż święta. Wszak każda wieczerza,nie tylko Ostatnia ma w sobie coś dla ciała.

 

Łikend związany z Bożym Ciałem już wcześniej zapowiadał się jako udany. Roboty miało być mało,więc postanowiłem dwa najmłodsze szprynty zabrać na procesję wychodzącą z Kościoła Świętej Anny na warszawskiej Starówce.

Po procesji spacer,a potem lody. Losowo i przypadkowo wybrana knajpa gdzieś w okolicach Nowego Miasta zapewniła maluchom lody,tatuś dziarsko zabrał się do podwójnego espresso,które zasypane cukrem trzcinowym zawsze wprowadza mnie w marzycielski nastrój.

 

No i w trakcie błądzenia myślami wzrok mój utkwił na lodówce z piwami. Coś w niej mi się nie zgadzało,dopiero skupienie umysłu uzmysłowiło przedziwną prawdę objawioną;w tej lodówce nie było ani jednej butelki pochodzącej od wiodących w Polsce producentów piwa. A raczej pseudopiwa. Oko cieszyły same wyroby małych,regionalnych browarów. Typu Ciechan,Kormoran z Olsztyna lub Miłosław. Niektóre z nich nieutrwalone bądź niefiltrowane. W każdym razie piwo,a nie korporacyjny reklamowany szajs.

Widać zbyt mało włóczę się po knajpach,ale pierwszy raz widzę coś takiego,gdzie Heineken,SAB Miller czy Carlsberg nie mają wstępu.W dobie powszechnej komercji różnorakich bonusów oferowanych przez mega browary właścicielom knajp z wyszynkiem.

 

No to sru bombę jasnego na konto powodzenia referendum w sprawie odwołania Bufetowej.

 

Następnego dnia losy rzuciły mnie na ,jak się zwało przed wojną w Warszawie,Zalibórz. Tam w okolicy Teatru Komedia przypiliło mnie kawowo i o dziwo,już swoje trzewia udostępniał mi ekspres do kawy.

Obok ekspresu stała lodówka,która wprowadziła mnie w dysonans poznawczy. Mała była,to fakt,łatwo przeoczyć ją,ale w niej znów nie było nic z wytworów piwnych mega korporacji.

Królowały za to produkty browaru Zamkowego w Raciborzu. I Na Jurze. Ponieważ słoneczko ładnie świeciło,postanowiłem więc przepłukać gardziołko i zmienić swoje plany jako posiadacz 4 kółek.

 

Niedziela. Dzień typowo rodzinny. Całą familią walcujemy się na Kępę Potocką. Pociechy domagają się lodów i napitków,a tu kultowy niegdyś bar „U Araba”zamknięty. Dopiero koło 11 nadjechał swoim mercedesem rozjeżdżając parkowe alejki typ o aparycji „miastowego” właściciela knajpy III RP. Czym mnie skutecznie zniechęcił do bytności u siebie.

 

Ale ponieważ matka natura próżni nie znosi,niedaleko rozbiła swój namiot pewna rodzina handlowej nacji,która jak każdy przedstawiciel Syjonu pojęcie o gastronomii i arendzie posiada.

No i cóż ci handlowcy wstawili do lodówki celem ochłodzenia sarmackich głów?Ano,istotne jest czego nie wstawili. Otóż proszę publiki,nie wstawili niczego,co by pochodziło od wzmiankowanych powyżej korporacji. Królował Kormoran z Olsztyna ze swoją liczną czeredą wyrobów(chyba 8)+ Racibórz.

 

I tak proszę Szanownej Publiczności,na swojej niereprezentatywnej jednoosobowej próbce oraz używając własnej,całkowicie nienaukowej metodologii udowodniłem sobie i światu,że Święto Bożego Ciała,jak każde święto religijne potrafi czynić cuda.

Trzy knajpy,a w nich nic z korporacyjnych browarów.

 

Tak trzymać!!

 

tolerancyjny jak GW i obiektywny jak TVN.Przedwojenny warsiawiak,dawniej z Mokotowa,obecnie Bemowo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości