I jak tu zacząć dobry dzień? Miało być tak pięknie, nowa władcza władza, bez veta, bez ludzi hamujących postępy etc.. A co mamy? Nowego prezydenta, który przed wyborami radził sobie z wykonywaniem wielu funkcji, a teraz nie radzi sobie z jedną. Jak to jest możliwe? Czy teraz wszystkie konflikty będą załatwiane po cichu? Myślałam, że takie metody mamy już za sobą. Nie potrafię opisać, tego co sie we mnie dzieje, bezradność, policzek, jak poradzić sobie z tym, że mój głos nic nie znaczy w moim kraju. Jedyne co sunie mi się do ust to szczyt bezczelności, niezrozumienia i braku wrażliwości. Czy choć przez chwilę nowa para prezydencka zastanowiła sie nad tym, że mogliby być na miejscu śp. Lecha i Marii Kaczyńskich i czy wtedy też by chcieli być upamiętnieni po cichu.