Artur Lewczuk Artur Lewczuk
1124
BLOG

Sfora

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Polityka Obserwuj notkę 20

 Muszę przyznać, że jako zadeklarowany „wilk stepowy” raczej rzadko i niechętnie uczestniczę w życiu stadnym, ale to nie wyklucza tego, że niekiedy lubię sobie popatrzeć na jego różne formy życia. A okazji w tym przypadku mam co niemiara, bo gdzie człowiek się nie obróci, gdzie nie stąpnie w świecie ludzkim, to zaraz wpada na jakąś klikę, kamarylę, paczkę, frakcję, koterię, ekipę, śmietankę towarzyską, na jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji, które działa na zasadzie:: „Marysiu, chwalą nas//Kto?//My ciebie, a ty nas”, na elitę, na sitwę, i czort wie jeszcze na co… Ostatnio zauważyłem, że coraz częściej można natknąć się  w naszym życiu politycznym, w naszej codzienności na „sfory”. Namnożyło się ich na tyle dużo, że łatwo spotkać je w telewizji, gazecie, w pracy, w rożnych instytucjach życia publicznego. Nic więc dziwnego, że raz po raz daje się słyszeć tu i ówdzie albo „ujadanie”, albo „skomlenie”.

Sfora to osobliwy twór. Jej cele nie wiążą się bezpośrednio ze zdobywaniem, przywłaszczeniem wartości materialnych, ale zwykle z niszczeniem życia ludziom, którzy z jakiś względów wzbudzają czyjąś niechęć bądź stanowią przeszkody w zachowaniu czy też osiąganiu uprzywilejowanych, wyższych pozycji w hierarchii społecznej. Oczywiście cele sfory mogą pośrednio sprowadzać się do zagrabiania, przywłaszczania, przejmowania władzy lub jej utrzymania, jednak w swojej formie wiążą się przede wszystkim ze „sztuką  przetrwania” bądź „sztuką awansu”.

 Sfora tworzy się zazwyczaj wokół ludzi, którzy „mogą dużo”, przyjmując dwa sposoby działania. Z jednej strony jest to „służenie”, „warowanie”, ”merdanie”, z drugiej „warczenie”, „poszczekiwanie”, „gryzienie”. Powstaje przeważnie na płaszczyźnie emocjonalnych przeżyć. Stara się jak najlepiej służyć swemu „panu” przez emfazę, prawienie komplementów, wyrazy uznania, podziwu, przez emablowanie go, wierne służenie mu, a jednocześnie działa przeciwko komuś, kogo „pan” bądź członkowie sfory chcą uczynić ofiarą. Jest nią zazwyczaj ktoś „inny”, postrzegany jako „obcy”, odbierany jako potencjalne zagrożenie dla różnych „interesów” tych, którzy sforę stanowią. Niekiedy przyczyny wyboru przez sforę kogoś na jej ofiarę wynikają z kompleksów, wewnętrznych niedostatków  osób łączących się w drapieżne stado, z ich urazów, resentymentów, niepowetowanych „krzywd”.

Członkowie sfory, wydając sądy, kpiąc, oczerniając, potępiając, wyrażając swoje oburzenie, swoje zdziwienie, swoje „zaangażowanie w dobro wspólne”, swoją „odpowiedzialność za świat” (ach, czego oni nie potrafią, jak wielką mają wrażliwość na sprawy publiczne, jak bogate życie wewnętrzne) z zasady nie oświetlają  z różnych stron ocenianych przez nich zdarzeń. Nie dociekają istoty ludzkich spraw, nie starają się wgłębić w przyczyny faktów. Zadawalają się swoimi przypuszczeniami, domysłami – sklejonymi z różnych ćwierćprawd, z różnych plotek. To ludzie przekonani, że człowiek z natury jest zły, skłonny do niegodziwości; oczywiście sami w tym przypadku stanowią wyjątek – bo oni prawi są jak mało kto.

 Kiedy sfora staje się silna, szybko się rozrasta, powiększając się nieustannie o nowych jej członków. Ludzie, słysząc coraz bardziej jej donośny głos, zaczynają przyłączać się do niej samorzutnie. Dlaczego tak postępują? Z wielu powodów; najczęściej dlatego, że przynależność do wielkiej sfory daje iluzoryczne poczucie uczestniczenia w życiu jako takim, w życiu politycznym, rodzi względne poczucie bezpieczeństwa, pozwala łatwo nabyć tożsamość, bez wysiłku jej zdobywania, kształtowania – ot wdziewa się uszyty przez kogoś kaftanik poglądów na świat i z w tym kaftaniku potem się paraduje. Opowiedzenie się po stronie silnej sfory rodzi jeszcze jedną korzyść: człowiek daje innym świadectwo swojej „mądrości”, „przenikliwości”, „moralności”. Oto przyczyny chociażby tego, że ostatnio jesteśmy często świadkami ostentacyjnego manifestowania w życiu publicznym niechęci, wrogości wobec Jarosława Kaczyńskiego, PiS-u, a nawet świadkami histerycznych wezwań do ratowania ojczyzny przed „pisowską hołotą” i jej „stalinowskimi metodami sprawowania władzy” .

Sfora działa głównie poprzez pomówienie, plotkę, izolowanie ofiary. Stara się pomniejszać na każdym kroku wartość kogoś, kogo uznaje za swojego wroga. Okazuje ofierze lekceważenie w formie wymownych gestów, spojrzeń, znaczących uśmiechów, obraźliwych słów. Celem sfory jest przedstawienie „obcego” jako wroga,  upokorzenie, ośmieszenie go, doprowadzenie do dezintegracji wewnętrznej, do tego, by  zwątpił we własne siły, by był odbierany przez otoczenie  zawsze negatywnie. Sfora działa „głośno”, ale też „cicho”, w ukryciu, urabiając na swój sposób tych, którzy z „innym” mają styczność. Niejednokrotnie to, co robi, uzasadnia troską o ofiarę, szlachetnymi intencjami z nią związanymi, chęcią niesienia ofierze ratunku. Swój krytyczny stosunek wobec ofiary uzasadnia „odpowiedzialnością za dobro wspólne”, „zaangażowaniem w sprawy publiczne”, „niezłomnością”, „bezkompromisowością”, „czystością moralną”, „niezgodą na głupotę, ludzką podłość”, „wiernością” takiej czy innej tradycji.

Sfora bynajmniej nie chce swojej ofiary rozszarpać od razu. Przeważnie pastwi się nad „obcym” w długim czasie, jakby instynktownie rozumiejąc, że istnienie ofiary jest podstawą jej istnienia i integralności. Robi wiele, żeby nękanie ofiary było permanentne, by nie mogła ona złapać oddechu.  Stale potęguje „winy” swojej ofiary, chcąc nadać jej demoniczne, złowieszcze, cechy. Sfora najpierw szczypie, potem gryzie, później szarpie, by ostatecznie swoją „ofiarę” rozerwać na strzępy, doprowadzić do bezsilności i poczucia winy za coś, za co nie jest jej wina.

Konsekwencje coraz liczniejszego występowania w naszej rzeczywistości sfor, ich namnażania się są opłakane - to polaryzacja społeczeństwa, zafałszowanie teraźniejszości, a niekiedy i przeszłości. To konflikt społeczny, wyzwolenie negatywnych emocji, niemożność wspólnotowego działania, zanik dialogu społecznego, deprecjacja autorytetów, splugawienie ojczystego języka, kultury bycia, podniesienie do rangi „normalności” postaw antyhumanistycznych, odebranie człowiekowi woli działania, chęci poświęcania się dla innych, to niedostrzeganie wielu palących problemów.

Jak bronić się przed sforą? Jak dawać odpór jej atakom? Sądzę, że najważniejsze, co możemy zrobić w tym względzie, to nie przyłączać się do niej, nie naśladować jej. Powinniśmy jak Diogenes przemierzać uliczki dni naszego życia z zapaloną lampą i odkrywać w jej blasku piękno pełnej szacunku rozmowy z drugim człowiekiem, urodę milczenia wraz z innymi, gdy tajemnica niedocieczona, radość wynikającą z odkrywania, że pomimo różnić w poglądach na świat tak wiele nas łączy, że tyle w nas podobnych pokładów uczuć, pragnień i tęsknot.

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka