Artur Lewczuk Artur Lewczuk
905
BLOG

Nowe latka, byśki...

Artur Lewczuk Artur Lewczuk Kultura Obserwuj notkę 6

 

Większości z nas Sylwester kojarzy się z balami w różnej formie (od balów rycerskich po hawajskie),  ze stołem, na którym pojawiają się wymyślne potrawy,  z imprezami na rynkach miast,  z koniecznością śmiania się, piszczenia, krzyczenia, hałasowania, ze strzelającymi butelkami szampana, z fajerwerkami i poranną, głuchą ciszą w Nowy Rok, a więc z czymś, co zasadniczo odbiega od  Wigilijnego zamyślenia, Bożonarodzeniowej radości z przyjścia na świat Jezusa.  Czas Sylwestra i Nowego Roku w naszej współczesności to swoiste bachanalia, a jeżeli ma już coś z misterium, to, co najwyżej, z misterium dionizyjskiego. Ta forma obchodzenia święta noworocznego tak naprawdę przyjęła się w naszym społeczeństwie,  może trudno w to uwierzyć,  w okresie PRL-u i była pomyślana jako przeciwwaga dla Bożego Narodzenia.  Bale zakładowe, bale organizowane przez „komórki partyjne”, na których władza bratała się z ludem pracującym miast i wsi, były ukoronowaniem szczęścia płynącego z wykonanych planów produkcyjnych, z sukcesów na polu budowania rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego.  Oczywiście bawiono się i na prywatkach.  Nie zmienia to jednak istoty faktu, że usilnie stwarzano wówczas ramy dla zorganizowanej i  właściwie ukierunkowanej radości narodu.  Dzisiaj ideologiczne uzasadnienie sylwestrowej zabawie zostało odjęte.  Pozostała już tylko zabawa, no może gdzieniegdzie jeszcze ma symboliczne znaczenie, ale tylko gdzieniegdzie.

Mało już chyba kto z nas wie, że stosunkowo niedawno, bo na początku XX wieku,  uroczystości związane z Sylwestrem i Nowym Rokiem zasadniczo nie odbiegały jeszcze od sensu i nastroju Bożego Narodzenia. Tak było przynajmniej na Kurpiach.  W wieczór poprzedzający Nowy Rok przygotowywano obrzędowe pieczywo. Było to działanie magiczne mające zapewnić dostatek w gospodarstwie.  Pieczywo powstawało  z mąki żytniej razowej lub pytlowej, niekiedy z dodatkiem mąki pszennej-rozczynianymi wodą.  Po dodaniu odrobiny drożdży zagniatano ciasto. A potem formowano z niego wałeczki, z których tworzono krążki. Umieszczano na nich, wykonane z ciasta figurki drobiu – gęsi, kur, kaczek. Często w środku takiego kręgu sadowiono pastuszka. Wkładano je potem do pieca chlebowego. Po wyjęciu gorący wypiek zanurzano na chwilę w wodzie, aby nabrał gładkości. Tak oto powstawały kurpiowskie nowe latka, stanowiące magiczną miniaturę nowego czasu, nowego lata, będące wyrazem pragnienia bezpiecznego bytowania. Stworzony w ten sposób magiczny krąg miał chronić wszystko, co znajdowało się w jego obrębie: dobytek gospodarski jak i samego gospodarza. Drugi rodzaj wypieków, które pojawiały się w kurpiowskiej chacie w wieczór sylwestrowy, to byśki („stworzenia”). Przyjmowały one kształt pojedynczych zwierząt, najczęściej leśnych, które nie były drapieżnikami, chociaż zdarzały się i byśki – konie, – barany, – kozy, – owce.

Niektóre nowe latka i byśki zawieszano w istniejącym w domu świętym kącie, nad ołtarzykiem, gdzie wisiały cały rok; inne stanowiły podarunek dla dzieci, które już następnego dnia mogły przyjść z gwiazdą, a jeszcze inne rozmiękczano wodą i podawano cielnym krowom, kotnym owcom bądź kurom, by lepiej się niosły.

Zwieńczeniem Sylwestra była uroczysta wieczerza przyjmująca postać rodzinnego spotkania. Różniła się ona od wieczerzy wigilijnej tym, że nie była postna.

W Nowy Rok należało wstać wcześnie rano, aby  nie przyzwyczaić się do ospałości i lenistwa. Trzeba było umyć się w zimnej wodzie, w misce, do której był włożony pieniądz, co by się szczęściło i nie zbywało człowiekowi urody. Konieczność wcześniejszego wstawania w Nowy Rok wynikała także z czegoś innego – był to dzień, kiedy robiono sobie rożne żarty,  psikusy.  Dobrze było nie zaspać, bo w przeciwnym razie można było zobaczyć swój rozebrany na części  wóz na dachu stodoły, czyjąś nędzną szkapinę w swojej stajni zamiast własnej krasuli albo poczuć, że drzwi domu zostały od zewnątrz czymś przyparte.

Podobnie jak w drugi dzień Bożego Narodzenia, tak w Nowy Rok przed kościołami obsypywano się owsem. Miało to zapewnić urodzaj w nadchodzącym roku.

 Tego dnia dziewczęta wykradały chłopcom części garderoby, a ci musieli wykupić je w czasie noworocznej wieczornej zabawy, fundując poczęstunek, zmawiając muzykę u kapeli.

Cóż, dzisiaj już mało kto lepi małe latka, byśki, mało kto w Nowy Rok przed kościołem obsypuje się owsem,  ale może warto chociaż o tych zwyczajach pamiętać,  żeby wiedzieć, co mogą znaczyć słowa: „magiczne święta”.

"Pisz piórem, kochany Francesco. Słowa pisane mieczem nie są trwałe. Pióro i zeszyt to prawdziwe fundamenty prawdziwego mocarstwa." Bolesław Miciński Moje fotografie https://www.deviantart.com/arte22/gallery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura