Lubomir Baker Lubomir Baker
199
BLOG

Dreszcz, Ćwiek i rock&roll

Lubomir Baker Lubomir Baker Kultura Obserwuj notkę 0

 Ponieważ zima nie chce odejść, stosowną recenzją na tę niby-wiosnę jest "Dreszcz" Jakuba Ćwieka. Wiem, że narażę się nią wielu fanom i szczególnie fankom tego utalentowanego autora, ale będąc monoteistą, nie mogę równocześnie palić ogarka Lokiemu.

Ćwiek ma już potężny dorobek wydawniczy i poznałem jego część. Cenię sobie jego koncept i antyklerykalny humor. Niestety, teraz humor to margines powieści, a koncept nie dorównuje poprzednim. W zamian otrzymałem instrukcję, jak zamienić swoje życie w szambo, na kanwie biografii Riedla, który nie przedawkował. Bohaterem jest rockman (nie czuje się ex-), któremu nie wyszło już w latach 70., a mimo to nadal trwa w subkulturze. Jak przystało na człowieka żyjącego sztuką, nieustannie nadużywa, co wpisuje autora w kampanię na rzecz legalizacji narkotyków miękkich. Nadużywa także piwa, ale z sąsiadem. Słyszałem już wcześniej o śląskich problemach z wodą pitną, ale według Ćwieka przybiera to gigantyczne rozmiary (piwo dla ludzi, woda dla koni). Rock&roll już był, drugs też, został seks. Nasz pozytywny bohater rwie wszystko, co na drzewo nie ucieka. Jednak opis wątków erotycznych mieści blisko wymowy rządowego programu 50+. Jedyne, co warte jest w tej książce polecenia, to opisy nowoczesnego śląskiego folkloru (?) na blokowisku. Podpowiadam Państwu lepsze określenie tej formacji kulturowej: moherowisko. Co do treści i pomysłu na fabułę: bohater smażył się na blokowym trawniku i dostał piorunem, obudzony działa jak paralizator na odległość. Litości! Sex, drugs & rockandroll to nie jest dobry początek sagi.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura